ŚwiatBaleriną była, utyła, ale pracę wywalczyła

Baleriną była, utyła, ale pracę wywalczyła

Jeden z moskiewskich sądów przychylił się do pozwu baleriny Anastasii Wołoczkowej, która żądała przywrócenia jej do pracy w teatrze "Bolszoj". Tancerkę zwolniono tłumacząc, że jest za ciężka dla partnerów.

26.11.2003 | aktual.: 26.11.2003 16:01

Ponadto sąd zasądził wypłatę powódce przez pracodawcę wynagrodzenia, jakie utraciła w czasie przymusowego zwolnienia - poinformował adwokat tancerki Lew Zubowski.

Sprawa zaczęła się przed kilkoma miesiącami, gdy dyrekcja teatru "Bolszoj" postanowiła przedłużyć kontrakt Wołoczkowej jedynie do końca tego roku, tłumacząc swoją decyzję, jak to ujęto, "formą fizyczną, która jest nie do przyjęcia w przypadku baletnicy".

Kontrakt ten Wołoczkowa nazwała "wypowiedzeniem" i nie podpisała umowy. Została zwolniona. Po odwołaniu złożonym przez Wołoczkową inspektorat pracy dopatrzył się w decyzji teatru uchybień proceduralnych; balerinę zwolniono kilka tygodni po upływie poprzedniego kontraktu, a prawo wymaga, by wypowiedzenie wręczyć nie później niż na trzy dni przed upływem kontraktu.

Niechciana przez "Bolszoj" tancerka, która dla niewprawnego oka pozostaje bardzo smukła, broni się, argumentując, że jej liczni partnerzy nigdy nie narzekali, by była zbyt ciężka. Mówi, że przy wzroście 168 cm waży 50 kg.

Wołoczkowa jest bardzo popularna w Rosji i przyciąga tłumy na przedstawienia również poza teatrem "Bolszoj". Przyznaje jednak, że nie może żyć bez lodów. Gazety nie szczędziły Wołoczkowej tytułów w rodzaju: "Nawet niedźwiedź by jej nie utrzymał". Jeden z jej byłych partnerów z teatru "Bolszoj", Jewgienij Iwanczenko, wyznał, że taniec z nią oznaczał ryzyko kontuzji.

Tancerkę bardzo ucieszyło orzeczenie sądu. "Ta decyzja daje pewne nadzieje i innym artystom na to, że jest władza państwowa, która może bronić ich praw" - powiedziała Wołoczkowa.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)