Boi się obalenia. Nie wychodzi ze swojego pałacu
Śledczy w Korei Południowej tymczasowo zrezygnowali z aresztowania zawieszonego prezydenta Jun Suk Jeola. Decyzja zapadła po interwencji prezydenckiej ochrony, która uniemożliwiła wejście do rezydencji polityka.
Agencja Yonhap poinformowała, że nie doszło do aresztowania Jun Suk Jeola, prezydenta zawieszonego w obowiązkach w związku z ogłoszeniem przez niego w grudniu stanu wojennego. Interweniowało około 200 żołnierzy i funkcjonariuszy prezydenckiej ochrony, którzy zablokowali dostęp do rezydencji polityka.
W piątek rano około 80 policjantów i śledczych próbowało wejść na teren rezydencji prezydenta w Seulu, jednak zostali powstrzymani przez jednostkę wojskową. Biuro Ścigania Korupcji wśród Wysoko Postawionych Urzędników (CIO) poinformowało, że wykonanie nakazu aresztowania zostało zawieszone ze względu na bezpieczeństwo osób na miejscu.
Problemy z prezydentem Korei Południowej. Nie da się zatrzymać
Nakaz aresztowania Juna jest ważny do 6 stycznia. Jednak może zostać przedłużony decyzją południowokoreańskiej prokuratury.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent Jun został zawieszony w swoich obowiązkach po tym, jak 3 grudnia ogłosił stan wojenny. Odwołał go po sześciu godzinach, pod presją parlamentu i gdy Koreańczycy z Seulu wyszli na ulice i zaczęli protestować przeciwko zorganizowaniu przez głowę państwa rebelii.
Teraz w tej sprawie toczy się postępowanie, ale Jun Suk Jeol kilkakrotnie odmówił stawienia się na przesłuchanie. Piątkowe wydarzenia w jego rezydencji mogą znaczyć, że nieprędko będzie można rozliczyć zawieszonego polityka. W jego miejsce obowiązki prezydenta pełni minister finansów Czoi Sang Mok.
Przeczytaj również: Niemiecka prasa o Elonie Musku. "Nieokrzesany", "bogaty gbur"
Członkowie Koreańskiej Konfederacji Związków Zawodowych wyszli w piątek na ulice, by protestować przeciwko impeachmentowi Jun Suk Jeola.