Próbując naszkicować jakoś ten trudny, ponury scenariusz na przyszłość. Pan się spodziewa, że ta sprawa znajdzie finał ostatecznie
jeszcze za rządów PiS-u, czy być może merytoryczne rozstrzygnięcie tej
sprawy, myślę o procesie, to jest kwestia zmiany władzy politycznej także? I tylko to się musi wydarzyć, żeby do procesu doszło.
Żadne warianty nie są wykluczone. Ja myślę, że z
punktu widzenia obecnej władzy, zależałoby jej na przeciąganiu tego
śledztwa, bo później można, prawda, apelować o kolejną opinie, można coś uzupełniać, może sprawa trafić
do sądu, złożymy jakieś zażalenie. Więc ona będzie sobie trwała, trwała, trwała, emocje ludzkie będą
wygasały i tak dalej, i tak dalej. Więc przeciąganie jest na rękę, im później
Stefan W. będzie mówił, tym lepiej. A być może finalnie rzeczywiście zostanie uznany za osobę,
która nie kwalifikuje się do występowania przed sądem i sprawa zostanie zamknięta. My jako
rodzina, deklaruję to publicznie, wykorzystamy wszystkie środki dopuszczalne prawem w tym kraju, żeby
sprawa ujrzała światło dzienne, żeby trafiła do sądu i żeby prawomocnym wyrokiem,
prawomocną decyzją niezawisłego sądu Stefan W. odpowiedział. Jak? Nie wiem, to już decyzja
sądu. Jeżeli wyczerpiemy wszelką dopuszczalną ścieżkę prawną krajową, z pewnością, ja poprosiłem
prawników o poddanie analizie, jeżeli będą jakiekolwiek możliwości, będziemy się odwoływać do instancji europejskich.
I podkreślam wyraźnie - nie chodzi o żadne odszkodowanie, żadne zadośćuczynienie materialne. Tylko i
wyłącznie stwierdzenie przewlekłości postępowania, przepraszam, przewlekłości śledztwa
w sprawie zamordowania Pawła Adamowicza.
Czy wy się, wy-rodzina czy pan osobiście, wybaczył mordercy czy
to
jest w ogóle możliwe?
Nie, na tym etapie postępowania absolutnie nie ma o tym mowy. Dlatego że po pierwsze trwa śledztwo,
jak ono trwa to wiadomo, ślimaczy się, natomiast nie, dlatego że każdy, cokolwiek możemy powiedzieć,
może potem zostać użyte przez samego sprawcę, który żywo się interesuje,
co się o nim pisze, co się o nim mówi, to jest pierwsza rzecz. Druga rzecz, potem może to zostać wykorzystane w sądzie. Ale rzecz najważniejsza.
Zresztą najważniejszą, że w społeczeństwie, w którym żyjemy, jestem chrześcijaninem katolikiem, są pewne
warunki, żeby w ogóle zacząć rozmawiać o wybaczaniu. Po pierwsze, jest to przyznanie się do winy - tego nie ma, po drugie
poznanie pełnej prawdy - tego nie ma, a po drugie [po trzecie?] jest to wyrażenie żalu - tego nie ma. Po czwarte
jest to zadośćuczynienie panu Bogu i bliźniemu - tego też nie ma. Więc nie ma w
tej chwili żadnej możliwości rozmowy na temat wybaczania. Poza tym nie chcę, żeby to było instrumentalnie
traktowane przez część mediów. Ja wszystkie media szanuję, ale były już takie próby
dojścia, żeby moi rodzice spotykali się z matką, czyli najbliższą rodziną Stefana W.
Nie, nie, nie, nie.