Bartłomiej Misiewicz nie wytrzymał. Poszło o porównania do Andruszkiewicza
Były najbliższy współpracownik Antoniego Macierewicza - Bartłomiej Misiewicz znów o sobie przypomniał. Po porównaniach jego osoby do nowego wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza w mediach społecznościowych pojawił się kontrowersyjny wpis.
Po tym, jak Adam Andruszkiewicz został wiceministrem cyfryzacji, politycy opozycji drwią z jego nominacji i porównują do kariery Bartłomieja Misiewicza. - Był Misiewicz jest Andruszkiewicz – powiedział w Polsacie rzecznik Platformy Jan Grabiec. Z kolei poseł PO Cezary Tomczyk, który gościł w programie Wirtualnej Polski „Tłit” nazwał Andruszkiewicza "Misiewiczem 2.0”. – Jeśli chodzi o Misiewicza, to on miał przynajmniej jeden plus za sobą: ktoś go bronił, w tym przypadku pan Macierewicz, a w przypadku pana Andruszkiewicza, tego lasu rąk obrońców szczerze mówiąc nie widzę - mówił z ironią Tomczyk.
Negatywne porównania Misiewicz skomentował na Twitterze. - Widzę, że znów brakuje argumentów i wyciera się gęby moim nazwiskiem. Przypomnę: 21 lat - zespoły parlamentarne ds. katastrofy smoleńskiej, 24 lata: ds. skutków działalności WSI. 25 lat: pomoc przy organizacji szczytu NATO 2016. Od 2006 r. asystent, koordynator, szef biura. Szef Gabinetu Politycznego, rzecznik i pełnomocnik MON – napisał na Twitterze Misiewicz.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wypowiedź byłego zaufanego człowieka Antoniego Macierewicza nie przeszła bez echa. Szybko pojawiły się riposty.
- I to wszystko bez wyższego wykształcenia. Szacun! A jakieś stanowisko, przed objęciem którego weryfikuje się kompetencje, pan objął? – napisał jeden z uczestników dyskusji.
- Dziękujemy za to krótkie resume podsumowujące zjawisko „Misiewicza”. Mnie się podoba najbardziej "pomoc przy organizacji szczytu NATO”. Nowy minister będzie "pomagał” w rządzie – napisał kolejny internauta.
Zobacz także: Bartłomiej Misiewicz skończył studia. Politycy złożyli mu życzenia
Przypomnijmy, że nominacja Adama Andruszkiewicza na wiceministra cyfryzacji wywołała ogromne kontrowersje. Zdaniem Michała Szułdrzyńskiego z "Rzeczpospolitej" to premier Mateusz Morawiecki jest autorem pomysłu zatrudnienia Andruszkiewicza. - PiS doszedł do limitu swoich wyborców, musi więc zdemobilizować elektorat przeciwników politycznych. Tymczasem nominacja dla Andruszkiewicza mobilizuje przeciwników rządu. Można go codziennie atakować, cytując jego wypowiedzi – mówił Szułdrzyński cytowany przez TOK FM.
W podobnym tonie wypowiadała się Renata Grochal z "Newsweeka". - 11 listopada były zaręczyny PiS z narodowcami, żeby nie powiedzieć z naziolami. A teraz następuje realny mariaż. To powiedzenie centrowym wyborcom, gdzie PiS ich ma. Widzę w Andruszkiewiczu potencjał na następnego Misiewicza, to tykająca bomba – oceniała Grochal.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl