PolitykaBohater ich filmu wygrał w sądzie. Bracia Sekielscy są usatysfakcjonowani

Bohater ich filmu wygrał w sądzie. Bracia Sekielscy są usatysfakcjonowani

Mimo przedawnienia sprawy ofiara księdza, Marek Mielewczyk, wygrał sprawę w sądzie. Duchowny, parafia i kuria muszą go przeprosić i zapłacić 400 tys. zł. - Bardzo się cieszę. Sędzia wykazała się odwagą - mówi WP Marek Sekielski, współtwórca filmu "Tylko nie mów nikomu", w którym wystąpił Mielewczyk.

Bohater ich filmu wygrał w sądzie. Bracia Sekielscy są usatysfakcjonowani
Źródło zdjęć: © East News | PIOTR MOLECKI
Anna Kozińska

09.10.2019 | aktual.: 09.10.2019 16:25

- Jesteśmy z Tomkiem usatysfakcjonowani z tego powodu, że w jakiś sposób się do tego przyczyniliśmy. To dodaje nam wiary w to, że jest sens w tym, co robimy - mówi WP Marek Sekielski, który razem z bratem Tomaszem zrobił film "Tylko nie mów nikomu". W ten sposób komentuje sukces Marka Mielewczyka, jednego z bohaterów produkcji i ministranta, którego ksiądz molestował seksualnie.

- Bardzo się cieszę. Mimo wszystko to duże zaskoczenie. Sędzia wykazała się odwagą - podciągnęła zarzuty pod torturowanie ("wykorzystywanie seksualne dzieci niczym nie różni się od tortur" - red.), nie zastosowała przedawnienia. Po latach Marek Mielewczyk chociaż jakieś symboliczne zadośćuczynienie otrzyma - podkreśla Marek Sekielski.

Przyznaje, że rozmawiał z Markiem Mielewczykiem po wyroku. - Jest bardzo szczęśliwy i na gorąco mówił, że sędzia w długim uzasadnieniu odwoływał się do filmu. Do końca nie wiem, jak, bo Marek był rozemocjonowany - mówi Sekielski. I dodaje, że "ma świadomość, że sprawa pewnie wróci, będzie kasacja do Sądu Najwyższego".

"Nie ma pochylenia się nad losem pokrzywdzonych"

Mimo zadowolenia z wyroku Sekielski zwraca uwagę, że nie widzi zmian w podejściu Kościoła. - Od czasu publikacji filmu minęło już w zasadzie pięć miesięcy. Mimo różnych zapowiedzi, które padały z ust ważnych hierarchów zaraz po premierze, de facto się nic nie wydarzyło. Nie ma nadal kroków w kierunku pokrzywdzonych - ocenia Sekielski.

Wspomina o sprawie ofiary ks. Henryka Jankowskiego, Barbarze Borowieckiej. Kuria zdecydowała, że nie wyjaśni sprawy ks. Henryka Jankowskiego, który miał molestować kobietę. - Napisali, że Jankowski nie żyje, więc z zgodnie z prawem kanonicznym nie zajmą się sprawą osoby zmarłej - mówiła w rozmowie z WP.

- Idąc tym tokiem rozumowania, tą logiką, podejrzewam, że sprawą księdza Cybuli (przedstawionego w "Tylko nie mów nikomu" - red.) też się nikt nie zajmie. Kościół jako instytucja, mam wrażenie, sam podcina sobie gałąź, na której siedzi. To smutne. Patrząc na to wszystko, myślę, że jeżeli Bóg istnieje, to nie w Kościele. Tam nie ma pochylenia się nad losem pokrzywdzonych, tam jest kółko pilnowania swojego interesu - zaznacza Sekielski.

I dodaje: - Powtarzam, żeby sprawdzać zapowiedzi Kościoła. On używa okrągłych słów, a później nie ma efektu. Kościół stoi na tych samych pozycjach, na których stał.

Kolejne filmy braci Sekielskich

Sekielski przyznaje, że ofiary księży pedofilów wciąż się do nich zgłaszają - Nie rozszerzamy jednak już wątków o kolejne historie. Historię na kolejny film mamy już skompletowaną - mówi.

Czy w takim razie będzie trzecia część? - Nie będziemy znowu zajmować się tymi historiami. Trzeci film ma dotyczyć ewentualnej roli Jana Pawła II w tuszowaniu. To na razie wszystko. To temat, który nas męczy, nie chcemy zajmować się tylko pedofilią.

"Sprawiedliwy wyrok"

Przypomnijmy, że we wtorek sąd zdecydował, że były ksiądz Andrzej S., parafia w Kartuzach oraz diecezja pelplińska muszą opublikować pisemne przeprosiny oraz wypłacić Mielewczykowi 400 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Mielewczyk uważa wyrok za sprawiedliwy. - Jestem zaskoczony kwotą zasądzonego dla mnie zadośćuczynienia. W pełni mnie satysfakcjonuje za to, co się wydarzyło w moim życiu. To przełomowy wyrok, pokazujący, że odpowiedzialność Kościoła jednak mimo wszystko istnieje. To jest ważne dla innych ofiar księży - podkreślił.

Wyrok jest prawomocny. W lipcu 2017 r. sąd niższej instancji nakazał byłemu księdzu Andrzejowi S. przeprosić pisemnie Mielewczyka za "naruszenie jego dóbr osobistych w postaci godności oraz nietykalności cielesnej". Mielewczyk domagał się też zapłaty 10 tys. zł zadośćuczynienia, ale sąd tego żądania nie uwzględnił.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (111)