Barack Obama: nie zostawiamy naszych ludzi w mundurach
Stany Zjednoczone od zawsze miały jedną uświęconą zasadę: nie zostawiamy naszych ludzi w mundurach, to wywodzi się jeszcze z pierwszych dni naszej niepodległości - mówił w Warszawie prezydent Barack Obama, odpowiadając na pytanie o okoliczności uwolnienia z rąk talibów sierżanta Bowe'a Berghdala.
03.06.2014 | aktual.: 03.06.2014 16:22
Dwa dni temu talibowie uwolnili więzionego od blisko 5 lat amerykańskiego sierżanta Bowe'a Berghdala w zamian za wypuszczenie z amerykańskiego więzienia w Guantanamo pięciu swoich ludzi. Podczas konferencji prasowej z prezydentem Bronisławem Komorowskim w Belwederze Barack Obama odpowiadał na pytanie amerykańskiej dziennikarski o zarzuty Republikanów w tej sprawie.
- Niezależnie od okoliczności, mimo wszystko daliśmy radę wyrwać naszego żołnierza z niewoli - przekonywał Obama. - Każdy ojciec i każda matka widząc syna czy córkę, którzy wyruszają na wojnę, dokładnie tego oczekują - dodał.
Prezydent USA poinformował, że od dłuższego czasu jego administracja prowadziła konsultacje z Kongresem na temat tego, że "być może trzeba będzie dokonać wymiany jeńców celem odzyskania sierżanta Berghdala". "Widzieliśmy taką możliwość, byliśmy zaniepokojeni stanem jego zdrowia, mieliśmy współpracę Katarczyków, którzy mogli wspomóc taką wymianę i z tej możliwości skorzystaliśmy" - mówił Obama.
Cała procedura była skrócona, bo, jak argumentował prezydent USA, "chcieliśmy zagwarantować, że nie przegapimy tej szansy". - Prędzej czy później należy ściągnąć naszych chłopców do domu. Tak było za George'a Washingtona, tak było za Abrahama Lincolna - podkreślił.
Żołnierz przechodzi rehabilitację
Obama zapewnił, że sierżant Berghdal nie był na razie przesłuchiwany w sprawie okoliczności porwania przez talibów. W tej chwili, wyjaśniał prezydent USA, przechodzi rehabilitację po pięcioletniej niewoli. Musi przejść cały wachlarz testów przed powrotem do normalnego życia i nie spotkał się nawet jeszcze ze swoją rodziną.
Obama przekonywał także, że zwolnienie talibów przetrzymywanych w Guantanamo było uwarunkowane tym, czy będzie możliwość monitorowania ich dalszej działalności. - Będziemy ich obserwować, bo będzie możliwość, że niektórzy będą chcieli wrócić do działalności, która doprowadziła ich do Guantanamo - mówił prezydent USA. - Nie robiłbym tego, gdybym uważał, że przeczy to zasadzie bezpieczeństwa narodowego Ameryki. Jesteśmy pewni, że damy radę odpowiednio ich śledzić, jeśli będą angażować się w działalność, która będzie źle wpływać na naszą obronność - dodał.
Wymiana jeńców
Dwa dni temu talibowie wypuścili jedynego amerykańskiego jeńca wojny w Afganistanie - 28-letniego sierżanta Bowe'a Berghdala, przetrzymywanego od 30 czerwca 2009 roku. Został on przekazany amerykańskim komandosom przy granicy z Pakistanem, w dobrym stanie zdrowia.
W zamian za to Stany Zjednoczone zwolniły z więzienia Guantanamo na Kubie pięciu talibów, którzy zostali przekazani do Kataru, pośrednika w negocjacjach. Zwolnieni więźniowie to byli wysocy rangą funkcjonariusze rządu talibów w Afganistanie. Są wśród nich były wiceminister obrony, minister spraw wewnętrznych, zastępca szefa wywiadu i dwóch wysokich rangą oficerów. Przekazanie ich do Kataru skrytykowali Republikanie. Szef komisji do spraw wywiadu Izy Reprezentantów Mike Rogers oświadczył, że skutkiem wymiany jeńców będzie większe zagrożenie życia amerykańskich żołnierzy przez wiele następnych lat.