Brak dokumentów, tarcia i zmiana strategii. Trudne początki komisji ds. Pegasusa
Sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa w najbliższych tygodniach musi zmienić strategię wobec świadków – dowiaduje się Wirtualna Polska. Dokumenty z prokuratury i służb spływają wolniej niż przewidywano. Bez nich rozliczanie polityków PiS nie może być skuteczne, co pokazało przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego.
Po nieudanym przesłuchaniu Jarosława Kaczyńskiego większość członków sejmowej komisji śledczej ds. Pegausa chce, by do czasu uzyskania kluczowych dokumentów, wstrzymać się z wzywaniem wierchuszki PiS - nieoficjalnie dowiaduje się Wirtualna Polska. Z tego powodu na pierwszym przesłuchaniu w kwietniu najprawdopodobniej pojawi się Krzysztof Brejza (sam lub z żoną i pełnomocniczką Dorotą Brejzą).
W oczekiwaniu na dowody takie jak specyfikacja Pegasusa czy umowa z firmą Matic, która pośredniczyła w zakupie systemu, posłowie chcą wysłuchać ofiar.
Taka zmiana strategii wobec świadków na początku prac komisji to – jak mówią nasi rozmówcy - efekt niewykorzystanego przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego. Odmowa złożenia pełnego przyrzeczenia przez prezesa PiS, rozbijanie posiedzenia przez posłów Jacka Ozdobę i Mariusza Goska i początkowy brak zdecydowanej reakcji przewodniczącej sprawiły, że wśród sejmowych śledczych wrze, a pozycja Magdaleny Sroki jako szefowej komisja jest podważana.
Problemów jest jednak więcej. Jak ustaliliśmy, dokumenty z prokuratury i służb specjalnych nie spływają tak szybko, jak spodziewali się członkowie komisji. Z tego powodu wśród ważnych polityków sejmowej większości pojawiają się pierwsze sygnały zniecierpliwienia wobec prokuratury i służb oraz oczekiwanie lepszej współpracy z ministrem koordynatorem ds. służb specjalnych Tomaszem Siemoniakiem oraz ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gorąca dyskusja za zamkniętymi drzwiami
Według źródeł WP przedstawiciele sejmowej większości w komisji śledczej ds. Pegasusa w ostatnich dniach toczyli gorące dyskusje za zamkniętymi drzwiami. W koalicji jest świadomość, że początek prac był trudny, ale nikt nie wierzy, że dojdzie do zmiany na stanowisku szefowej komisji. Pomysły odwołania Magdaleny Sroki pojawiły się w obozie rządzącym, ale nie mają szans na realizację. Wskazanie posłanki wynika z uzgodnień koalicyjnych, a w dodatku ma ona wsparcie prezesa PSL.
Sroki zaczynają bronić też niektórzy członkowie komisji, bo mają świadomość, że współpraca jest konieczna, a brak dokumentów to poważniejszy problem. Wśród członków komisji jest przeświadczenie, że przesłuchanie Kaczyńskiego nie było tak złe, jak przekaz, z którym PiS-owi udało się przebić.
Rozmówcy WP twierdzą, że prezes PiS może mieć kłopoty ze względu na brak konsekwencji w sprawie tego na jakim etapie dowiedział się o konieczności zakupu Pegasusa. Mają też wątpliwości, czy jako poseł miał do tego prawo. - To przesłuchanie nie było dobre, ale nie aż tak tragiczne jak pokazuje to PiS. Wygrali walkę narracyjną, zaangażowanie całej partii było ogromne. U nas wsparcie całej koalicji nie było tak widoczne – mówi jeden z naszych rozmówców.
Lista świadków
Na środę sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa wezwała dwóch świadków: Krzysztofa Kwiatkowskiego, byłego prezesa Najwyższej Izby Kontroli, obecnie senatora Koalicji Obywatelskiej oraz Michała Wosia, byłego wiceministra sprawiedliwości. Podpis współpracownika Zbigniewa Ziobry widnieje pod dokumentem o przekazaniu 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości na zakup Pegasusa. Zgodnie z prawem CBA może być finansowane wyłącznie z budżetu państwa.
Jarosław Kaczyński w zeznaniach przyznał, że istnieją wątpliwości części prawników wobec dopuszczalności takiego sposobu finansowania. Prezes PiS mówił, że sam tych wątpliwości nie podziela, ale ich zupełnie nie zbagatelizował.
Jak dowiaduje się WP, wezwanie Krzysztofa Brejzy na pierwszy tydzień kwietnia nie zostało jeszcze formalnie zatwierdzone, ale to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Wstępnie planowany termin to 5 kwietnia.
Bodnar ujawni skalę podsłuchów
Przypomnijmy, jak informowaliśmy w WP, na kwietniowym posiedzeniu Sejmu, które odbędzie się w dniach 10-12 kwietnia minister sprawiedliwości przedstawi informację o skali nielegalnego stosowania Pegasusa w Polsce. Adam Bodnar w środę w rozmowie z naszym dziennikarzem przyznał też, że procedura powiadamiania osób, które mogły być nielegalnie inwigilowane Pegasusem, jeszcze się nie rozpoczęła.
- Jeszcze prowadzimy audyt tych spraw, co do których możemy ujawnić informacje zainteresowanych osobom. Jeszcze proszę się uzbroić w cierpliwość. Dużo się dzieje i nie wszystko udaje się zrobić od razu – podkreślił szef resortu sprawiedliwości.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski