Brawo PiS! Świętujmy 100 lat niepodległości jeden dzień dłużej. Serio. To dobre dla Polski
Z przyjemnością pośpię dłużej w poniedziałek 12 listopada. Wieczorem wypiję jeden więcej toast za Niepodległą. Zanucę hymn, wzruszę się patrząc na flagę. A rano przy kawie poczytam książkę, pogłaszczę kota. Dziękuję bardzo posłom PiS za nowe święto państwowe. Wreszcie zrobili coś dla zwykłych ludzi - dali odpocząć.
Tak, będą straty. Dodatkowy dzień wolny to znaczne straty dla gospodarki - może nawet około 4 miliardów złotych. Co gorsza, posłowie zaskoczyli przedsiębiorców, służby państwowe i wreszcie zwykłych ludzi, którzy np. mieli na ten dzień umówione wizyty u lekarza. I tak dalej i tak dalej. Posłowie PiS uważają – to cytat z jednego z nich - że "stać nas".
No pewnie. Na wszystko nas stać. Na 500 plus, 300 plus, to teraz na Święto Plus. Przepraszam – Święto PiS. Bo polityczny cel przegłosowanej dwa tygodnie przed Świętem Niepodległości ustawy jest jasny. Tegoroczne Święto Niepodległości, wyjątkowe, bo z okazji setnej rocznicy jej odzyskania, ma być patriotycznym spektaklem władzy i środowisk narodowo-patriotycznych.
Będą więc akademie, koncerty, przemówienia pod krawatem, godłem i krzyżem ku chwale Boga, Honoru i Ojczyzny. Pewien znany marsz przez centrum Warszawy będzie pewnie największy i najgłośniejszy ze wszystkich. Święto Niepodległości ma być po to, żeby Naród upił się patriotyzmem i długo nie wytrzeźwiał.
I wiecie co? I dobrze! Niech każdy świętuje niepodległość Najjaśniejszej tak, jak mu serce podpowiada. Jak ktoś chce stać na baczność na akademii wpatrzony w polską flagę – dobrze! Jak ktoś chce przejść przez miasto owinięty biało-czerwoną flagą i krzyczeć – dobrze! Oczywiście lepiej, gdy krzyczy, że _vivat _wolna Polska, niż kogo nienawidzi i kto Polak, a kto nie-Polak. Jak ktoś chce z tej okazji rzeczywiście się upić – nadużywania nie pochwalam, ale co dorosły człowiek robi ze swoim życiem, to jego sprawa. Więc niech wychyli toast za Niepodległą. I też dobrze.
Dobrze, bo odświętne celebracje to tylko jedna odsłona medalu. Jest jeszcze druga.
Jak ktoś z okazji Święta Niepodległości chce pójść z rodziną na spacer, zamiast stać na akademiach – to też dobrze. Jeśli chce pójść z ukochanym/ukochaną na randkę – też dobrze! Jeśli chce wysprzątać dom, bo ma wreszcie czas zająć się swoim codziennym życiem, a potem wpaść do babki na kawę i ciasteczka – też dobrze! Albo może po prostu chce zaszyć się w domu i porobić słodkie NIC – też dobrze. Wiecie, dlaczego?
Setna rocznica niepodległości Polski przypada w niedzielę. Co jest po niedzieli? Ano poniedziałek. Trzeba się zwlec z łóżka i dawaj – w kierat. Jedni w garniturze do biura na randkę z Excelem. Inni na wachtę, jeszcze inni na przodek w kopalni. Albo o 5:00 rano w jedyny pekaes i do fabryki na 10 godzin zasuwania przy taśmie. Albo osiem na kasie w sklepie. Słowem – do roboty.
A Polak haruje jak wół. Jeszcze niedawno byliśmy najbardziej zapracowanym narodem Unii Europejskiej. Teraz, według najnowszych wyliczeń GUS, Polacy pracują średnio 38,7 godziny tygodniowo - o dwie godziny mniej niż dwa lata temu. Od wejścia do UE nasz czas pracy sukcesywnie się skraca. I co? Gospodarka jak się rozwijała, tak się rozwija. Do tego wcale nie mamy najwięcej dni wolnych od pracy. Więcej mają choćby Niemcy, Szwedzi, Finowie, Austriacy, Litwini, Łotysze i Węgrzy.
Ten jeden – przypomnę: jednorazowy! - dzień wolnego może zrobić tyle dobrego dla naszych relacji rodzinnych, przyjacielskich, wreszcie dla nas samych, że mówię: tak, warto! Władza, niejako przy okazji planów uczczenia święta z przytupem, zdecydowała, że po prostu odpoczniemy. Wypoczęty człowiek z reguły pracuje lepiej. Więc o los Ojczyzny akurat w tym przypadku jestem spokojny.