Bój o Belweder. Najważniejsze polityczne wydarzenie przyszłego roku [OPINIA]

Sondaże i doświadczenie przemawiają za zwycięstwem Rafała Trzaskowskiego. Jeśli jednak wyobrazić sobie jakichś ludzi stojących za pół roku do trzeciej nad ranem przed lokalami wyborczymi, to są to zwolennicy PiS, czyli Karola Nawrockiego. Oni pałają żądzą zemsty. Wybory prezydenckie będą nie tylko najważniejszym, ale i najbardziej ekscytującym wydarzeniem politycznym roku 2025 - pisze dla Wirtualnej Polski Marek Migalski.

Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Wszystko wskazuje, że to jeden z nich zostanie prezydentem
Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Wszystko wskazuje, że to jeden z nich zostanie prezydentem
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Hukalo, Łukasz Kalinowski
Marek Migalski

Wybór najważniejszego wydarzenia politycznego nadchodzącego roku jest oczywisty. Zwłaszcza że po wyborach prezydenckich nastąpi ponad dwuletni okres wyborczej flauty – następna kampania odbędzie się dopiero w 2027 roku.

Nie może zatem dziwić, że już teraz poszczególne ugrupowania robią wszystko, by zachęcić nas do zagłosowania na ich kandydatów. Majowy bój o Belweder jest bowiem dla partii politycznych niezwykle ważny. Przyjrzyjmy się po kolei sytuacji każdej z nich.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Walka na zapleczu ekstraklasy

Zacznijmy od najsłabszego gracza, czyli Lewicy. Wiadomo, że jej kandydatka nie walczy o zwycięstwo, lecz o w miarę przyzwoity wynik. Nie będzie o to łatwo po tym, gdy Koalicja Obywatelska postawiła na Rafała Trzaskowskiego, a nie na Radosława Sikorskiego. Przy tym drugim Magdalena Biejat miałaby jakieś szanse na relatywnie dobry wynik, ale start włodarza stolicy, który ma poglądy liberalno-lewicowe, jest dla niej poważnym problemem.

Już bowiem w pierwszej turze gros elektoratu lewicowego odda głos na Trzaskowskiego jako wyraziciela ich poglądów. Jeśli w dodatku Partia Razem wystawi swojego kandydata, sytuacja Biejat wyglądać będzie fatalnie. Na pocieszenie dla niej można powiedzieć, że poprzeczka jej poprzedników w roli reprezentantów lewicy w elekcji prezydenckiej jest zawieszona bardzo nisko – Robert Biedroń (w 2020 roku) i Magdalena Ogórek (pięć lat wcześniej) uzyskali niewiele więcej niż 2 proc. głosów. Zatem głównym zadaniem Biejat jest niezejście poniżej tego progu, co jest w jej zasięgu. Ale niewiele więcej można się po niej spodziewać.

O inną stawkę gra Szymon Hołownia – chce zapewne co najmniej powtórzyć swój wynik sprzed pięciu laty oraz udowodnić, że Trzecia Droga pozostaje trzecią siłą na rodzimej scenie partyjnej. Nie będzie o to łatwo, bo po pierwsze efekt nowości, tak ważny dla obecnego marszałka w 2020 roku, dawno minął, a po drugie, bo o miejsce na podium chce powalczyć Sławomir Mentzen.

To właśnie między tymi politykami powinna się rozegrać bitwa o to, kto zamelduje się w prezydenckim wyścigu na najniższym stopniu podium. Obaj mają dziś wszelkie powody do tego, by uważać, iż to jeden z nich zajmie trzecie miejsce, ale nikt poważny nie poważy się o prognozę co do tego, jaki będzie ostateczny wynik tego interesującego starcia.

