Banach: to nie Borowski zdecydował o wyrzuceniu Nałęcza
Wiceszefowa SdPl Jolanta Banach zapewniła na konferencji prasowej, iż to nieprawda, że o wyrzuceniu z partii Tomasza Nałęcza zdecydował Marek Borowski. Odniosła się w ten sposób do zarzutu sformuowanego w radiowej Trójce przez wicemarszałka, iż to szef SdPl samodzielnie zdecydował o usunięciu go przez sąd partyjny z Socjaldemokracji, a członkowie sądu "nie mieli najwyraźniej ruchu".
19.08.2005 | aktual.: 19.08.2005 15:42
To jest nadal zachowanie wysoce nieprzyzwoite, co mnie utwierdza, że mój wniosek do sądu partyjnego oczywiście był słuszny - powiedziała Banach. _ Bardzo ubolewam nad tym. Ja żyję dosyć długo i raczej wiem, co znaczy w polityce i życiu prywatnym postępować przyzwoicie. Postępowanie Tomasza Nałęcza naprawdę nie jest przyzwoite i założę się, że chyba nie ma dzisiaj w Polsce człowieka, który by inaczej oceniał takie zachowanie_ - dodała.
To są chyba stare przyzwyczajenia Tomasza Nałęcza i on sądzi po sobie, to chyba tylko tak można skomentować - powiedziała inna wiceszefowa partii Sylwia Pusz.
W czwartek wieczorem sąd partyjny SdPl wykluczył Nałęcza z partii za to, że został rzecznikiem Włodzimierza Cimoszewicza, czyli konkurenta Borowskiego w wyborach prezydenckich. Wniosek o wyrzucenie Nałęcza złożyła Banach.
Rano w audycji "Salon polityczny Trójki" Nałęcz podkreślił, że wyrzucenie go z SdPl jest decyzją, która go krzywdzi. Podkreślił jednak, że nie będzie się od niej odwoływał, ponieważ "zna mechanizmy, które rządzą w Socjaldemokracji". Najwyraźniej tę decyzję podjął najwyższy autorytet SdPl - dodał.
Dopytywany, czy ten "najwyższy autorytet SdPl" to Marek Borowski, odparł: Zbyt długo funkcjonowałem w Socjaldemokracji, żeby nie wiedzieć, że w tak ważnej sprawie nic się nie ma prawa wydarzyć bez decyzji Marka Borowskiego. Tak.