Wyszła od dziadków. Zniknęła bez śladu. Wyznaczono nagrodę
Andżelika wyszła z domu dziadków. Miała iść do mamy, ale nigdy tam nie dotarła. Śledczy wciąż nie potrafią wyjaśnić, co stało się w wielkopolskim Kole. Teraz anonimowy darczyńca wyznaczył wysoką nagrodę za wszelkie informacje w tej sprawie.
05.02.2023 | aktual.: 05.02.2023 04:32
Andżelika zaginęła w styczniu 1997 roku. W dniu zaginięcia miała 9 lat. Jej ociec zmarł, a matka mocno podupadła na zdrowiu. Kobiety cały czas szuka rodzina. W ostatnich dniach za wszelkie informacje o zaginionej wyznaczono wysoką nagrodę.
Zaginięcie Andżeliki. Wysoka nagroda
" Informujemy , że zgłosił się do nas darczyńca, który zdecydował się przekazać nagrodę 70.000 zł dla osoby, która przyczyni się do odnalezienia / wyjaśnienia sprawy zaginięcia Andżeliki Rutkowskiej" - przekazała w mediach społecznościowych ciotka zaginionej.
"Ponieważ osoba ta pragnie pozostać publicznie anonimowa, wszelkie informacje dotyczące losu Andżeliki prosimy przekazywać rodzinie, poprzez grupę w prywatnych wiadomościach lub też na adres e-mail izadm3@poczta.onet.pl" - czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta zapewniła, że "wszystkie informacje będą sprawdzone i weryfikowane pod kątem wiarygodności i jeśli doprowadzą do wyjaśnienia sprawy - osoba , która się do tego przyczyni otrzyma nagrodę 70.000 zł gotówką lub przelewem na konto".
"Mamy nadzieję, że jest to adekwatna kwota dla informatora, aby ruszyć jego sumienie. Z tego miejsca pragniemy również podziękować tak szczodremu darczyńcy za okazaną pomoc i dobre serce ... Dziękujemy!!!" - zakończyła ciotka Andżeliki.
Osoby, które mogą pomóc w odnalezieniu Andżeliki, proszone są także o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Kole, tel.: (63) 26-18-200 lub najbliższą jednostką Policji, dzwoniąc 997 i 112.
Co się stało z Andżeliką?
Pierwszy trop po zagięciu dziewczyny pojawił się jeszcze tego samego roku. Dwa tygodnie po zaginięciu 10-latki pojawiły się osoby, które twierdziły, że widziały Andżelikę na dworcu we Włocławku podobną dziewczynkę. Świadkowie zeznali, że dziecko chodziło od stolika do stolika i rozmawiała z bezdomną kobietą.
Jednak policja zamknęła ten trop a po kilku miesiącach prokuratura z Koła umorzyła dochodzenie w sprawie. Dlaczego? - Przesłanką procesową do umorzenia śledztwa było stwierdzenie braku znamion przestępstwa. Mówimy o postępowaniu sprzed 20 lat, które nie było wznawiane w formie procesowej – mówi podk. Przemko Chudykowski, zastępca oficera prasowego policji w Kole w rozmowie z portalem NaTemat.pl
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