PolskaBomba w tętnicach

Bomba w tętnicach

Przez lata nie czuje się żadnych objawów choroby. Nawet bóle i zawroty głowy, szczególnie tuż po przebudzeniu, są lekceważone jako objawy zwykłego przemęczenia. Tymczasem bóle i zawroty głowy są już objawami zaawansowanej choroby. Podobnie jak mroczki przed oczami i trudności z zasypianiem - pisze Zbigniew Wojtasiński w tygodniku "Wprost".

Niektórzy chorzy odczuwają też nadmierne podenerwowanie i kołatanie serca, a także szumy w uszach i ciągłe zmęczenie. Ale nawet te objawy są rzadko kojarzone z chorobą nadciśnieniową. Do lekarza trafiają pacjenci, którzy mają krwawienia w gałkach ocznych, cierpią na niewydolność serca lub nerek albo są akurat po zawale serca bądź udarze mózgu. Chorzy na nadciśnienie późno zgłaszają się do lekarza, a nawet dwukrotnie częściej niż osoby z prawidłowym ciśnieniem krwi przechodzą nie rozpoznany w porę zawał serca. To dlatego, że są mniej wrażliwi na ból.

Hipertonia, czyli długotrwałe, nadmierne ciśnienie krwi w tętnicach, była przyczyną pęknięcia tętnicy zasilającej pień mózgu u Józefa Gruszki. Były poseł PSL, były przewodniczący sejmowej komisji ds. PKN Orlen, z powodu udaru mózgu od siedmiu miesięcy leży w śpiączce. Przed 10 laty do szpitala z powodu krwotoku z nosa wywołanego nadciśnieniem trafił również Leszek Miller. - Na skutek licznych stresów miałem duże wahania ciśnienia krwi, które odczuwałem jako łomotanie serca - mówi w rozmowie z "Wprost" były premier. Na nadciśnienie leczy się prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.

Już przed piętnastu laty ciśnienie krwi wzrosło u niego do poziomu 150 - 160/100 mmHg. Tymczasem według American Heart Association, gdy ciśnienie skurczowe przekracza 115 milimetrów słupka rtęci, a rozkurczowe 75 mmHg, pojawia się ryzyko niewydolności serca, udaru mózgu, demencji i chorób nerek.

Już w latach 60. w USA nazwano nadciśnienie "wrogiem publicznym numer jeden". Teraz jest ono superwrogiem, bo to najczęstsza przyczyna zgonów. W Polsce na nadciśnienie choruje 8,4 mln osób (a 9 mln jest zagrożonych tą chorobą), w USA - 68 mln, na świecie - miliard. W największych miastach w Polsce zbyt wysokie ciśnienie krwi ma już co trzeci mężczyzna w wieku trzydziestu lat i co drugi pięćdziesięciolatek - alarmują lekarze z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Za 25 lat - prognozuje medyczne pismo "Lancet" - na świecie na nadciśnienie będzie chorowało aż 1,5 mld osób. Większość z nich nawet nie wie, że "cichy zabójca", jak nazywana jest ta wyjątkowo podstępna choroba, może w ciągu kilku lat spowodować u nich zawał serca, udar mózgu, niewydolność nerek, demencję lub chorobę oczu.

Od nadciśnienia do udaru

Jerzy Bralczyk, językoznawca, dowiedział się, że ma nadciśnienie (160/110 mmHg), trzy lata temu, podczas rutynowych badań. Dowiedział się przypadkiem, ale w porę. Mniej szczęścia miał 72-letni gwiazdor CNN Larry King, u którego chorobę wykryto dopiero wtedy, gdy się obudził z bólem w klatce piersiowej. Miał już tak zaawansowaną miażdżycę, że musiał się poddać operacji wszczepienia bajpasów (dodatkowych naczyń krwionośnych mięśnia sercowego).

W każdej chwili groził mu kolejny, tym razem śmiertelny zawał serca. - Na nadciśnienie tętnicze krwi wiele lat chorowała większość ofiar udaru mózgu, bo aż sześciokrotnie podnosi ono ryzyko zarówno tzw. krwotocznego, jak i niedokrwiennego udaru mózgu - mówi prof. Andrzej Januszewicz z Instytutu Kardiologii w Warszawie. Lekarze nie mogli o tym przekonać księżniczki Małgorzaty, młodszej siostry brytyjskiej królowej Elżbiety II, która z powodu wylewu zmarła przed trzema laty w londyńskim szpitalu (w wieku 71 lat). Od wielu lat chorowała na nadciśnienie i paliła aż 60 papierosów dziennie, choć ten nałóg zwiększa zarówno ciśnienie tętnicze, jak i uszkadza tętnice.

Jest paradoksem, że choć nadciśnienie jest najłatwiejszą do wykrycia chorobą, to lekarzom zawsze sprawiało największe trudności. Jeszcze na początku XX stulecia medycy byli przekonani, że jest ono spowodowane zmienionymi chorobowo naczyniami nerkowymi, z czym też wiązano powiększenie serca u chorych. Dopiero w 1905 r. wiedeński klinicysta Jakob Pal opublikował książkę "Kryzys naczyń", w której przekonywał, że nadciśnienie jest przyczyną arteriosklerozy (zwapnienia tętnic), a nie odwrotnie.

Sześć lat później niemiecki internista Alfred Erich Frank wprowadził obowiązujący do dziś termin "nadciśnienie samoistne", które jest przyczyną aż 90 proc. przypadków tej choroby. Franz Volhard w 1923 r. nazwał je "nadciśnieniem czerwonym", bo w przeciwieństwie do "nadciśnienia jasnego", związanego ze schorzeniami nerek, nerki są u chorych czerwone, a nie jasne, a naczynia - rozszerzone. Po II wojnie światowej hipertonię uznano za jedną z najgroźniejszych chorób układu krążenia. Gdy latach 60. zaczęto upowszechniać profilaktyczne akcje wczesnego jej wykrywania i zwalczania, liczba chorych zaczęła spadać.

Mimo to nadciśnienie tętnicze nawet w krajach rozwijających się jest dziś częstszą przyczyną zgonów niż palenie tytoniu. W Afryce Subsaharyjskiej jest głównym powodem śmierci zaraz po AIDS. W połowie lat 90. co czwarty Amerykanin miał nadciśnienie tętnicze krwi, a liczba udarów mózgu w latach 1972-1994 zmniejszyła się o 50 proc. Ale w ciągu następnej dekady liczba chorych zwiększyła się w USA z 50 mln do 68 mln - pisze Zbigniew Wojtasiński w tygodniku "Wprost".

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)