Awantura o staniki. Zawrzało po wycieczce, rodzice nie wytrzymali
Ogromny niesmak w uczniach II LO w Lublinie wywołały wydarzenia ze szkolnej wycieczki do Krakowa i Zakopanego. O tym, co się tam wydarzyło, opowiedzieli jednej z nauczycielek. W środę uczniowie tłumnie pojawili się na posiedzeniu komisji Rady Miasta.
Ewa Leonowicz jest jedną z najbardziej lubianych pedagogów w prestiżowym II LO im. Jana Zamoyskiego w Lublinie. Zapewne dlatego uczniowie jednej z pierwszych klas na jej lekcji języka angielskiego poskarżyli się w czerwcu ubiegłego roku na to, co wydarzyło się na szkolnej wycieczce.
Dziewczyny relacjonowały, że nauczyciele podczas wyjazdu zwracali im uwagę, iż nie noszą staników. Jedna z nauczycielek miała powiedzieć, że to egoistyczne, bo "chłopcy w tym wieku mają burzę hormonalną".
Inny zgłoszony problem dotyczył jednego z opiekunów, który miał wchodzić do pokoi dzieci bez pytania, nawet w środku nocy, kiedy spały.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Kiedy młodzież poturbowana po pandemii, często o słabej kondycji emocjonalnej i psychicznej przychodzi z jakimś problemem, to trzeba ich wysłuchać. Powiedziałam dzieciom, żeby porozmawiali z rodzicami, którzy podejmą decyzję, czy powinni interweniować - mówi Ewa Leonowicz w rozmowie z Wirtualną Polską.
"Ty decydujesz, czy nosisz stanik, czy nie"
Sama nauczycielka kwestię ubioru, jednak bez odnoszenia się do sytuacji z wycieczki, tego samego dnia skomentowała na swoim profilu na Facebooku:
"Dziewczyno, niezależnie od tego czy masz 15, czy 90 lat, duże, czy małe piersi, tylko Ty decydujesz, czy nosisz stanik, czy nie. Wymuszanie na kimkolwiek noszenia, lub przeciwnie, zdejmowania bielizny wbrew jego woli, działa opresyjnie i przekracza granice ludzkiej prywatności i intymności" (…) - napisała Ewa Leonowicz.
"Może jutro przyjdziesz do pracy bez majtek?"
Mimo że we wpisie nie pojawiły się żadne nazwiska, ani okoliczności, następnego dnia dyrektor II LO w Lublinie wezwała do siebie nauczycielkę. Wychowawczyni klasy, która była na wycieczce poczuła się urażona wpisem. Powiedziała też, że uczniowie kłamali, opisując wydarzenia na wycieczce. W pokoju pojawił się też inny nauczyciel. I to on w pewnym momencie emocjonalnej dyskusji rzucił do Ewy Leonowicz, że może ona także przestanie nosić biustonosz. W odpowiedzi usłyszał: "Dziś nie mam biustonosza i masz z tym problem?", na co nauczyciel miał stwierdzić: "Świetnie, to może jutro przyjdziesz do pracy bez majtek!".
Nauczycielka domagała się reakcji dyrektorki. Jak twierdzi, nie doczekała się jej. Dlatego złożyła oficjalną skargę do prezydenta Lublina, który jest organem prowadzącym szkołę. W środę jej skargę rozpatrywała komisja Rady Miasta.
- Czy wolno mnie obrażać w miejscu pracy? Bezkarnie zadawać intymne pytania o charakterze seksistowskim, mizoginicznym? - pytała radnych Ewa Leonowicz.
Nawiązała też do kwestii wycieczki: - Uczennice skarżą się, że nauczyciel wchodzi do ich pokoju w nocy - dodała nauczycielka i zarzuciła dyrektorce, że nie zbadała rzetelnie sprawy.
