Bieda w Czechach. Kradną głównie ser i ciastka. "Jak w Polsce"
Żywność jest droga, więc wzrasta liczba kradzieży w czeskich sklepach. Z półek coraz częściej znikają sery i ciastka. Ten niefortunny trend, jak wskazują zagraniczne gazety, rozprzestrzenia się także w Polsce i Wielkiej Brytanii.
"Blesk" pisze o rozprzestrzeniającym się na terenie Czech niepokojącym trendzie - ludzie coraz częściej kradną żywność ze sklepowych półek. Z danych firmy zajmującej się ochroną sieci i centrów handlowych wynika, że liczba kradzieży i prób kradzieży wzrosła u naszych sąsiadów o 47 proc. w stosunku do poprzedniego roku.
Jak wynika natomiast z danych komendy głównej policji w Czechach, w 2022 roku mundurowi odnotowali 9092 kradzieże, podczas gdy rok wcześniej było ich "zaledwie" 5725.
Tendencja wzrostowa stała się widoczna po zniesieniu obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa, a inflacje jeszcze to spotęgowała. "Ludzie są teraz jeszcze bardziej agresywni, częściej kłócą się z pracownikami sklepu i żądają towaru z oferty promocyjnej, którego w sklepie nie ma" - pisze "Blesk".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Było milimetr od Polexitu? "To była ostatnia kotwica"
W przeszłości Czesi głównie kradli droższe produkty, ale ostatnio to się zmieniło. Od pewnego czasu łupem padają produkty podstawowej żywności, jak mięso, owoce i warzywa, wędliny, nabiał, w tym sery, masło. Na liście pożądanych przez złodziei są też czekoladki i ciastka.
"Blesk" zwraca uwagę, że wzrost tego typu przestępstw odnotowano również w Polsce i Wielkiej Brytanii. Przytacza rozmowy BBC ze złodziejami, którzy tłumaczą, że do kradzieży pchnęła ich bieda i wysoka inflacja. - Kradniemy żywność, a powinna ona być przystępna cenowo - mówi jeden z nich. I jak dodaje: - Złapano mnie w Tesco i powiedziałem ochroniarzowi, że nie stać mnie na jedzenie. W końcu mnie puścili.
Źródlo: BLESK