Porwanie Amelki w Białymstoku. Jej matka była ofiarą przemocy domowej
25-letnia matka i jej 3-letnia córka zostały porwane w Białymstoku. Dwaj mężczyźni siłą wciągnęli je do auta. Zostało on wypożyczone na nazwisko ojca dziewczynki, co czyni go głównym podejrzanym o porwanie. Policja uruchomiła Child Alert.
Jak poinformował Wirtualną Polskę rzecznik prasowy policji nadkomisarz Tomasz Krupa, do porwania doszło ok. godziny 10 pod blokiem nr 47 na Dziesięcinach w Białymstoku. Kobieta spacerowała po osiedlu ze swoją 3-letnią córką Amelią oraz babcią.
W pewnym momencie podjechał samochód - Citroenem C4 Picasso o numerze rejestracyjnym BL 60803. Dwóch zamaskowanych napastników wysiadło z auta i siłą wciągnęli do środka 25-letnią kobietę i jej dziecko.
W związku ze sprawą uruchomiono Child Alert - system natychmiastowego rozpowszechniania wizerunku zaginionego dziecka. Jego celem jest jak najszybsze poinformowanie społeczeństwa za pośrednictwem wszystkich dostępnych mediów o zaginionym lub uprowadzonym małoletnim. Na czas funkcjonowania Child Alert ws. uprowadzenia Amelki uruchomiono call center pod nr 995. Tu można przekazywać wszystkie informacje, które mogą pomóc w odnalezieniu zaginionych.
Amelka ma niebieskie oczy i jasne, kręcone włosy. Przed porwaniem były upięte w kok. Dziewczynka miała na sobie różową kurtkę, szarą czapkę z pomponem, szare spodnie i granatowe buty.
Policja znalazła samochód porywaczy
Z początkowych informacji wynikało, że napastnicy wyjechali z Białegostoku w kierunku zachodnim. Jednak jak się dowiedzieliśmy, samochód znaleziono na terenie Białegostoku. Został porzucony przez porywaczy - 2 mężczyzn.
Na miejscu pracuje policja. Samochód miał zostać wypożyczony w Łomży na nazwisko ojca dziecka. To on miał zlecić porwanie, ale nie wiadomo, czy brał w nim bezpośrednio udział. Właściciel łomżyńskiej wypożyczalni w rozmowie z TVN24 powiedział, że mężczyzna wziął auto w środę ok. godz. 17. Był szczupły, miał ok. 170 cm. wzrostu i delikatny zarost. Twierdził, że wybiera się do Białegostoku. Był lekko zdenerwowany.
Z informacji PAP wynika, że znęcał się nad żoną.
Początkowo podawano, że mężczyzna jest obywatelem Niemiec, ale policja zdementowała te informacje. Funkcjonariusze twierdzą, że chodzi o Polaka, ale wiadomo, że posługiwał się również niemieckim numerem telefonu. Sąsiedzi babci porwanej kobiety twierdzą, że 25-latka studiowała wcześniej w Niemczech.
Policja bierze również pod uwagę, że porywacze opuścili miasto innym środkiem transportu, np. pociągiem. Sprawą zajęła się też Prokuratura Okręgowa w Białymstoku.
Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński zapewnił, że jest w stałym kontakcie z Komendą Główną Policji ws. uprowadzenia.
Policja kontroluje drogi
Nie wiadomo, gdzie teraz mogą przebywać porwane osoby. Trwa obława na porywaczy, zarządzono blokady dróg. Policja wykorzystuje psy tropiące. Powiadomiono służby graniczne, na wypadek gdyby chciano wywieźć dziecko i kobietę z Polski.
- Na drogach zostały ustawione posterunki i tam policjanci kontrolują przejeżdżające pojazdy po to, żeby uniemożliwić porywaczom wywiezienie tych uprowadzonych osób z Białegostoku - powiedział w rozmowie z TVN24 nadkomisarz Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji. Kontrole odbywają się m.in. na drodze S8 w kierunku Warszawy.
Policja podkreśla, że najważniejsze jest uwolnienie porwanych i prosi wszystkich o pomoc w znalezieniu matki i dziewczynki.
Zobacz aktualne wiadomości na WIADOMOSCI.WP.PL.
Wiesz coś więcej na temat tego zdarzenia? Prześlij nam informację, zdjęcie lub wideo przez dziejesie.wp.pl