Białoruś wydaliła polskiego dyplomatę. Polskie MSZ reaguje
Białoruskie MSZ nakazało polskiemu dyplomacie opuszczenie kraju. Wiceszef polskiego MSZ Marcin Przydacz poinformował, że decyzja białoruskich władz jest "bezpodstawna i niezrozumiała". Dodał, że Polska "niezwłocznie i adekwatnie odpowie na nią, stosując zasadę wzajemności".
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi poleciło pracownikowi polskiego konsulatu w Brześciu Jerzemu Timofiejukowi opuszczenie kraju. Dyplomata został uznany za osobę niepożądaną. Powodem decyzji białoruskiego MSZ miała być obecność konsula w wydarzeniu poświęconym Żołnierzom Wyklętym. Do uroczystości z udziałem organizacji pozarządowym i młodzieżowych doszło pod koniec lutego.
Wydalenie polskiego dyplomaty z Białorusi. Komentarz MSZ
Do sprawy odniósł się wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. Zaznaczył, że podobna uroczystość była wielokrotnie organizowana w poprzednich latach. Timofiejuk ma opuścić Białoruś w ciągu 48 godz. Wiceszef polskiego MSZ decyzję władz Białorusi uznał za "całkowicie bezpodstawną i niezrozumiałą".
Przydacz ocenił, że decyzja negatywnie wpłynie na stosunki pomiędzy krajami. Zaznaczył jednak, że nie chodzi o białoruskie społeczeństwo. Wiceminister dodał, że Polska "niezwłocznie i adekwatnie odpowie na decyzję białoruskiego MSZ, stosując zasadę wzajemności". Dopytywany o możliwą formę skomentował, że zostanie ona podana do wiadomości publicznej po przedstawieniu jej stronie białoruskiej.
Marcin Przydacz apeluje po decyzji białoruskiego MSZ
Wiceszef MSZ podsumował, że "Mińsk swoim działaniem sam skazuje się na podporządkowanie interesom tych, którzy chcą budować swoją pozycję kosztem suwerenności państwa białoruskiego". Zaapelował też do władz Białorusi, aby nie szukać tematów zastępczych, tylko uwolnić więźniów politycznych i wsłuchać się w głos tamtejszego społeczeństwa.
Miażdżący sondaż WP. Andrzej Duda zaniepokojony? Rzecznik ucina dyskusję
Źródło: PAP