Autobus jedzie pusty - pasażer idzie pieszo
Kiedy w małej podkarpackiej wsi Desznica autobus PKS dojeżdża do mostu, pasażerowie już gromadzą się do wyjścia. Po chwili kierowca otwiera drzwi i ludzie wychodzą ze środka. Biegną przez drewniany most, a za nimi dostojnie podąża pusty pojazd. Na drugim brzegu drzwi znowu się otwierają i pasażerowie zajmują swoje miejsca. Tak się dzieje codziennie - czytamy w "Fakcie".
02.03.2009 | aktual.: 02.03.2009 07:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Solidna konstrukcja z betonowymi podporami jest jedyną drogą, jaką można się wydostać z Desznicy. Most nad rwącym strumieniem służył mieszkańcom od kilkudziesięciu lat i o jego remoncie nie było mowy. Urzędnicy przyjechali, obejrzeli stan nawierzchni, ale zamiast wziąć się do jej naprawy, postawili przed mostem nowy znak.
Otóż wjeżdżające na most pojazdy nie mogą przekraczać 5 ton. Co to oznacza? A że ważący 7 ton autobus PKS nie ma prawa po nim jechać. Po protestach ludzi urzędnicy poszli na ustępstwa. Z zakazu przejazdu przez most zwolnili autobusy. Ale pod jednym warunkiem - PKS ma być pusty, a ludzie muszą przekroczyć strumień na własnych nogach.