Bezradność Zachodu wobec wojowniczych zapędów Moskwy
USA i inne państwa zachodnie niemal zawsze oddawały pola Kremlowi
Europa i USA bezradne wobec Rosji. Powtórka z historii?
"Wielka Brytania i Francja miały wybór pomiędzy wojną i hańbą. Wybrały hańbę, ale będą miały wojnę" - powiedział Winston Churchill o układzie monachijskim, gdy mocarstwa zachodnie oddały Adolfowi Hitlerowi zamieszkane przez Niemców obszary Czechosłowacji. Układ miał powstrzymać III Rzeszę przed rozpętaniem wojny w Europie, stał się jednak zgniłym symbolem bojaźliwej postawy wobec agresywnego dyktatora.
Czy słowa Churchilla mogą być aktualne i dzisiaj, w kontekście ostatnich wydarzeń na Ukrainie i imperialnej polityki Rosji? Historia pokazuje, że w ostatnim półwieczu Zachód robił bardzo niewiele w obliczu wojowniczych zapędów Moskwy. Zawsze padały słowa potępienia i krytyki, politycy wyrażali zaniepokojenie oraz grozili "poważnymi konsekwencjami", ale zazwyczaj na tym się kończyło.
Dopóki zagrożenie nie zapukało do ich drzwi, mocarstwa zachodnie nie miały ani odwagi, ani determinacji, by drażnić rosyjskiego niedźwiedzia, zdając sobie sprawę, że wiązałoby to się z kosztami politycznymi, ekonomicznymi i militarnymi, których nie chciały ponosić. Postanowiliśmy przypomnieć, jak wyglądało to w przeszłości.
Na zdjęciu: rosyjscy żołnierze na Krymie.
(WP.PL/tbe)
Powstanie robotnicze w NRD - Zachód boi się wojny i zjednoczonych Niemiec
Pierwszy raz determinacja i solidarność Zachodu została poddana próbie w czerwcu 1953 roku, gdy na ulice wyszli wschodnioniemieccy robotnicy. W całej NRD w kilkuset miejscowościach doszło do demonstracji, strajków i rozruchów, które zostały brutalnie stłumione przez stacjonujące tam wojska sowieckie.
Prezydent USA Dwight Eisenhower nie chciał podejmować radykalnych kroków wobec Sowietów, obawiając się, że eskalacja napięcia może doprowadzić do wybuchu wojny. Zdecydowano się jedynie na program żywnościowy skierowany do mieszkańców Niemiec Wschodnich, który miał pomóc najbardziej potrzebującym. Należy też pamiętać, że USA wciąż były zaangażowane w wojnę na Półwyspie Koreańskim
Niektórzy historycy wskazują, że zachodnie mocarstwa, a szczególnie Wielka Brytania, nie interweniowały nie tylko dlatego, że wciąż pamiętały trudy II wojny światowej, ale bały się ponownego zjednoczenia Niemiec. Utrzymanie sowieckiego panowania w Niemczech Wschodnich było im po prostu na rękę.
Na zdjęciu: sowiecki czołg na ulicach Berlina.
Kryzys sueski ważniejszy od powstania na Węgrzech
Kiedy na jesieni 1956 roku sowieckie czołgi rozjeżdżały trwającą na Węgrzech antykomunistyczną rewolucję, Zachód milcząco się przyglądał. Zachodnie mocarstwa, zwłaszcza Stany Zjednoczone, bardziej interesowały się kryzysem w rejonie Kanału Sueskiego. Sekretarz stanu USA John Foster Dulles miał powiedzieć wprost, że Waszyngton nie traktuje Węgier "jako potencjalnego sojusznika wojskowego"
Z kolei szef CIA przekonywał nawet prezydenta Dwighta Eisenhowera, że poświęcenie Węgier może przysłużyć się skłóceniu ZSRR z Chinami i Jugosławią. Jedynym krajem zachodnim, który chciał udzielić pomocy militarnej węgierskim powstańcom, była Hiszpania rządzona przez gen. Francisco Franco.
