Awaryjne lądowanie Bombardiera LOT‑u w Warszawie. Mamy oficjalną wypowiedź przewoźnika
Na pokładzie Bombardiera Q-400 PLL LOT, który leciał z Krakowa do Warszawy, doszło do awarii przedniej goleni samolotu. Choć wysunęła się ona przed lądowaniem wraz z całym podwoziem, nie doszło do jej zablokowania, przez co samolot musiał wyhamować szorując dziobem po płycie lotniska. Rzecznik LOT-u, Adrian Kubicki, w rozmowie z WP ujawnia szczegóły zdarzenia. Lotnisko jest już częściowo czynne.
10.01.2018 | aktual.: 10.01.2018 23:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do awaryjnego lądowania Bombardiera doszło na lotnisku Warszawa Okęcie późnym wieczorem 10 stycznia. Na pokładzie maszyny znajdowało się wtedy 59 pasażerów i czterech członków załogi - nikt z nich nie ucierpiał, a o godzinie 23:10 uruchomiono jeden z pasów portu lotniczego.
Jak wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Adrian Kubicki, rzecznik prasowy PLL LOT - Samolot awaryjnie po pojawieniu się komunikatu w kokpicie o możliwej awarii. Podwozie się wysunęło, ale pojawiło się zagrożenie, że nie wysunie się przednia goleń wraz z kołami. Ostatecznie z Bombardiera wysunęły się wszystkie trzy, ale nie doszło do blokady tej pierwszej - mówi Kubicki.
Jak dodaje, piloci lądowali z pełną świadomością możliwych konsekwencji, manewr po zgodzie wieży kontroli lotów został wykonany bezbłędnie. - Załoga i pasażerowie miała możliwość do przygotowania się do takiego manewru, przednia część kadłuba otarła się o pas startowy - dodaje rzecznik LOT-u. Jak twierdzi, ”wszyscy opuścili pokład o własnych siłach”.
- Pasażerowie zostali skierowani do strefy VIP na lotnisku Chopina, gdzie mogą ochłonąć, odpowiedzieć na pytania służb, zjeść ciepły posiłek - mówi rzecznik wyjaśniając, że ponieważ samolot zatrzymał się blisko krzyżówki pasów startowych, lotnisko może być jeszcze zablokowane przez kilkadziesiąt minut.
- Trwają prace nad usunięciem samolotu, służby muszą sprawdzić czy nie doszło na pasie do większych uszkodzeń, pracujemy nad wznowieniem lotów - zapewnia Kubicki w rozmowie z WP. Jak zapewnia przewoźnik, pasażerowie są pod opieką, ci którzy potrzebują to zakwaterowania znaleźli miejsce w hotelach - w dalszą podróż ”polecą dzisiaj albo jutro”.
- Nie martwimy się teraz o koszty, w pierwszej kolejności martwimy się pasażerami, śledztwo wykaże o ewentualnej winie, samoloty są ubezpieczone - zapewnia Adrian Kubicki. Na miejscu jest już minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, który rozmawiał z pasażerami. Jak na Twitterze podał rzecznik ministra, Szymon Huptyś, lotnisko zostaje zamknięte do 23:30.
Marcin Makowski dla Wirtualnej Polski