Budżet Unii Europejskiej na szczęście przegłosowany, oczywiście z zasadą praworządności,
kasa za praworządność. I zastanawiam się, czy to oznacza, panie ministrze, czy suwerenność została oddana Berlinowi czy
Brukseli? Czy może jednak obroniona, jak chce Jarosław Kaczyński?
Absurdalne argumenty, które pojawiają się w debacie publicznej w Polsce od wielu, wielu tygodni. Budżet
jest przyjęty i najważniejsze w tym budżecie jest to, że tam jest ponad 750 miliardów euro na
walkę o odbudowę gospodarek i aktywności społecznej po COVID. I
to było głównym przesłaniem polityków europejskich, żeby czym prędzej budżet przyjąć. Dlatego że, kiedy rozmawia się w Parlamencie Europejskim,
w kuluarach, na sali plenarnej, tam politycy z innych państw głównie mówią o tym, że musimy zabezpieczyć naszych
ludzi, obywateli przed skutkami COVID-u. Widzimy już dzisiaj, będą narastały przez najbliższe miesiące,
i to nie tylko skutki zdrowotne - skutki gospodarcze, skutki społeczne. Tych
problemów związanych z COVID-em będzie bardzo dużo. Jest bardzo dużo. I przyjęcie budżetu było kluczowe, bo można
było zacząć planować wydatkowanie środków finansowych. A u nas trwała dyskusja o to, czy Ziobro zaszantażuje pana
premiera Morawieckiego, czy premier Morawiecki oprze się Ziobrze. Dyskusja kompletnie odwrócona w inną stronę niż w Europie.
i takie argumenty się, panie ministrze, pojawiały, że suwerenność nie ma żadnej ceny.
Proszę pana, o jakiej suwerenności my mówimy?
Jesteśmy we wspólnocie państw, które wspólnie walczą z wirusem, wspólnie kupują szczepionkę.
Myślą nad tym, jak zbudować cały system zabezpieczeń przed kolejnymi falami wirusa.
No jak to, panie ministrze,
o jakiej suwerenności? Teraz Bruksela będzie nam narzucała małżeństwa homoseksualne, które będą adoptować dzieci.
Zanim będziemy rozmawiać o małżeństwach homoseksualnych, porozmawiamy o tym, czy Bruksela będzie akceptowała
to, żeby lać pałką na ulicy kobiety, które protestują. Żeby zamykać do aresztu nastolatków,
którzy są na ulicach, bo mówią "mamy dość". Czy Bruksela będzie protestowała, kiedy będzie łamana praworządność? Tak, będzie.
I bardzo dobrze, że będzie, bo taka jest rola między innymi Brukseli, żeby strzec praw we wspólnocie, do której
się zapisaliśmy. Unia Europejska to nie jest bankomat, do którego się przychodzi po pieniądze, tylko to jest wspólnota państw, w których przestrzega
się wartości.
Kiedy będzie interweniowała wspólnota europejska, prędzej czy później, mówiliśmy o dwóch latach, czekaliśmy na wyrok Trybunału
Sprawiedliwości Unii Europejskiej i teraz słyszymy, że właściwie za chwilę już poczujemy działanie tej zasady. Patryk Jaki i inni posłowie
Solidarnej Polski mówi, że to właśnie już za chwilę,to już widać. Nie będzie żadnego odstępstwa, ta reguła będzie stosowana i za chwilę Polska na własnej skórze odczuje,
że ta zasada, niekorzystnie oczywiście dla Warszawy, działa.
Nie trzeba być wybitnym politykiem ani analitykiem scen politycznych, żeby wiedzieć, że jeśli w jakimś państwie łamane jest prawo,
to wspólnota będzie reagowała. I bardzo dobrze, od tego jest wspólnota. Jeśli państwo łamie prawo, to
musi liczyć się z konsekwencjami. W tym przypadku finansowymi także. Widzimy codziennie zwiększoną
brutalność policji, widzimy codziennie łamanie prawa, widzimy codziennie budowanie państwa autorytarnego. Dobrze,
że jesteśmy we wspólnocie, bo jest to jedno z narzędzi, które pozwoli zapobiec temu zjawisku.