PolskaBp Tadeusz Pieronek: nie jestem zachwycony sukcesem LPR

Bp Tadeusz Pieronek: nie jestem zachwycony sukcesem LPR

(Archiwum)

18.06.2004 | aktual.: 18.06.2004 09:33

Obraz

Gościem Radia Zet jest ks. bp Tadeusz Pieronek. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Księże Biskupie, czego powinniśmy się uczyć od Jacka Kuronia? To była postać bardzo wyrazista, zdecydowana. To, co mi w nim imponowało, to przede wszystkim trwałość poglądów i dążenie do tego, żeby docierać do sensu życia ludzkiego. Cała jego walka z komunizmem, walka o polską demokrację i pluralizm sprowadzała się do tego, że chciał człowiekowi stworzyć warunki normalnego życia. To jest troska o człowieka. Tak by to można streścić. Gdy dzisiaj czytamy gazety, widzimy wielkie słowa, wielkie litery o Jacku Kuroniu. Jeśli natomiast popatrzymy wstecz na polskich polityków, to mało czerpali z tego, co mówił Kuroń, przynajmniej w tych ostatnich kilkunastu latach. Tak to niestety bywa. Zresztą sam Kuroń był człowiekiem... O zmarłych nie mówi się źle i nie ma sensu, bo każdy z nas ma cały szereg wad. To był człowiek, z którym można było i trzeba było się spierać. Nie był bezdyskusyjny, dla wszystkich łatwy. Jednak robił
to mimo wszystko w taki sposób, że rozmowa z nim do czegoś doprowadzała. Sądzę, że to jest dla polityków ważne, że on trzymał się własnych poglądów i potrafił je bronić. Jednocześnie był gotów na kompromisy, które były rezultatem rozsądnej rozmowy. Gdy wszyscy stwierdzili, że Józef Oleksy jest szpiegiem, to jedynie Karol Modzelewski i właśnie Jacek Kuroń bronili Józefa Oleksego. Potrafił pójść pod prąd. To bardzo różnie bywa. Mody na opinie wymagają krytycyzmu, także znajomości człowieka i mechanizmów, które zostały włączone i użyte przeciwko komuś czy za kimś. Raz bywa pod prądem, a raz z prądem. Jacek Kuroń został zniszczony przez bezpiekę, jak wspomina dzisiaj w „Rzeczpospolitej” Andrzej Friszke. „Ćwierć wieku nieustannej inwigilacji. Nikomu bezpieka nie poświęciła tyle uwagi, co Jackowi Kuroniowi.” Jego zdrowie zostało zniszczone przez więzienie. Nie chciano mu podać nawet szklanki wody, gdy tego potrzebował, bo był chory na kamicę nerkową. Mimo wszystko potrafił wznieść się ponad podziały. To świadczy
chyba o jego sile ducha, jego wielkości. Z całą pewnością był człowiekiem, który dążył do prawdy, do tego, co uważał za prawdę. Nie ma tu lepszego określenia. Stał przy swoim. Rozmawialiśmy kilkakrotnie o dość poważnych sprawach dotyczących stosunków Kościoła i państwa. Te rozmowy z nim nie były łatwe, ale możliwe i zawsze w tonacji, która pozwalała na porozumienie i rozejście się w bardzo kulturalnych warunkach. Dlaczego rozmowy na temat Kościoła nie były łatwe? Tak to dzisiaj widzę. Jacek Kuroń nie ma dobrych notowań z tamtych czasów, jeżeli chodzi o Kościół, ponieważ uważany był za przeciwnika, człowieka, który oskarża Kościół o chęć zawładnięcia Polską. To było w początkach lata 90. – tych dosyć modne. Ja widzę to trochę inaczej. Wydaje mi się, że dążyliśmy do tych samych celów, ale trochę innymi drogami, a że po drodze trzeba było odkurzyć i odświeżyć to nasze rozumowanie, pokazać, że nie jesteśmy ludźmi, którzy mają złe zamiary, to musiała istnieć praca po jednej i po drugiej stronie, żeby do tego
doszło. Wydaje mi się, że to miało miejsce. Dążyliśmy do tego samego trochę innymi drogami. Toczymy batalię o konstytucję europejską. Jest wielu przeciwników, tego żeby w preambule znalazło się odniesienie do chrześcijaństwa. Jeśli taki zapis nie znajdzie się, to czy Polska powinna odrzucić konstytucję europejską? To jest trudne pytanie. Moim zdaniem w konstytucji powinno być odniesienie do chrześcijaństwa, bo to jest prawda historyczna. To nie jest kwestia wielkiej polityki, ale jeżeli komuś tak bardzo zależy, żeby tego nie było, to proszę się nie dziwić, że tym, którym na tym zależy... W nich rodzi się gniew, a przynajmniej jakiś żal. We mnie przede wszystkim żal w stosunku do tych, którzy nie chcą uznać, że to jest prawda dla wielu ludzi ważna. Gniew, żal, ale czy Biskup jednoznacznie powie, że takiej konstytucji Polska powinna powiedzieć: nie? Nie, nie sądzę. Od dawna wiadomo, że są małe szanse na wprowadzenie do tej preambuły prawdy podstawowej, ale dotyczącej tego czym Europa była i czym rzeczywiście
jest. Nie łudźmy się. Jest 80 proc. ludzi, którzy się przyznają do chrześcijaństwa. Jakże można to pominąć? Jeżeli ktoś ma zakodowaną taką ideologię, bo tak to nazywam – to jest rodzaj ideologii i to bardzo groźnej - że te rzeczy trzeba pomijać, to sądzę, że chrześcijaństwo da sobie radę bez tego. Czyli nie powinniśmy stać twardo: zapis albo mówimy nie konstytucji? Należałoby przyjąć? To jest kwestia polityków. Nie chcę w dniu, w którym to ma być rozstrzygnięte dawać ostatecznych rad. Dla mnie jest to krzywda wyrządzona ludziom wierzącym i pójście takimi drogami, które mogą się pokrzyżować i być zgubne dla Europy. Jeśli tak się jednak stanie, Ksiądz Biskup powie, że to był zły kompromis, i że nie powinniśmy byli się na to zgodzić? Uważam, że należy walczyć do końca. Na czym polega sukces Ligi Polskich Rodzin w wyborach do Parlamentu Europejskiego? To jest sukces wynikający z bardzo ostrej opozycji do tych, którzy stracili w polityce twarz. Martwi Księdza Biskupa ten sukces? Nie jestem nim zachwycony,
ponieważ większość tych propozycji, które były zgłaszane przez LPR, to były propozycje bardzo daleko demagogiczne. Nie lubię w polityce takiego postępowania. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był Tadeusz Pieronek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)