Trochę sobie zadrwił szef ZNP z pana, mówiąc: co pan teraz myśli, jesteśmy w takiej sytuacji, a pan
sugerował "nie ma problemu, nie trzeba się szczepić".
Po pierwsze o szczepieniach wtedy nie była mowa, tylko o testowaniu. Więc panu Broniarzowi być może pamięć szwankuje.
Ja wyraźnie mówiłem o tym i to podtrzymuję do dzisiaj, że mury szkoły nie zarażają. Tam przecież po
pierwsze, od dłuższego czasu w szkołach średnich nie ma żadnych uczniów, w szkołach podstawowych są
tylko uczniowie klas 1-3, są tam prowadzone systematyczne dezynfekcje całych pomieszczeń wspólnych. I wyraźnie podtrzymuję
to zdanie, które powiedziałem rok temu, także i badania przynajmniej
na tamtym etapie wskazywały wyraźnie na to, że jak dzieci małoletnie w znacznie mniejszym stopniu przenoszą
zarazki tej choroby. Więc nie mam powodu, aby z czegoś się wycofywać.
Pan Broniarz akurat lubi drwić, nie zawsze trzymając się faktów, nie zawsze podtrzymując to zdanie. Przypomnę
chociażby swego czasu żądał - najpierw mówił o tym, że dyrektorzy pozostawieni są sami sobie i gdy
zdjęliśmy z nich chociażby ten ciężar podejmowania decyzji o tym, czy szkoły w
okresie epidemii mogą być zamykane, czy nie, wprowadziliśmy tutaj Sanepid jako instytucję, która
ostatecznie podejmowała decyzję, to pan Broniarz nagle zmienił zdanie i zaczął mówić, że to dyrektorzy sami powinni podejmować decyzje. Chociaż chwilę
wcześniej mówił, że dyrektorzy są pozostawieni sami sobie. Więc ja nie do końca ufam temu, co pan Broniarz mówi. Mam wręcz
często wątpliwości czy dobrze życzy polskiej oświacie.
No dobrze, ja
panu się przyznam do czegoś, panie ministrze. Mnie trochę rozwój tej pandemii zaskoczył, po prostu miałem nadzieję na to, że łagodniej
to przejdziemy, że ta wiosna nie będzie tak straszna. Czy pan też może przyznać, że pana też to zaskoczyło?
Wszyscy mieliśmy nadzieję, że epidemię uda się powstrzymać dużo szybciej. Wiedzieliśmy
też, że epidemia jest nie do końca przewidywalna i stąd nie da się, chociażby wracając
do wypowiedzi szefa ZNP,
zrobić planu na rok czy dwa lata do przodu, ponieważ nie wiemy często
co będzie działo się za miesiąc, czy za dwa.
Ma pan oczywiście
rację, ale niektórzy mam wrażenie próbują coś takiego
powiedzieć, że tam biedny, średnio
zorientowany dziennikarz Wirtualnej Polski to być może nie ma dostatecznie wybujałej wyobraźni, by sobie te plany stworzyć
i wyobrazić jak ta pandemia będzie się rozwijała, ale takiej wyobraźni i fantazji od urzędników na centralnym szczeblu w wielkim, europejskim kraju
powinniśmy jednak oczekiwać.
Ale my mamy przecież te plany i je realizujemy. Pan minister Czarnek wielokrotnie mówił o tym, że mamy kilka możliwych scenariuszy,
które mogą się spełnić i będziemy w zależności od tego na nie reagowali. Stworzyliśmy przecież system prawny, który pozwala na reagowanie
na bieżąco dzisiaj dyrektorom tych szkół, tych przedszkoli, które działają w trybie stacjonarnym
jeszcze na razie, by reagować na pojawiające się zagrożenie czy
przypadki choroby, i zgodnie z procedurami po decyzji Sanepidu mogą zawieszać działalność stacjonarną, przechodzić na tryb hybrydowy bądź tryb zdalny.
Także reagując na rozwój epidemii umożliwiamy kolejnym rocznikom powrót do szkół bądź tak jak niestety ostatnie
decyzje, zawieszamy zajęcia stacjonarne nawet dla tych dzieci najmłodszych, ponieważ
epidemia rozwija się bardzo mocno.