Białoruska armia przy granicy z Ukrainą. Budują fortyfikacje i zaminowują drogi
Coraz bardziej niepokojące informacje dochodzą z białorusko-ukraińskiej granicy. Od prawie tygodnia Białoruś gromadzi siły zbrojne przy granicy z północną Ukrainą. Wielu ekspertów spekuluje, że Łukaszenka mobilizuje armię w celu wsparcia inwazji Rosji. Pytanie jednak, czy Białorusinów stać na dołączenie do otwartej wojny?
Rzecznik Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy Aleksander Sztupun poinformował w swoim codziennym komunikacie na Facebooku, że już większość niewielkiej, ale dobrze wyposażonej armii Białorusi fortyfikuje tereny przygraniczne i zbiera informacje o pozycjach wojsk ukraińskich. Oprócz tego instalują materiały wybuchowe wzdłuż kluczowych dróg i mostów łączących oba kraje.
Mobilizacja białoruskiej armii
Ołeh Żdanow, ukraiński ekspert wojskowy i były członek Sztabu Generalnego, uważa, że działania Białorusinów mają być pretekstem do ataku, ponieważ media białoruskie i rosyjskie już informują, że Ukraina rzekomo planuje kontrofensywę na terytorium Rosji i prawdopodobnie Białorusi.
Ministerstwo Obrony Białorusi zwróciło się do kontrahentów wojskowych z prośbą o wyprodukowanie 20 tys. nowych identyfikatorów osobistych. Nowe identyfikatory mogą być produkowane np. z powodu spodziewanej dużej liczbie ofiar. Może jednak też chodzić po prostu o wymianę starych na nowe. Lecz zamówienie ich w tym samym czasie co mobilizacja wojska na granicy, daje powody do spekulacji.
Białorusini konsekwentnie zaprzeczają, że mobilizacja wojska ma związek z ewentualnym wzięciem udziału w wojnie z Ukrainą. Administracja obwodu brzeskiego na Białorusi stwierdziła, że koncentracja wojsk jest podobna do tej, która miała miejsce przed inwazją Rosji w lutym.
- Białoruskie siły zbrojne przeprowadzają po prostu ćwiczenia wojskowe - powiedział Ołeksandr Rohaczuk, szef administracji obwodu brzeskiego.
Widmo wojny Białorusi z Ukrainą
Na Białorusi pozostała duża część rosyjskiego sprzętu wojskowego, który był użyty podczas wspólnych ćwiczeń oraz część wojska, w tym systemy rakietowe "Iskander", które były wykorzystywane podczas walk w północnej Ukrainie w pierwszych miesiącach wojny.
Szef kijowskiej Obrony Terytorialnej Andrij Kowalow ostrzegł, że atak z Białorusi jest bardzo możliwy.
- Widzimy nowe rosyjskie i białoruskie oddziały na naszej granicy – powiedział Kowalow. - Ich drony zwiadowcze regularnie przekraczają naszą granicę, prowadząc działania wywiadowcze. Mieszkańcy Kijowa powinni wiedzieć, że zagrożenie wciąż istnieje - dodał.
Niektórzy eksperci wojskowi z Ukrainy są sceptyczni co do ewentualnej agresji Białorusi i jej gotowości do walki. Wladyslaw Seleznow, pułkownik Sił Zbrojnych Ukrainy, jest przekonany, że zagrożenie ze strony Białorusi jest znikome. Zauważył, że na Białorusi jest ok. 15 tysięcy żołnierzy gotowych do walki. Jednak, jak twierdzi, oddziały te nie są zmotywowane, co czyniłoby je bardzo łatwym celem dla ukraińskiej armii.
- W przeciwieństwie do Rosjan, obywatele Białorusi mogą oglądać zarówno ukraińskie, jak i rosyjskie wiadomości. Białorusini wiedzą dość dobrze, co dzieje się z ludźmi, którzy przychodzą z wojną na naszą ziemię – stweirdził Seleznow