Na zdjęciu: sowieckie pojazdy pancerne w Budapeszcie.
Kryzys kubański - twarda postawa Kennedy'ego
Amerykanie najmocniej postawili się Moskwie, gdy sowieckie zagrożenie zapukało wprost do ich drzwi. Kiedy w październiku 1962 roku na Kubie odkryli wyrzutnie radzieckich rakiet z głowicami atomowymi, świat stanął na krawędzi trzeciej wojny światowej.
Prezydent John F. Kennedy zażądał od Kremla wycofania rakiet, a armia USA podniosła stan gotowości armii do DEFCON 2 (jedyny raz w swej historii), najwyższego poziomu w czasie pokoju, oznaczającego pełną gotowość do wojny nuklearnej. Tak naprawdę ani Kennedy, ani Nikita Chruszczow nie chcieli konfliktu, bo zdawali sobie sprawę z jego katastrofalnych konsekwencji. Kryzys mógł jednak w każdej chwili wymknąć się spod kontroli.
Ostatecznie twarda postawa Amerykanów zdecydowała o tym, że ZSRR wycofał rakiety z Kuby. Ale Stany Zjednoczone też musiały zapłacić swoją "cenę" i zgodzić się na wycofanie części swych rakiet Jupiter rozlokowanych w Turcji. Chruszczow nie wiedział wtedy, że został wyprowadzony w pole, bowiem USA już wcześniej planowały wycofać przestarzałe pociski.
Kryzys kubański przez wielu historyków uważany jest za najgroźniejszy incydent całej zimnej wojny.
Na zdjęciu: grafika przedstawiająca zasięg radzieckich pocisków rozmieszczonych na Kubie. MRBM - pociski średniego zasięgu (1000-3000 km), IRBM - pocisku zasięgu pośredniego (3000-5500 km).
"Praska wiosna" - Amerykanie zajęci Wietnamem
Podobnie jak utopienie we krwi rewolucji węgierskiej w 1956 roku, również stłumienie "praskiej wiosny" w 1968 roku przez wojska Układu Warszawskiego (w tym Polski) odbyło się przy biernej postawie USA i państw zachodnich, które ograniczyły się jedynie do werbalnej krytyki. Natomiast wszelkie próby uchwalenia na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ rezolucji piętnujących inwazję były wetowane przez ZSRR.
W tym czasie Amerykanów bardziej zajmowała wojna w Wietnamie - w 1968 roku ich zaangażowanie militarne w Indochinach osiągnęło szczyt. Ponadto sami narażali się na oskarżenia o podwójne standardy, bo trzy lata wcześniej interweniowali w Republice Dominikany, obalając lewicowy rząd.
Co paradoksalne, inwazję wojsk Układu Warszawskiego potępiła należąca do tego sojuszu Rumunia, a także komunistyczne Chiny i Jugosławia.
Na zdjęciu: protest Czechosłowaków w Pradze przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego.
Sowieci w Afganistanie - embargo, bojkot olimpiady i dozbrajanie mudżahedinów
Inaczej sytuacja wyglądała dekadę później, kiedy w grudniu 1979 roku Związek Radziecki wprowadził swe wojska do Afganistanu. Tym razem za deklaracjami potępiającymi sowiecką inwazję poszły realne kroki. Prezydent USA Jimmy Carter nałożył na ZSRR embargo na dostawy zboża (ostatecznie mające niewielką siłę oddziaływania), ponadto razem z Wielką Brytanią, Arabią Saudyjską i Pakistanem zaczęto intensywnie szkolić i dozbrajać afgańskich mudżahedinów.
Najbardziej medialnym krokiem podjętym przez Zachód był bojkot letnich igrzysk olimpijskich w Moskwie w 1980 roku - łącznie zabrakło członków aż 63 reprezentacji państwowych. W odpowiedzi Związek Radziecki i kraje bloku komunistycznego zbojkotowały olimpiadę w Los Angeles w 1984 roku.
