Berlin stawia żądania. "Albo UE, albo Rosja"
Serbia musi zdecydować, czy chce przystąpić do Unii Europejskiej, czy wejść w partnerstwo z Rosją - poinformował we wtorek przedstawiciel niemieckiego rządu, cytowany przez agencję Reutera. W czwartek w Berlinie ma się odbyć szczyt poświęcony Bałkanom Zachodnim.
"Potrzeba decyzji nadchodzi w obliczu wydarzeń geopolitycznych" - powiedział przedstawiciel niemieckiego rządu w odniesieniu do wojny w Ukrainie.
Przedstawiciel niemieckiego rządu wyraził "zdziwienie i rozczarowanie", że Serbia zdecydowała się na porozumienie o zwiększonej współpracy z Rosją, donosi Reuters. Berlin stawia swoje oczekiwania w przededniu czwartkowej konferencji na temat Bałkanów Zachodnich, która ma się odbyć w niemieckiej stolicy.
Serbia, kandydat do akcesji od 2012 roku, zdecydowała we wrześniu o prowadzeniu regularnych konsultacji z Rosją w zakresie polityki zagranicznej dotyczących działań dwustronnych i wielostronnych. Posunięcie to wywołało ostrą krytykę ze strony UE.
Serbia między Rosja a Unią Europejską. Czas na decyzję
Polityk przyznał również, że od krajów ubiegających się o członkostwo w UE powinno oczekiwać się przyjęcia unijnych sankcji wobec Rosji. Serbia ich jednak nie wprowadziła.
Berlin ma być przekonany, że serbski prezydent Aleksandar Vucic, jako doświadczony polityk, doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej "pozycji wahadłowej" między UE a Rosją. "Siedzenie na płocie staje się coraz bardziej niewygodne" - miało skomentować źródło Reutersa obecną sytuację.
Przedstawiciel niemieckiego rządu podkreślił jednak, że Belgrad może oczekiwać "pełnego wsparcia" z Berlina, jeśli zdecyduje się poprowadzić swój kraj w kierunku Unii Europejskiej. W przeciwnym razie "będzie to miało konsekwencje w odwrotnym kierunku".
Zobacz też: "To jest wstrząsające". Gen. Bieniek o skali rosyjskich strat
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski