Mobilizacja na Białorusi? Jest oświadczenie
Alexander Wolfowicz, sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa kierowanej przez Łukaszenkę zapewnił, że nie ma potrzeby mobilizacji na Białorusi.
Jak wynika ze słów sekretarza Rady Bezpieczeństwa Republiki Białorusi Aleksandra Wolfowicza, Białoruś nie planuje iść w ślady Rosji i ogłaszać mobilizacji.
Jak podaje "Rzeczpospolita", Wolfowicz zapewnił w Mińsku po spotkaniu z sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołajem Patruszewem, że "mobilizacja nas nie dotyczy". Dodał też, że społeczeństwo białoruskie i kraj "są zmobilizowane".
Wolfowicz mówił też, że sytuacja jest napięta najbardziej od czasów zimnej wojny. Według niego najważniejszym celem jest zapewnienie, by wszystkie narody żyły w pokoju.
Jego zdaniem "najważniejsze jest rozwiązanie kryzysu na Ukrainie tak szybko, jak to możliwe". Oświadczył, że jest tylko jedna droga wyjścia - środkami pokojowymi, przez pokojowe negocjacje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brawa w ONZ dla prezydenta. Dyplomata wskazuje czego zabrakło
- Niestety dziś nie widzimy pozytywnych kroków ukraińskiego przywództwa, które, najwyraźniej, wykonuje rozkazy Zachodu, głównie USA. Amerykanie są daleko. Absolutnie nie dbają o to, co dzieje się w Europie, co dzieje się na Ukrainie, gdzie ludzie giną - powiedział Wolfowicz. Dodał, że trzeba zakończyć ten zbrojny konflikt.
Wczoraj podczas dyskusji na temat nowej koncepcji wojskowej dyktator Łukaszenka nerwowo obiecywał, że nie będzie od niego żadnego ciosu w plecy Rosji.
Rosja. Ogłoszono rozpoczęcie częściowej mobilizacji
W środę rano władze Rosji ogłosiły rozpoczęcie częściowej mobilizacji, która ma objąć 300 tys. osób. Wcześniej odbywała się tzw. ukryta mobilizacja, w ramach której różnymi środkami zachęcano mężczyzn do podpisania kontraktów z wojskiem.
Z kolei we wtorek Duma Państwowa (niższa izba parlamentu Rosji) przegłosowała przepisy, które przewidują karę więzienia za odmowę stawienia się do poboru, a także za dezercję, odmowę wykonania rozkazów czy dobrowolne poddanie się.
Źródło: Rzeczpospolita, PAP