Bankowe pułapki
Kiedy dasz się nabrać nieuczciwej promocji i
przepłacisz za buty, nie zbankrutujesz. Gorzej, gdy dasz się
nabrać bankowi. Jeden nierozważny podpis może wpłynąć na całe
twoje życie - ostrzega "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska".
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zna już ponad tysiąc pułapek, które w umowach zastawiają na nas banki. W tym roku sprawdzi, czy są one ciągle stosowane. Czy to pomoże? Czy idąc po pożyczkę, nie będziemy musieli być tak nieufni jak dziś? Bo o tym, że w sporze z bankiem z reguły jesteśmy na straconej pozycji, przekonało się już wiele osób.
Do Romana Sklepowicza, który od kilku lat prowadzi stowarzyszenie osób poszkodowanych przez banki, każdego tygodnia zgłasza się kilkudziesięciu klientów, którzy czują się oszukani. Najczęściej trafiają do mnie ludzie, którzy nie doczytali skomplikowanych umów, a bank bezwzględnie to wykorzystuje - opowiada Sklepowicz. Dodaje, że często kredytobiorcy nie zdają sobie sprawy z tego, że opóźnienie spłaty raty o jeden dzień pociąga za sobą odsetki karne. Bank o nich nie informuje. Dopiero gdy klient myśli, że spłacił już cały kredyt, bank odzywa się do niego po odsetki - mówi Sklepowicz.
Katarzyna Frąc z UOKiK przyznaje, że od początku roku urząd antymonopolowy uważniej przygląda się bankom. Nie chodzi o to, że częściej niż inne firmy stosują nieuczciwe praktyki - wyjaśnia. Po prostu, gdy ktoś kupuje odzież, meble, czy artykuły spożywcze, to zakup ten nie ma wpływu na całe jego życie. A w przypadku kredytów jest inaczej. Niedopatrzenie może mieć wieloletnie skutki - dodaje.
Frąc podkreśla, że umowy, które podpisujemy z bankami są bardzo skomplikowane. Dlatego potrzebujemy ochrony. Każdy, kto czuje się oszukany, może zgłosić się do rzecznika konsumentów. UOKiK interweniuje bowiem dopiero wtedy, gdy sygnały o nieuczciwej praktyce dochodzą z wielu miejsc. (PAP)