Na zdjęciu: sowieckie czołgi w Afganistanie.
I wojna czeczeńska - Zachód przymyka oko
Interwencja wojsk rosyjskich w Czeczenii, która rozpoczęła się pod koniec 1994 roku, wywołała falę międzynarodowej krytyki i zaniepokojenia, ale nic poza tym. Dość powiedzieć, że Bill Clinton pierwszy raz zadzwonił do Borysa Jelcyna 13 lutego 1995 roku - dwa miesiące po rozpoczęciu konfliktu. Zdaniem analityków, powściągliwa reakcja USA i państw zachodnich brała się z przekonania, że należy za wszelką cenę wspierać Jelcyna, który w tamtym burzliwym czasie miał być jedynym gwarantem demokratycznej Rosji.
Nawet, gdy z Czeczenii zaczęły dochodzić wieści o ewidentnych zbrodniach popełnianych przez rosyjskich żołnierzy, reakcja Zachodu była bardzo ograniczona. Gdy wojna trwała w najlepsze, liderzy państw zachodnich jak gdyby nigdy nic uczestniczyli 9 maja 1995 roku w moskiewskich obchodach 50. rocznicy zakończenia II wojny światowej.
Liberalni doradcy Jelcyna pisali potem, że Zachód postępował wobec Rosji wedle mniej więcej takiej formuły: "Załatw sprawy szybko, my w tym czasie przymkniemy oczy".
Na zdjęciu: czeczeński bojownik na tle zniszczonej siedziby rządu w Groznym.
II wojna czeczeńska - Zachód odwraca głowę
Podobnie jak pierwsza wojna czeczeńska, również drugi konflikt rozpoczęty w połowie 1999 roku nie poruszył bardzo sumień zachodnich przywódców. Najgłośniejszym echem odbiło się ultimatum nowego rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, który zagroził, że jeśli rebelianci w Groznym się nie poddadzą, to "wszyscy zostaną zgładzeni". W rezultacie duże obszary miasta zostały obrócone w gruzy bombardowaniami i ostrzałem artyleryjskim, ale społeczność międzynarodowa nie zrobiła nic poza słowami krytyki. Rozważano wprawdzie nałożenie sankcji na Rosję, ale na tym się kończyło.
Zachód nie miał realnych możliwości ani ochoty interweniować w oddalonej od jego granic niewielkiej republice. Czeczenia to nie było leżące w sercu Europy Kosowo, a pogrążona w kryzysie, ale nadal potężna Rosja, to nie była słaba Serbia. Jedyną dolegliwością dla Rosji było zawieszenie prawa głosu jej delegacji w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy, zresztą odwieszone już rok później.
Na zdjęciu: rosyjscy żołnierze na transporterze opancerzonym w Czeczenii.
Wojna w Gruzji - skończyło się na gestach i słowach
Patrząc na przeszło pół wieku historii, łatwo się domyślić, że także agresja na Gruzję nie przyniosła zdecydowanej reakcji państw zachodnich. Padły słowa potępienia, krytyki, zaniepokojenia, grożono poważnymi konsekwencjami. A jedyne co zrobiono, to czasowo zawieszono współpracę z Rosją w ramach Rady NATO-Rosja, co dla Moskwy nie było zbyt dolegliwe.
Niemniej należy zwrócić uwagę, że to Unia Europejska, w osobie prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i z poparciem USA, wynegocjowała kruchy rozejm pomiędzy walczącymi stronami, choć prawdą jest, że wtedy Rosja osiągnęła już w Gruzji swoje cele.
Nie można też zapominać, że tego samego dnia wieczorem do stolicy Gruzji przybył polski prezydent Lech Kaczyński, któremu towarzyszyli prezydenci Litwy, Estonii, Ukrainy oraz premier Łotwy, którzy wystąpili przed wielotysięczną manifestacją.
Na zdjęciu: rosyjskie czołgi w Gruzji.
(WP.PL/tbe)