I wojna czeczeńska - Zachód przymyka oko
Interwencja wojsk rosyjskich w Czeczenii, która rozpoczęła się pod koniec 1994 roku, wywołała falę międzynarodowej krytyki i zaniepokojenia, ale nic poza tym. Dość powiedzieć, że Bill Clinton pierwszy raz zadzwonił do Borysa Jelcyna 13 lutego 1995 roku - dwa miesiące po rozpoczęciu konfliktu. Zdaniem analityków, powściągliwa reakcja USA i państw zachodnich brała się z przekonania, że należy za wszelką cenę wspierać Jelcyna, który w tamtym burzliwym czasie miał być jedynym gwarantem demokratycznej Rosji.
Nawet, gdy z Czeczenii zaczęły dochodzić wieści o ewidentnych zbrodniach popełnianych przez rosyjskich żołnierzy, reakcja Zachodu była bardzo ograniczona. Gdy wojna trwała w najlepsze, liderzy państw zachodnich jak gdyby nigdy nic uczestniczyli 9 maja 1995 roku w moskiewskich obchodach 50. rocznicy zakończenia II wojny światowej.
Liberalni doradcy Jelcyna pisali potem, że Zachód postępował wobec Rosji wedle mniej więcej takiej formuły: "Załatw sprawy szybko, my w tym czasie przymkniemy oczy".
Na zdjęciu: czeczeński bojownik na tle zniszczonej siedziby rządu w Groznym.