Białystok: wyrok po wyleczeniu poszkodowanej
Białostocki sąd postanowił we wtorek
zaczekać na zakończenie leczenia w Gdyni pacjentki poparzonej w
Ośrodku Onkologicznym w Białymstoku, z rozpatrzeniem jej pozwu
o 100 tys. zł zadośćuczynienia za doznane krzywdy.
Domagał się tego jej pełnomocnik. Mecenas Mikołaj Zdasiuk powiedział, że podobne wnioski będzie składał także w przypadku dwóch innych pacjentek, których sprawy o zadośćuczynienie nie mają jeszcze wyznaczonych terminów.
Zdasiuk poinformował też sąd, że wystąpi do Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni o opinię na temat przebiegu leczenia pacjentki.
Radca prawny Ośrodka Onkologicznego chciała, by sąd oddalił powództwo lub ewentualnie zawiesił postępowanie do czasu zakończenia postępowania prokuratorskiego. Sąd postanowił jednak wystąpić do prokuratury o udostępnienie mu akt.
Przedstawicielka ośrodka złożyła do akt sprawy prawie 50-stronicową dokumentację, w której są m.in. raporty i wyjaśnienia składane po wypadku różnym instytucjom. Są tam np. badania genetyczne, protokół kontroli Ministerstwa Zdrowia oraz opinie Wojskowej Akademii Medycznej.
Do poparzenia pięciu pacjentek doszło w końcu lutego. Specjalna komisja, która potem badała sprzęt, orzekła, że żadna z osób będących przy zabiegu nie popełniła błędu, a zawinił aparat, który uległ awarii. Wiadomo, że awarię poprzedził zanik napięcia w sieci elektrycznej, a aparat awaryjnie się wyłączył. (mon)