Bestialstwo 30‑latka. Związał psa, wrzucił do worka. Przykrył kołem zapasowym
Zarzut zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem usłyszał 30-latek, który wpakował psa do foliowego worka i umieścił w bagażniku samochodu. Zwierzę przykrył kołem zapasowym. Mężczyźnie grozi pięć lat więzienia.
31.03.2022 | aktual.: 31.03.2022 13:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do zdarzenia doszło w poniedziałek w godzinach popołudniowych w jednej z miejscowości na terenie gminy Dębowa Kłoda. Dyżurny parczewskiej jednostki otrzymał zgłoszenie z numeru alarmowego o tym, że na jednej z posesji w bagażniku pojazdu znaleziono martwe zwierzę – psa. Na miejsce zostali skierowani policjanci zespołu patrolowo-interwencyjnego.
Mężczyzna pomagał przy naprawie samochodów
Pracujący na miejscu policjanci ustalili, że psa zabił przebywający w godzinach porannych na posesji 30-latek. Mężczyzna pomagał przy naprawie samochodów. Przez około 30 minut został na posesji sam, gdyż właściciele wyjechali do pobliskiej apteki. Po powrocie zauważyli, że mężczyzna jest nerwowy i dziwnie się zachowuje. Po chwili bez słowa oddalił się w kierunku swojego domu. W tym czasie nikt nie zwrócił uwagi, że na podwórku nie widać czworonoga.
Wysłał SMS-a, że pies jest w bagażniku
Właściciel zwierzęcia kilka godzin później otrzymał od 30-latka wiadomość SMS. Mężczyzna napisał, że w bagażniku zamknął psa, ponieważ ten miał go ugryźć. Twierdził, że zapomniał go później wypuścić.
Właściciel natychmiast podszedł do pojazdu, w którym znalazł martwego psa, szczelnie zawiniętego w worki foliowe zawiązane sznurkiem. Ponadto zwierzę znajdowało się pod kołem zapasowym, które z kolei było przykryte dwoma akumulatorami.
30-latek nie trafił do aresztu
Mężczyzna został natychmiast zatrzymany. Był trzeźwy. Jak tłumaczył policjantom, pies był chory, miał zaczerwienione oczy i potrzebował koniecznie pomocy medycznej. Schowany został przez niego w worki foliowe i umieszczony w bagażniku pod kołem zapasowym i przyłożony dwoma akumulatorami, aby "w czasie transportu do lecznicy nie uciekł".
30-latek nie trafił do aresztu. Zastosowano wobec niego dozór policyjny. Za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem grozi mu pięć lat więzienia.