Broń chemiczna w atakach na Aleppo
Syryjskie wojsko używało broni chemicznej w czasie niedawnych ataków na wschodnią część Aleppo - twierdzi organizacja Human Rights Watch. W najnowszym raporcie aktywiści cytują zeznania świadków ataków i publikują zdjęcia pozostałości po nalotach. Chodzi o ofensywę, która pod koniec grudnia ubiegłego roku doprowadziła do całkowitego przejęcia kontroli nad Aleppo przez wojska prezydenta Baszara al-Asada.
Human Rights Watch twierdzi w raporcie, że od połowy listopada syryjskie wojska rządowe kilkakrotnie zrzucały na wschodnią część Aleppo bomby z chlorem. “Udokumentowaliśmy osiem takich ataków. Mamy rozmowy z 22 osobami, świadkami tego, co się działo. Przeanalizowaliśmy zapisy wideo, fotografie pozostałości po atakach i porównaliśmy z informacjami, jakie wówczas się pojawiały” - mówi Ole Solvang z Human Rights Watch. W atakach miało zginąć co najmniej dziewięcioro cywilów, w tym czworo dzieci.
Zarówno Syria jak i sprzymierzona z nią Rosja wielokrotnie twierdziły, że nie używają w wojnie broni chemicznej. W połowie 2013 roku po ataku chemicznym na przedmieściach Damaszku syryjskie władze zobowiązały się przekazać cały arsenał chemiczny w ręce ONZ. Jednak od tego czasu organizacje praw człowieka kilkakrotnie donosiły o użyciu przez rządowe wojska tego typu broni, w tym gazu bojowego sarin. Zarówno bomby z chlorem jak i sarin są zakazane przez międzynarodowe konwencje.
Bitwa o kontrolę nad Aleppo była najdłuższą i najbardziej krwawą w syryjskiej wojnie domowej. Przez cztery lata wschodnia część miasta była pod kontrolą opozycji. W listopadzie siły prezydenta Asada, wspierane przez Rosję, przypuściły szturm na Aleppo. W połowie grudnia rebelianci w Aleppo ogłosili kapitulację. Syryjska wojna domowa trwa już niemal sześć lat. Kosztowała życie co najmniej 300 tysięcy osób.