Polska dziennikarka została zapytana o aborcję. Mówi o szybkiej reakcji
Agnieszka Romaszewska dostała zaproszenie do stacji Euronews. Jak twierdzi, myślała, że rozmowa będzie dotyczyć dziennikarek uwięzionych na Białorusi. Po kilku pytaniach w tym wątku prowadzący zapytał o kwestię aborcji i praw kobiet w Polsce. To nie przypadło do gustu dyrektor Biełsat TV.
Agnieszka Romaszewska opisała swoją historię ze stacją telewizyjną Euronews. Dyrektor Biełsat TV została zaproszona na rozmowę przez dziennikarza tego kanału Darren'a McCaffrey'a. Początkowo rozmowa dotyczyła pracy dziennikarza na Białorusi i uwięzionych dziennikarek Biełsat TV. Prowadzący zmienił jednak temat, co nie przypadło do gustu Romaszewskiej.
"Prowadzący zapytał, czy nie czuję się używana przez polską ambasadę, aby za pomocą sprawy uwięzienia dziennikarek przykryć fakt, że w Polsce narusza się prawa kobiet, bo nie mają prawa do aborcji" - relacjonuje w mediach społecznościowych szefowa niezależnej białoruskiej telewizji. "W efekcie ochrzaniłam na żywo na wizji pana redaktora, jak święty Michał diabła" - czytamy na jej profilu.
Agnieszka Romaszewska komentuje rozmowę z dziennikarzem Euronews
Romaszewska dodaje, że "tak bardzo wkurzyła się tym porównaniem, że miała ochotę przejść przez ekran i dać dziennikarzowi w ucho". Dyrektor Biełsat TV tłumaczy, że była przygotowana na inny temat i kwestia aborcji i praw kobiet nieco ją zaskoczyła. Podkreśla, że jej prababka była posłanką.
"Redaktorowi nie udało się zmienić tematu i zamiast zajmowania się Białorusią, zabrał się za dokopywanie Polsce. W ten sposób mógł zobaczyć, w dzień kobiet, że polskie kobiety mają swoje zdanie, potrafią je prezentować i bardzo nie lubią, jak się nimi manipuluje" - podsumowuje Romaszewska.
Trwa ładowanie wpisu: facebook