Awaryjne lądowanie na lotnisku Chopina w Warszawie
W lecącym z Krakowa do Warszawy samolocie Bombardier Q-400 doszło do awarii podwozia. Nikomu nic się nie stało. Lotnisko zostało zamknięte na kilka godzin. Po godz. 23 jeden z pasów został otwarty.
10.01.2018 | aktual.: 11.01.2018 00:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na pokładzie było czterech członków załogi i 59 pasażerów, którzy znaleźli się pod opieką przewoźnika. Do awaryjnego lądowania doszło na pasie jedenastym przy terminalu lotniska. Maszyna wystartowała z krakowskiego lotniska o godz. 18.05. Zgodnie z planem pasażerowie mieli być w Warszawie o godz. 18.55.
Jak wyjaśniał w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik prasowy PLL LOT Adrian Kubicki, piloci wiedzieli o awarii. Podczas podchodzenia do lądowania wysunęły się wszystkie trzy części podwozia, ale nie doszło do blokady pierwszej części. - Załoga i pasażerowie miała możliwość do przygotowania się do takiego manewru, przednia część kadłuba otarła się o pas startowy - powiedział rzecznik LOT-u.
Rzecznik LOT-u w rozmowie z portalem metrowarszawa.gazeta.pl dodał, że "lądowanie zostało wykonane perfekcyjnie".
Pasażerowie zostali ewakuowani przez obecne na lotnisku służby i skierowani do strefy VIP. O godz. 23.10 jeden z pasów lotniska został otwarty.
Relacje pasażerów Bombardiera
Gdzieś w połowie lotu stewardesa powiedziała nam, że przednie koło może się nie otworzyć. Byliśmy świadomi, że samolot będzie tarł podłożem o pas. Załoga zachowała się bardzo profesjonalnie, pilot wspaniale posadził maszynę – powiedział reporterce Wirtualnej Polski Karolinie Pietrzak jeden z pasażerów lotu z Krakowa do Warszawy.
"Lądowanie bez podwozia na lotnisku Chopina lot z Krakowa do Warszawy - koszmar!!!!" - napisał na twitterze szef InPostu i jeden z najbogatszych Polaków Rafał Brzoska.
Pojawiła się też informacja, że na miejsce awaryjnego lądowania jedzie Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych oraz minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Po awaryjnym lądowaniu odwołano loty
Jak informowała reporterka Wirtualnej Polski, przyloty zostały odwołane, a przy stoiskach LOT-u pojawiły się duże kolejki. Pasażerowie oczekujący na swoje loty byli poddenerwowani. Z głośników informowano, aby w sprawie lotów kontaktować się z przewoźnikami. Samoloty zostały przekierowane na inne lotniska.
Jak mówiła jedna z osób lecących do Szwecji, doskonale wie o awaryjnym lądowaniu. Kobieta stwierdziła, że nie jest przestraszona, ale raczej zmęczona, ponieważ od 12 godzin jest w podróży.
Kiedy wznowiono loty część pasażerów poleciała następnymi samolotami, a część zdecydowała się spędzić noc w hotelach. Jeszcze innym podróżnym zapewniono transport autobusowy.