Białoruś: wyborcze fałszerstwo na cmentarzu
Wypełnione i podpisane przez członków
komisji wyborczej - a zatem ważne - karty do głosowania z
zeszłorocznych wyborów do białoruskiego parlamentu znaleziono na
cmentarnym śmietniku w miejscowości Berezyna niedaleko Mińska.
Jak podało we środę Radio Racja, istnieje podejrzenie, że są to karty do głosowania wyrzucone z urny wyborczej po to, by po ich zamianie umożliwić wejście do Izby Reprezentantów zastępcy Prokuratora Generalnego Białorusi Piotrowi Iwanience, który startował z miejscowego okręgu.
Roznoszone przez wiatr kartki zauważyli w miniony poniedziałek odwiedzający cmentarz ludzie. Kiedy okazało się, że są to wypełnione i podpisane karty do głosowania, zawiadomiono miejscowego koordynatora akcji niezależnej kontroli wyborów. Razem z nim na cmentarzu zjawił się przedstawiciel Białoruskiego Komitetu Helsińskiego Zmicier Markuszeuski.
Według Markuszeuskiego, karty są ważne, gdyż widnieją na nich podpisy dwóch członków komisji wyborczej. Przy nazwisku jednego z kandydatów widnieje znak oznaczający oddanie głosu na niego.
Wygląda to tak, jakby opróżniono urnę i całą jej zawartość wyrzucono na śmietnik. Mogło być też tak, że karty wyrzucono już po podliczeniu głosów. To jednak powinno wyjaśnić śledztwo - uważa Markuszeuski.
Białoruski Komitet Helsiński zwróci się z prośbą o wyjaśnienie sprawy do Prokuratury Generalnej. Komentator Radia Racja zastanawia się co ujawni śledztwo - sprawa dotyczyć będzie wysokiego urzędnika prokuratury.
Za fałszerstwo wyborcze grozi kara do pięciu lat więzienia.(ck)