Bogusław Grabowski: tylko Hausner chce iść w drugim kierunku
Raportów na temat sytuacji gospodarczej w Polsce mamy dużo, diagnoz dużo i wszystkie mówią jednym głosem: obniżajcie jak najszybciej deficyt finansów publicznych. Chyba pan wicepremier Hausner jest jednym, który chce iść w drugim kierunku - powiedział Bogusław Grabowski, członek Rady Polityki Pieniężnej w "Sygnałach Dnia".
02.07.2003 | aktual.: 02.07.2003 11:16
Sygnały Dnia: Wczoraj rząd przyjął program działań prowzrostowych na lata 2003-2004. Program nazywa się „Przedsiębiorczość, rozwój, praca II”. Dodajmy także, że rząd przyjął projekt ustawy „Prawo o działalności gospodarczej”. To ma ułatwić rejestrację firm. We wrześniu ma być gotowa ustawa o wolności gospodarczej, ale my chcieliśmy Pana spytać o pomysł wicepremiera Hausnera na pobudzenie wzrostu gospodarczego poprzez zwiększenie deficytu budżetowego. Czy to jest bezpieczne z punktu widzenia gospodarki, z punktu widzenia polityki pieniężnej?
Bogusław Grabowski: – Oczywiście, że nie. Mówię „oczywiście” dlatego, że do zmniejszania, a nie do zwiększania deficytu w finansach publicznych nawołują wszyscy: ekonomiści, międzynarodowe instytucje finansowe, takie jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy, OECD, komisje europejskie. Raportów na temat sytuacji gospodarczej w Polsce mamy dużo, diagnoz dużo i wszystkie mówią jednym głosem: obniżajcie jak najszybciej deficyt finansów publicznych. Chyba pan wicepremier Hausner jest jednym, który chce iść w drugim kierunku.
Sygnały Dnia: No dobrze, ale jak powiązać to, o czym Pan przed chwilą powiedział z informacją chociażby tę dzisiejszą z „Rzeczpospolitej”, że tzw. kraje Eurolandu nie czują się już związane limitem deficytu budżetowego 3% dochodu narodowego, rządy Niemiec, Francji i Włoch postanowiły zdynamizować gospodarkę tnąc podatki i zwiększając wydatki państwa, choć oznacza to drastyczne złamanie paktu stabilności i wzrostu?
Bogusław Grabowski: No, jeżeli ktoś łamie pakt, który podpisał, to należy to ocenić bardzo krytycznie i nie należy naśladować złych przykładów. To jest jedna rzecz.
Sygnały Dnia:Druga rzecz to trzeba popatrzeć się na to, że właśnie te kraje są krajami o najniższym tempie wzrostu gospodarczego. Gospodarka niemiecka jest „kulą u nogi” gospodarek Unii Europejskiej, od 10 lat ma najniższe tempo rozwoju. Więc naśladować tych, którzy się rozwijają najwolniej i powielać ich programy nie należy, bo będziemy szli w ślad tych problemów, które gospodarka niemiecka ma, a ma niemało. Zajmijmy się zresztą swoimi problemami.
Bogusław Grabowski: Dlaczego deficyt finansów publicznych spowalnia tempo wzrostu? Już na pewno w dłuższym okresie czasu. Dlatego, że absorbuje środki na finansowanie, na swoje finansowanie, z sektora przedsiębiorstw, które byłyby przeznaczone na inwestycje w przedsiębiorstwach. 40 miliardów deficytu budżetowego w tym roku to jest równowartość 10 miliardów dolarów, to o tyle mniejsze nakłady inwestycyjne w przedsiębiorstwach. Proszę sobie wyobrazić, ile więcej miejsc pracy stworzyłyby polskie przedsiębiorstwa, gdyby zainwestowały w ciągu roku 10 miliardów dolarów. A przecież dotychczasowe, przyjęte parę tygodni założenia makroekonomiczne do budżetu na rok 2004 przewidują zwiększenie tego deficytu do 54 miliardów złotych.
Sygnały Dnia: Hm, a jak wysoki deficyt da się wytrzymać? Czy to w ogóle jest kategoria ekonomiczna?
Bogusław Grabowski: Tak, to jest pytanie o cierpliwość społeczną: czy wytrzymamy przez długi okres czasu 18-procentowe bezrobocie, czy 20-, czy 25-procentowe? Jak długo da się wytrzymać niskie tempo wzrostu? Jak długo da się wytrzymać niepewność w utrzymywaniu miejsc pracy? To jest trudno przeliczyć. Oczywiste jest, że deficyt finansów publicznych ograniczając zdolności gospodarki do inwestycji, a więc do rozwoju, ogranicza tak naprawdę rozwój tej gospodarki w dłuższym okresie czasu. W krótkim okresie to pobudzenie może wystąpić, ale ono jest, niestety, chore, krótkookresowe, bo po nim następuje załamanie. Jest jeszcze jedno: na ile inwestorzy będą w stanie inwestować ten deficyt finansów publicznych? Czy będą skłonni, widząc gorsze perspektywy polskiej gospodarki, wykupić ten dług, roczny przyrost długu w wysokości 54 miliardów złotych? Mogą to zrobić, być może, za cenę wyższych stóp procentowych. Będziemy mieli wtedy napływ kapitału, aprecjację i to, co pan minister Hausner chce poprawić (i pewnie
poprawi, miejmy nadzieję), właśnie poprawiając to środowisko administracyjne dla biznesu, to pogorszy, dlatego że się pogorszy konkurencyjność przedsiębiorstw.