Błaszczak oskarżył generała. Teraz wszystko wychodzi na jaw

Pod koniec kwietnia resort obrony narodowej poinformował, że w okolicach miejscowości Zamość pod Bydgoszczą, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Później okazało się, że w lesie spadł rosyjski pocisk manewrujący Ch-55. Kłopot w tym, że rakieta znalazła się w Polsce w grudniu ub. roku. I przez kilka miesięcy nikt jej nie znalazł. Natknęła się na nią dopiero przypadkowa osoba.

W MON zaczęto szukać winnych. 11 maja Mariusz Błaszczak oświadczył, że "procedury i mechanizmy reagowania w sprawie obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu dowódcy operacyjnego". Zarzucił dowódcy operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomaszowi Piotrowskiemu, że nie poinformował jego ani odpowiednich służb o pocisku, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną.

Uderzył w generałów. Suchoń: nie mieści się to w głowie

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rakieta pod Bydgoszczą. MON nie zawiadomił prokuratury ws. generała

Choć zarzuty były bardzo poważne, to okazuje się, że szef MON nie złożył doniesienia do prokuratury w tej sprawie. Jak relacjonuje RMF FM, biuro prasowe długo nie chciało udzielić odpowiedzi na ten temat. Ostatecznie reporter dowiedział się, że "nie ma potrzeby składania zawiadomienia w śledztwie, które trwa".

Z opublikowanego pod koniec maja sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej" wynika, że ponad połowa Polaków chce dymisji ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka w związku z ujawnieniem szczątków rosyjskiej rakiety koło Bydgoszczy.

Kiedy o sprawę ewentualnej dymisji, dziennikarz TVN zapytał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, usłyszał, że "tylko Kreml" chce, żeby Błaszczak przestał być ministrem obrony narodowej.

Czytaj także:

Tym MON się nie chwali. Informacje pojawiły się w koreańskiej telewizji

Błaszczak w coraz większych tarapatach. Wyniki są fatalne

Źródło: WP Wiadomości, RMF FM