Dyrektorka: Zarzuty się nie potwierdziły
Dyrektorka II LO w Lublinie Małgorzata Klimczak przekonuje, że kiedy usłyszała o wchodzeniu nauczyciela do pokoju uczennic, starała się to wyjaśnić. - Okazało się, że takie sytuacje nie miały miejsca - mówi Małgorzata Klimczak i przekonuje, że potwierdziło to postępowanie, które przeprowadziła.
Jednym z elementów wyjaśnień miało być spotkanie z rodzicami uczniów.
- W protokole po spotkaniu rodzice nie przedstawili żadnego zarzutu w stosunku do opiekunów wycieczki, ale wprost przeciwnie - ocenili opiekę na wycieczce bardzo wysoko - przekonywała radnych Małgorzata Klimczak.
"Dlaczego nauczyciel wchodzi do łazienki, kiedy dziewczynka bierze prysznic?"
Słowom dyrektorki zaprzeczali jednak w środę rodzice dzieci, które były na wycieczce. - Byłam na zebraniu, zabierałam głos i nieprawdą jest, że nie mieliśmy uwag. Było bardzo dużo wypowiedzi, że uwagi na temat noszenia lub nienoszenie bielizny przez nasze dzieci nie podobały nam się i prosimy tego nie robić - mówiła stanowczo jedna z mam.
Dodała, że rodzice zgłaszali też sprawę wchodzenia przez nauczycieli w nocy do pokoi dzieci.
- Tym samym było wejście do łazienki, kiedy dziewczynka bierze prysznic! Jeżeli nauczyciel nie usłyszał "proszę", to nie wchodzi, bo jeżeli leje się woda pod prysznicem wiadomo, że ktoś tam stoi nago - mówiła mama. - Czyli my, rodzice, także kłamiemy? Nie wyobrażam sobie, żeby ta sytuacja miała zostać zamieciona pod dywan - skwitowała.
Jeszcze przed posiedzeniem komisji, Ewa Leonowicz w rozmowie z Wirtualną Polską podkreślała, że jej skarga na dyrektorkę szkoły do Rady Miasta nie dotyczyła samej kwestii chodzenia w stanikach przez uczennice. - Chodzi o przekroczenie pewnych granic w stosunku do młodzieży, a potem do mnie, ze strachu, że cała sprawa ujrzy światło dzienne - mówiła nam Ewa Leonowicz.
I miejscy urzędnicy właśnie najbardziej skupili się na tym, jakie problemy wizerunkowe dla szkoły wywołała cała sprawa. - Źle się dzieje, że dochodzi do tego przed terminem rekrutacji - powiedział Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina.
Te słowa spotkały się z ripostą jednej z mam uczniów: - Ja się zgadzam. Tylko nie jestem pewna, czy to dobre imię nie zostało naruszone w ten sposób, że sprawa tej wycieczki nie została wyjaśniona? - pytała.
Wzbudzanie poczucia winy w ofiarach
Dyrektorka II LO w odpowiedzi na stawiane jej w skardze zarzuty stwierdziła, że nauczyciel, który obraził Ewę Leonowicz natychmiast przeprosił nauczycielkę, ale ona odmówiła przyjęcia przeprosin. - W związku z tym praktycznie jako dyrektor szkoły nie miałam w tym zakresie obowiązków podjęcia jakichkolwiek działań - przekonywała Małgorzata Klimczak.
I radnych z Komisji Skarg Wniosków i Petycji przekonała, bo zagłosowali za odrzuceniem skargi nauczycielki. Na początku marca sprawą zajmą się jeszcze raz wszyscy lubelscy radni.
- Tą sytuacją uczymy młodych ludzi strasznych rzeczy. W dzieciach było wzbudzane poczucie winy, że mówiły o tym, co czuły po wycieczce. To jest zwykły mechanizm wzbudzania winy w ofierze. One chciały wszystkich potem przepraszać za to, co się stało, ale to ja przeprosiłam ich: za dorosłych, bo zawiedliśmy - mówi Ewa Leonowicz w rozmowie z Wirtualną Polską.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: