Atak Izraela na Iran. Ekspert: Dekapitacja całego dowództwa absolutnie zapowiada ciąg dalszy
- Izrael wysyła 200 samolotów, a one - odpalając pociski - zabijają głównych dowódców irańskiej armii, elitę Gwardii Rewolucyjnej, naukowców pracujących nad programem nuklearnym. To początek pełnoskalowego ataku na Iran. Wydarzenie bez porównania do wcześniejszych - komentuje dla WP Jarosław Kociszewski, ekspert ds. Bliskiego Wschodu i bezpieczeństwa międzynarodowego, związany z Fundacją Stratpoints.
Izrael rozpoczął atak na Iran. To nie kolejna seria punktowych uderzeń, ale ofensywa i militarny przełom, który może na nowo zdefiniować porządek bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.
W izraelskim ataku na Iran zginęli czołowi irańscy dowódcy wojskowi: między innymi dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Hossein Salami oraz szef sztabu generalnego Mohammad Bagheri. W kierunku Izraela odpalono drony, jednak w piątek rano były one zestrzeliwane już podczas przelotu nad Syrią. Oczekuje się, że Iran zaatakuje rakietami balistycznymi.
"Izrael po prostu rozpoczął wojnę z Iranem"
Atak Izraela rozpoczął się przed świtem. Ponad 200 izraelskich samolotów uderzyło na ponad 100 celów w różnych częściach Iranu.
- To nie jest żadna akcja odwetowa czy symboliczna odpowiedź. Mówimy o pełnoskalowej ofensywie. Izrael po prostu rozpoczął wojnę z Iranem. Premier Izraela ogłosił początek operacji jako udany. Nadano jej nazwę "Lud Lwów", co pokazuje, że to nie tylko działania militarne, ale również sygnał polityczny i kulturowy - mówi Jarosław Kociewski, ekspert ds. Bliskiego Wschodu związany z Fundacją Stratpoints oraz redaktor naczelny serwisu Magazyn.new.org.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Izrael wysłał myśliwce na Iran. Nagrania świadków ataku
Izrael uderzał zarówno w fizyczną infrastrukturę, jak i ludzi stojących za irańskim programem zbrojeniowym. - Obserwujemy ograniczoną odpowiedź, która może wynikać z tego, że Izrael przeprowadził bardzo skuteczną dekapitację dowództwa. Zginęli czołowi generałowie armii irańskiej i Gwardii Rewolucyjnej - dodaje Kociszewski, powołując się na komunikaty izraelskiej armii. Te doniesienia potwierdzają też irańskie media.
- Co więcej, uderzenia były wymierzone w naukowców i profesorów związanych z programem nuklearnym. Często atakowano ich w domach, także z rodzinami. To sygnał: nikt nie jest bezpieczny - podkreśla ekspert.
Możemy teraz potwierdzić, że szef sztabu irańskich sił zbrojnych, dowódca IRGC oraz dowódca irańskiego dowództwa kryzysowego zostali wyeliminowani w izraelskich atakach na Iran, w których wzięło udział ponad 200 samolotów. To trzej bezwzględni masowi mordercy z międzynarodową krwią na rękach. Świat jest lepszym miejscem bez nich
Początek listy celów?
Szczególnie uderzająca jest skuteczność ataku w zakresie eliminacji irańskiego dowództwa. Jak zauważa Kociszewski, mimo napiętej sytuacji wielu kluczowych ludzi nie zdołało się ukryć.
- To zaskakujące. Mówimy przecież o elicie wojskowej, która powinna być chroniona. A jednak Izrael ich dopadł. Wygląda na to, że izraelskie służby miały doskonałe informacje i zadziałały z pełnym zaskoczeniem - opisuje ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego.
Dodatkowo zniszczono elementy systemów obrony powietrznej i centra dowodzenia, a także cele ekonomiczne, m.in. rafinerie i strategiczne ośrodki przemysłowe. Uderzono też w instalacje nuklearne, takie jak reaktor w Katandzie i centrum w Araku. Zdaniem Kociszewskiego, to dopiero początek listy celów.
Odpowiedź Iranu może zaboleć Izrael
Skala ataku sprawia, że odpowiedź Iranu wydaje się nieunikniona. Jakie ma możliwości? - Pierwszym narzędziem są drony, ale Izrael ma pełną kontrolę nad przestrzenią powietrzną Syrii. Te ataki nie będą skuteczne - wyjaśnia Kociszewski.
- Realne zagrożenie stanowią rakiety balistyczne. To właśnie one mogą wyrządzić Izraelowi szkody. Trzeba się liczyć z poważną eskalacją - prognozuje ekspert.
Nie tylko działania militarne
Ograniczone są natomiast możliwości odpowiedzi poprzez organizacje sojusznicze Iranu, tzw. proxies. Hezbollah w Libanie został w dużej mierze rozbity, Hamas praktycznie nie istnieje militarnie, a Huti z Jemenu mają zbyt małe zasoby, by znacząco wpłynąć na sytuację.
- Huti byli skuteczni, gdy strzelali sporadycznie, zakłócając międzynarodowe połączenia lotnicze. Teraz jednak skala konfliktu ich przerasta. Ich działania mogą powodować chaos w ruchu lotniczym, ale nie zmienią biegu wojny - tłumaczy Kociszewski.
Równolegle do działań militarnych mogą się nasilić inne formy agresji, przede wszystkim w cyberprzestrzeni. Już teraz pojawiły się informacje o irańskim ataku na izraelski system ostrzegania alarmowego. Obie strony mają bardzo rozwinięte zdolności w cyberprzestrzeni.
- Możemy spodziewać się intensywnej wojny cyfrowej, która uderzy w infrastrukturę krytyczną - ostrzega Kociszewski.
Kolejne zagrożenie to działania terrorystyczne. Iran ma powiązania z wieloma organizacjami na całym świecie, a eskalacja konfliktu może zainspirować niezależne ataki. - To nie muszą być zamówione akcje z Teheranu. Wystarczy, że gdzieś "odpali się" ktoś, kto sympatyzuje z Iranem lub uważa, że powinien się zemścić. Tego typu zagrożenie rośnie i jest bardzo trudne do przewidzenia - dodaje ekspert.
Wojna, ale nie długa? Wchodzimy na nieznany teren
Czy świat właśnie stanął u progu długiej wojny izraelsko-irańskiej? Kociszewski uważa, że niekoniecznie.
- To nie musi być konflikt ciągnący się miesiącami. Ale wchodzimy na teren, którego nikt wcześniej nie eksplorował - podkreśla. I dodaje: - W ciągu najbliższych dni może się rozstrzygnąć bardzo wiele. W tej chwili napięcie osiągnęło poziom krytyczny.
Ekspert przypomina, że sytuacja rozwija się z godziny na godzinę, a wiele informacji - jak liczba ofiar czy szczegóły ataków - nadal pozostaje niepotwierdzona.
- Przed nami kilka bardzo trudnych dni. Nie tylko dla Bliskiego Wschodu, ale dla całego świata - podsumowuje.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski