Bolonia: kto zabił doradcę ministra pracy?
We wtorek wieczorem w centrum Bolonii został zastrzelony przed swoim domem 51-letni profesor ekonomii Marco Biagi, doradca ekonomiczny włoskiego ministra pracy Roberto Maroniego.
Policja przypuszcza, że morderstwa dokonano z powodów politycznych. Prokurator generalny Bolonii twierdzi natomiast, iż zabójstwo ma związek z planami rządu wprowadzenia zmian w prawie pracy, ułatwiających zwalnianie pracowników.
Morderstwo Biagiego nosi "znak firmowy" Czerwonych Brygad, skrajnie lewicowej grupy terrorystycznej - powiedział tymczasem były minister spraw wewnętrznych i deputowany lewicy Enzo Bianco.
Bianco zabójstwo Baggiego łączy z zamordowaniwm w 1999 roku innego doradcy ministerstwa pracy, Massimo D'Antona.
Okoliczności egzekucji są identyczne, jak w przypadku morderstwa Massimo D'Antony - uważa były minister, obecnie przewodniczący parlamentarnej komisji kontroli tajnych służb w rozmowie z La Repubblica.
Wstrząśnięty zabójstwem doradcy ministra pracy, premier Włoch Silvio Berlusconi zaapelował w środę o wznowienie negocjacji ze związkami zawodowymi i pracodawcami na temat reformy prawa pracy.
Dla uczczenia Marco Biagiego, człowieka dialogu, postanowiliśmy wystosować formalne zaproszenie do partnerów socjalnych o bezzwłoczne wznowienie negocjacji - powiedział Berlusconi.
Marco Biagi był jednym z autorów zmian forsowanych przez centroprawicowy gabinet Silvio Berlusconiego. Na wieść o zamordowaniu Biagiego, włoski minister spraw wewnętrznych Claudio Scojola skrócił pobyt w Stanach Zjednoczonych i zapowiedział swój rychły powrót do kraju.
Przeciwne zmianom w prawie pracy są związki zawodowe, które zapowiedziały masowa demonstrację w Rzymie w sobotę. Strajk generalny przeciwko nowelizacji prawa pracy ma odbyć się w kwietniu.
"Barbarzyńskim zabójstwem" nazwał zamordowanie Biagiego papież Jan Paweł II.
Potępiając z całą stanowczością ten akt bezsensownej przemocy, wyrażam pragnienie, aby we Włoszech umocniło się porozumienie stron dialogu społecznego dla pokojowego rozwiązania istniejących problemów - powiedział papież na zakończenie środowej audiencji, która odbyła się na placu św. Piotra. (miz,iza)