Białystok: wyrok po wyleczeniu poszkodowanej
Białostocki sąd postanowił we wtorek
zaczekać na zakończenie leczenia w Gdyni pacjentki poparzonej w
Ośrodku Onkologicznym w Białymstoku, z rozpatrzeniem jej pozwu
o 100 tys. zł zadośćuczynienia za doznane krzywdy.
13.11.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Domagał się tego jej pełnomocnik. Mecenas Mikołaj Zdasiuk powiedział, że podobne wnioski będzie składał także w przypadku dwóch innych pacjentek, których sprawy o zadośćuczynienie nie mają jeszcze wyznaczonych terminów.
Zdasiuk poinformował też sąd, że wystąpi do Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni o opinię na temat przebiegu leczenia pacjentki.
Radca prawny Ośrodka Onkologicznego chciała, by sąd oddalił powództwo lub ewentualnie zawiesił postępowanie do czasu zakończenia postępowania prokuratorskiego. Sąd postanowił jednak wystąpić do prokuratury o udostępnienie mu akt.
Przedstawicielka ośrodka złożyła do akt sprawy prawie 50-stronicową dokumentację, w której są m.in. raporty i wyjaśnienia składane po wypadku różnym instytucjom. Są tam np. badania genetyczne, protokół kontroli Ministerstwa Zdrowia oraz opinie Wojskowej Akademii Medycznej.
Do poparzenia pięciu pacjentek doszło w końcu lutego. Specjalna komisja, która potem badała sprzęt, orzekła, że żadna z osób będących przy zabiegu nie popełniła błędu, a zawinił aparat, który uległ awarii. Wiadomo, że awarię poprzedził zanik napięcia w sieci elektrycznej, a aparat awaryjnie się wyłączył. (mon)