Bartoszewski: o Auschwitz należy mówić wszędzie
O Auschwitz należy mówić wszędzie - powiedział prof. Władysław Bartoszewski wyjaśniając, dlaczego nie było go na obchodach 70. rocznicy wyzwolenia nazistowskiego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
* Zobacz także: *
Jak mówił, do Łodzi przyjechał z własnego wyboru. Według niego, to właśnie tu należy szczególnie mówić o Holokauście, o Auschwitz - bo to z getta w tym mieście w sierpniu 1944 r. wyruszyły ostatnie transporty Żydów do obozów zagłady.
Pytany, czym jest obóz Auschwitz-Birkenau odpowiedział, że symbolem początku ludobójstwa. Przytoczył też słowa prezydenta Bronisława Komorowskiego, który - jak mówił Bartoszewski - w jednym z wywiadów miał powiedzieć, że "kwiecień 1940 r. to z jednej strony decyzja o założeniu obozu w Oświęcimiu, a z drugiej strony pierwszy transport polskich oficerów do Kozielska".
Według niego wtedy totalitarnym mocarstwom wolno było wszystko. - Jeżeli sobie zaplanowały wyniszczenie jakiejś grupy ludzi - to jedni to robili, a drudzy milczeli - powiedział. Jako przykład podał ówczesną prasę radziecką, gdzie do czerwca 1941 r. nie pojawił się żaden tekstu o istnieniu Auschwitz, o istnieniu gett.
Bartoszewski mówił też o najbardziej bolesnym, osobistym wspomnieniu z Auschwitz. Jak relacjonował, przywieziono go do obozu, gdy miał 18 lat. Jako ciężko chory znalazł się w "czymś na kształt szpitala". Pewnego dnia dowiedział się, że przebywa tu również jeden z profesorów z Uniwersytetu Jagiellońskiego - Adam Heydel. - Było to w marcu 1941 r., poszedłem do niego, rozmawialiśmy o Norwidzie, o nim samym. W pewnym momencie do budynku weszło SS. Umówiliśmy się z profesorem na dokończenie rozmowy na później. Do tego nie doszło, bo profesora zabrano i dwie godziny później rozstrzelano - powiedział.
Bartoszewski zwiedził m.in. prezentowaną w Centrum Dialogu im. Marka Edelmana wystawę poświęconą legendarnemu emisariuszowi Janowi Karskiemu. Mówiąc o Karskim powiedział, że dla niego to postać niezwykła, ale i tragiczna. Jak wspominał, poznał go na początku września 1942 r. Starał się wtedy o zaprzysiężenie w Armii Krajowej. Karski miał go - jako byłego więźnia Auschwitz - "przetestować". - Zadawał mi pytania dotyczące obozu - jak wygląda, co jest za bramą, jakiego koloru są budynki, czy z cegły, czy otynkowane - mówił.
Później spotkali się w 1977 r. w USA. Legendarny kurier miał mu wtedy powiedzieć, że "nic nie załatwił, że zmarnował życie, że nikogo nie uratował". - Wszyscy mnie zawiedli - miał powiedzieć Karski.
Łódzkie Dni Pamięci organizowane są z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, uchwalonego w 2005 r. przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. Dzień ten obchodzony jest 27 stycznia, w rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau w 1945 r.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. Obóz wyzwolili 27 stycznia 1945 r. żołnierze Armii Czerwonej.
Niemcy utworzyli getto w Łodzi w lutym 1940 r. jako pierwsze na ziemiach polskich włączonych do Rzeszy. Łącznie przebywało tam ok. 220 tys. osób. Do Litzmannstadt Getto trafiło wielu żydowskich intelektualistów z Polski, Czech, Niemiec, Austrii i Luksemburga.
W styczniu 1942 r. rozpoczęły się masowe deportacje Żydów do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Całkowita likwidacja getta nastąpiła w sierpniu 1944 r. Ostatni transport odjechał z Łodzi do obozu Auschwitz-Birkenau 29 sierpnia 1944 r. Według różnych źródeł, z łódzkiego getta ocalało jedynie 7-13 tys. osób.