Brejza wygrał z Kaczyńskim. Sprawa wraca do ponownego rozpatrzenia
"Wygraliśmy w Sądzie Najwyższym z Jarosławem Kaczyńskim" - oznajmiła na platformie X Dorota Brejza, adwokatka oraz żona europosła Krzysztofa Brejzy.
26.02.2024 | aktual.: 26.02.2024 12:26
To ciąg dalszy sprawy, którą Krzysztof Brejza wytoczył Jarosławowi Kaczyńskiemu za twierdzenia dotyczące zasadności użycia Pegasusa. Chodzi o słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości, które padły w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" w styczniu 2022 r. Kaczyński, wówczas również wicepremier ds. bezpieczeństwa, lekceważąco wypowiedział się na temat.
- Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień. Te wszystkie opowieści pana Brejzy są puste, nic takiego nie miało miejsca
- mówił dwa lata temu Kaczyński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Właśnie za te słowa Brejza zdecydował się pozwać prezesa PiS. Sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Bydgoszczy. Jednak polityk KO wraz z żoną, która jest jego prawniczką, miał zastrzeżenia wobec procesu, który - już gdy zagrożenie pandemiczne zniknęło - toczył się na zasadach covidowych oraz był prowadzony przez sędziego sprawującego w sądzie funkcję kierowniczą. Zdaniem Brejzów miało to świadczyć o upolitycznieniu procesu.
Sąd apelacyjny uznał rację Brejzów. Nie spodobało się to jednak Kaczyńskiemu, który złożył zażalenie do Sądu Najwyższego. I właśnie on nakazał ponownie rozpatrzyć sprawę w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy.
- Gdy ta wypowiedź padła, był to moment, w którym narracja ówczesnego obozu rządzącego wokół Pegasusa polegała na deprecjonowaniu. Mówiono, że Pegasusa nie ma albo, że to konsola znaleziona na strychu. Był ogromny chaos informacyjny, a badania CitizenLab były przez tamtą władzę ośmieszane - mówi Wirtualnej Polsce Dorota Brejza.
- Ten wywiad Jarosława Kaczyńskiego był o tyle przełomowy, że było to pierwsze przyznanie się do użycia tego narzędzia oraz insynuacja, że skoro użyto go wobec mojego męża, to były istotne powody. Była to niesamowicie insynuacyjna wypowiedź łącząca mojego męża z przestępstwem i to o najcięższym kalibrze
- dodaje prawniczka.
Brejza zwraca uwagę, że sędzia z sądu w Bydgoszczy przeprowadziła proces, pomijając dowody i bez przesłuchania jej męża. Podkreśla, że wszczęcie procesu o naruszenie dóbr osobistych w ciągu trzech miesięcy od doręczenia pozwu jest zjawiskiem niespotykanym w sądownictwie.