Belgia: negocjacje z Unią bez pośpiechu
Ministrowie spraw zagranicznych Unii Europejskiej zaakceptowali w poniedziałek zaproponowany przez Belgię kalendarz negocjacji z kandydatami do Wspólnoty. Od 1 lipca Belgia stoi przez pół roku na czele Unii.
Pomimo zabiegów Polski Belgia nie zwoła we wrześniu dodatkowej sesji negocjacyjnej dla kandydatów. Stały przedstawiciel Belgii przy UE powiedział, że po konsultacjach z Komisją Europejską okazało się, iż "nie ma materiału do dyskusji".
Warszawa prosiła o zwołanie dodatkowej sesji jeszcze przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi, by poprawić stan swego zaawansowania w rokowaniach. Obecnie Węgry i Cypr mają po 22 zamknięte obszary rozmów na 29 przewidzianych w tym etapie negocjacji, Słowenia 20, Estonia, Czechy i Słowacja po 19, Litwa 18, Malta 17, Łotwa i Polska po 16, Bułgaria 10 i Rumunia 7.
W odróżnieniu od Szwedów, którzy przewodniczyli Unii w pierwszej połowie roku i rozszerzenie traktowali jako jeden najważniejszych problemów, Belgowie nie zamierzają przyspieszać i wychodzić poza kalendarz ustalony wcześniej przez Komisję Europejską. Przewiduje on, że rokowania dotyczyć będą takich tematów jak transport, energia, podatki, unia celna i rolnictwo.
Belgowie zaproponowali trzy sesje z udziałem głównych negocjatorów i jedną na szczeblu ministrów spraw zagranicznych. Po raz pierwszy negocjatorzy reprezentujący Unię i kandydatów spotkają się 27 lipca, następnie 25 października i 27 listopada. Sesja ministerialna, na której zostaną zatwierdzone wyniki negocjacji prowadzonych pod przewodnictwem Belgii, odbędzie się 11 grudnia.
W przypadku Polski możemy oczekiwać, że już 27 lipca zamkniemy rozdział dotyczący energii, bowiem we wszystkich spornych sprawach doszliśmy z Unią do porozumienia. Pozostałymi tematami - jak zakładają unijni urzędnicy - ze strony polskiej zajmą się już przedstawiciele ekipy wyłonionej w wyborach parlamentarnych 23 września.(ck)