Białoruś. Robert Biedroń zapowiadał misję obserwacyjną. Nie pozwolono mu przekroczyć granicy
Robert Biedroń jako szef delegacji PE ds. relacji z Białorusią chciał udać się do Mińska wraz z grupą europarlamentarzystów. Nie został jednak wpuszczony. "Poinformowano mnie, że jako osoba niepożądana, muszę natychmiast opuścić terytorium Białorusi" - twierdzi polityk.
14.08.2020 19:18
W związku z sytuacją na Białorusi do Mińska postanowił się udać Robert Biedroń. Polski polityk stanął na czele delegacji europarlamentarzystów. Jeszcze przed wylotem apelował na konferencji o uwolnienie wszystkich więźniów politycznych. Chciał się również spotkać z aresztowanymi, ale nie otrzymał w tej sprawie odpowiedzi od Ministerstwa Spraw Zagranicznym Białorusi.
Białoruś. Robert Biedroń nie dostał pozwolenia na wjazd
Wizyta miała potrwać trzy dni. W planie były również spotkania z opozycją, niezależnymi mediami oraz rannymi uczestnikami protestów. Misja obserwacyjna Biedronia nie dojdzie jednak do skutku. Polityk nie został wpuszczony na Białoruś. Europoseł miał nie dostać pozwolenia na wjazd do kraju i nie otrzymać żadnych wyjaśnień - podał dziennikarz z Mińska Franak Viacorka.
Chwilę później głos zabrał również sam Biedroń. "Władze graniczne właśnie poinformowały mnie, że jako osoba niepożądana muszę natychmiast opuścić terytorium Białorusi. Panie Łukaszenka, nie powstrzyma nas to przed dalszym wspieraniem białoruskiego społeczeństwa. Niech żyje Białoruś!" - napisał w mediach społecznościowych polityk.
Razem z polskim europosłem nie został również wpuszczony sprawozdawca z Litwy. Petrasowi Austreviciusowi cofnięto w Wilnie delegację i nie pozwolono wejść na podkład samolotu do Mińska - opowiadał Biedroń na antenie TVN24. Sam polityk został wydalony z lotniska. Sytuacją nazwał "prowokacją, która nie pomoże w dialogu z UE". - Reżim Łukaszenki boi się naszej wizyty, jeżeli ma coś do ukrycia - uważa.
Białoruś. Zatrzymani Polacy już na wolności
Protesty na Białorusi wybuchły w niedzielę po tym, jak zostały podane pierwsze wyniki wyborów prezydenckich. Z ich wynikiem nie zgodzili się obywatele. Zatrzymanych zostało 7 tys. osób. Władza brutalnie tłumi protesty. Wśród aresztowanych było czterech Polaków, którzy od czwartku są już na wolności. Kacper Sienicki i Witold Dobrowolski byli bici i torturowani przez kilkanaście godzin.
Przeczytaj również: Polacy wrócili z Białorusi. Byli torturowani