Mordercza bitwa na szczytach

Czas przejść do faworytów. Nadal wydaje się, że największe szanse na zwycięstwo ma Trzaskowski. Po pierwsze tak wskazują wszystkie sondaże. Po drugie, bo jest zaprawiony w bojach i wiadomo, że nie ma trupów w szafie, bo jeśli by je miał, dawno zostałyby wyciągnięte za czasów rządów PiS. Po trzecie, bo Platforma Obywatelska ma najwięcej kasy do wydania. Po czwarte wreszcie, bo to Donald Tusk będzie ustalał agendę polityczną przez najbliższe pół roku.

Ten ostatni czynnik jest bardzo ważny i daje nadzieję Trzaskowskiemu, który pięć lat temu musiał walczyć w sytuacji, gdy wszelkie narzędzia do ustalania agendy politycznej miało w swoich rękach PiS. Dziś to się zmieniło – to premier i szef PO decyduje, o czym będzie się dyskutować w polskich domach. I można się spodziewać, że działać będzie w interesie kandydata swojej partii.

A Karol Nawrocki? Czy coś działa na jego korzyść? Wskazałbym na dwa czynniki. Pierwszym jest jego – przynajmniej oficjalnie deklarowana – niepartyjność i niepolityczność. Jeśli okaże się człowiekiem utalentowanym, może zagospodarować elektorat niezdecydowany oraz taki, który w każdej elekcji szuka możliwości wyrażenia swojego protestu wobec całego świata.

Przy okazji wszystkich wyborów prezydenckich tacy kandydaci się pojawiali (Hołownia, Kukiz, Lepper itp.), choć nigdy nie zwyciężali. To szansa dla Nawrockiego – choć czy ją wykorzysta, trudno w tej chwili orzec.

Drugim fenomenem przemawiającym na jego korzyść jest stopień mobilizacji jego elektoratu. Jeśli o jakichś wyborcach można powiedzieć, że aż rwą się do tego, by wyrazić swoje niezadowolenie, to są to zwolennicy PiS.

W ich opinii kraj opanowany jest przez agentów Niemiec i Rosji, rządzi nim brukselska mafia, działacze opozycji poddawani są torturom, księży więzi się bez żadnego powodu, a majątek narodowy rozkradany jest przez międzynarodowe kartele. A to, że ta wizja ma mało wspólnego z realnym oglądem rzeczywistości? To nie ma znaczenia – istotne, że mobilizuje do udziału w życiu publicznym.

Jeśli można byłoby sobie wyobrazić jakichś ludzi stojących za pół roku do trzeciej nad ranem przed lokalami wyborczymi, to są to zwolennicy PiS, czyli Nawrockiego. Duża część elektoratu "koalicji 15 października" czuje się rozczarowana swoimi reprezentantami – ale nie wyborcy Zjednoczonej Prawicy. Ci ostatni pałają żądzą zemsty na obecnej władzy i chętnie skorzystają z nadarzającej się okazji już w maju.

Obserwuj i wybieraj

Tak wygląda obraz politycznej rywalizacji na przełomie starego i nowego roku. Czy dokładnie tak będzie się on malował także za sześć miesięcy? Sztaby wyborcze wszystkich partii zrobią wiele, by ich kandydaci prezentowali się wówczas lepiej, niż ma to miejsce obecnie. Wszak po to są kampanie wyborcze. Ostatecznie jednak to my, zwykli ludzie, rozstrzygniemy, kto będzie miał honor nazywania się najwyższym urzędnikiem naszego państwa. Jakoś to miłe i optymistyczne, prawda?

Ale żeby dokonać dobrego wyboru, obserwujmy uważnie poszczególnych kandydatów przez najbliższe pół roku – nie ulegając za bardzo złym emocjom i jak najskrupulatniej przysłuchując się temu, co będą mieli do powiedzenia. Klasa polityczna jest emanacją społeczeństw – żeby była uczciwa i mądra, musi być wybierana przez uczciwych i mądrych obywateli. Jesteście Państwo nimi?

Marek Migalski dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (386)