Badanie DNA może ocalić, ale i pogrążyć
Ogromna specyficzność badań DNA pozwala
uniewinniać osoby dawno już skazane, jednak ślepa wiara w jego
wartość doprowadzała już do pomyłek sądowych.
23.01.2008 | aktual.: 24.01.2008 10:16
Kwas dezoksyrybonukleinowy (DNA) występuje w formie długich nici, przypominających budową drabinę skręconą wokół własnej osi. Szczeblami "drabiny" są nukleotydy: adenina, guanina, cytozyna i tymina. Łącząc się ze sobą, tworzą niepowtarzalny układ zwany kodem genetycznym - zapis wiadomości o indywidualnych cechach każdego organizmu. Liczba możliwych kombinacji jest trudna do wyobrażenia, dlatego poza jednojajowymi bliźniakami właściwie nie ma dwóch identycznych osób.
Dzięki temu na podstawie analizy DNA można zidentyfikować konkretną osobę - sprawcę, który pozostawił na miejscu przestępstwa materiał biologiczny, ofiarę katastrofy, ojca dziecka, członka rodziny.
Badania genetyczne w kryminalistyce wykorzystano po raz pierwszy w Anglii, gdzie w 1986 na ich podstawie skazano sprawcę zabójstwa. Metoda PCR (polymerase chain reaction), wynaleziona przez Mullis'a Kary'ego w roku 1985 r., pozwala ze znikomych ilości materiału genetycznego otrzymać, w drodze amplifikacji, wystarczającą ilość DNA do oznaczenia genotypu. Zastosowanie technik komputerowych pozwala na zautomatyzowanie procesu badań i przyspiesza otrzymanie wyników.
Jednak choć zapis DNA zawiera wiadomości o fizycznych cechach danej osoby, na razie nie ma sposobu, by odtworzyć na przykład jego wygląd - można tylko stwierdzić identyczność lub nieidentyczność dwóch próbek oraz płeć.
Gdy nie ma konkretnego podejrzanego, trzeba by zbadać materiał ogromnej liczby potencjalnych sprawców, co jest technicznie i formalnie niemal niewykonalne.
Mimo to zdarzają się przypadki badań na szeroką skalę - np. w jednym ze śląskich miast, mimo pobrania kilkuset próbek od miejscowych mężczyzn, nie udało się znaleźć sprawców gwałtu i zabójstwa młodej kobiety.
Są propozycje, by pobierać próbkę DNA od każdego nowo narodzonego dziecka. Bazy danych, w których przechowuje się kody DNA przestępców i podejrzanych, istnieją w wielu krajach. W Wielkiej Brytanii utworzenie bazy DNA połączonej z bazą linii papilarnych spowodowało podniesienie wykrywalności o około 75 procent.
W wielu przypadkach badanie DNA doprowadziło do uwolnienia niewinnie skazanego po wielu latach odsiadki (np. w Teksasie uwolniono w ostatnich latach 15 takich osób, w czym wielka zasługa laboratorium w Dallas). Rekordzista - Charles Chatman z Dallas - spędził w więzieniu 26 lat. W roku 1981 20-letni wówczas Chatman został zidentyfikowany przez ofiarę jako napastnik. Latami odmawiano mu przeprowadzenia testu DNA, który w końcu udowodnił, że nie miał ze zbrodnią nic wspólnego.
Samuel Gross, profesor prawa z University of Michigan, przeanalizował 3293 wyroki śmierci, wydane w latach 1973-1989 za morderstwa i gwałty. Okazało się, że do 2004 r. sądy musiały uniewinnić 86 osób oczekujących na wykonanie wyroku.
Jednak - jak w każdej metodzie badawczej - mogą się zdarzać błędy popełniane przez ludzi. Na nic najlepiej wyposażone laboratoria i najwybitniejsi biegli, jeżeli do badań nie zostanie należycie zabezpieczony właściwy materiał. Zdarzają się np. przypadki niewłaściwego opisania próbki czy zanieczyszczenia jej obcym DNA. Zwracał na to uwagę Lech Skuza z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, autor artykułu o badaniach DNA opublikowanego w roku 2006 w "Palestrze", piśmie adwokatury polskiej.
Przed sześciu laty w Las Vegas niejaki Lazarro S. został oskarżony o porwanie i podwójny gwałt, ponieważ funkcjonariusz służby więziennej niewłaściwie opisał materiał porównawczy. W roku 1990 w Manchesterze Andrew D. został skazany za gwałt przez tamtejszy sąd na podstawie błędnie zinterpretowanego wyniku badań DNA. Trzy lata później uniewinnił go Sąd Apelacyjny w Londynie. (mg)