Atak hakerski na rząd. Służby sprawdziły telefon prezydenta. Tajne spotkanie z premierem

Jak ustaliła nieoficjalnie Wirtualna Polska, w ostatnich dniach doszło do spotkania prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego. Powód? Seria cyberataków na skrzynki pocztowe przedstawicieli rządu i parlamentarzystów. Według naszych informatorów, prezydenccy ministrowie nie korzystają z prywatnych skrzynek w służbowych celach, a służby sprawdziły telefon głowy państwa pod kątem zabezpieczeń.

Do spotkania prezydenta z premierem doszło w połowie ubiegłego tygodnia
Do spotkania prezydenta z premierem doszło w połowie ubiegłego tygodnia
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Molęcki
Sylwester Ruszkiewicz

22.06.2021 16:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak ustaliła WP, do tajnego spotkania doszło w połowie ubiegłego tygodnia, po wycieku prywatnej korespondencji szefa KPRM Michała Dworczyka i publikacjach na jednym z kont na Telegramie.

– Premier przyjechał do Pałacu rano, na kilka godzin przed tajną sejmową debatą w sprawie cyberbezpieczeństwa. Politycy rozmawiali o skali zagrożenia i działaniach służb - mówi nam nasz informator.

Cyberataki były tematem niejawnej części obrad Sejmu, podczas której przedstawiono informację rządu w tej sprawie.

Informacje o atakach hakerów pojawiały się wcześniej

Nieoficjalnie dowiadujemy się, że po wybuchu afery mailowej, służby miały sprawdzać służbowy telefon prezydenta Polski pod kątem zabezpieczeń. Niczego, co by mogło wskazywać na jakiekolwiek zagrożenie, nie znaleziono. 

Według naszego rozmówcy z otoczenia Pałacu Prezydenckiego, m.in. dlatego, że zarówno prezydent Polski, jak i jego ministrowie, pierwsze sygnały o możliwym cyberataku ze strony rosyjskich służb otrzymali nie kilka miesięcy temu, ale znacznie wcześniej – w połowie ubiegłego roku. O ewentualnym zagrożeniu miała poinformować prezydenta i jego ministrów Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego.

Przypomnijmy, że w mailach, które są publikowane, występują jak dotąd najbliżsi współpracownicy premiera, a także osobiście szef rządu. W poniedziałek ujawniono jednak rozmowę z połowy czerwca, która dotyczy kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy i omawiane są słowa m.in. rzecznika prezydenta Błażeja Spychalskiego. Dotyczą one udziału w kampanii obecnego ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, a opisuje je rzecznik rządu Piotr Mueller.

Czy to oznacza, że w najbliższym czasie mogą wypłynąć rozmowy również z udziałem prezydenckich urzędników? Czy ministrowie z Pałacu również używali prywatnych skrzynek?

- Mail, w którym pojawia się nazwisko rzecznika prezydenta, to nadal konwersacja jedynie w gronie zaufanych ludzi premiera Mateusza Morawieckiego. Oczywiście podczas kampanii prezydenckiej ludzie od szefa rządu kontaktowali się telefonicznie z ministrami od prezydenta, a członkiem sztabu wyborczego Andrzeja Dudy był szef Centrum Informacyjnego Rządu Tomasz Matynia, ale w prywatnych mailach, które najprawdopodobniej przejęto, współpracownicy prezydenta nie występują – mówi nam osoba z otoczenia Kancelarii Premiera, znająca kulisy sprawy.

Dwóch prezydenckich ministrów, z którymi rozmawialiśmy, anonimowo przyznało, że mają prywatne skrzynki pocztowe, ale za ich pośrednictwem nie prowadzą służbowych konwersacji, ani nie przesyłają żadnych dokumentów dotyczących bezpieczeństwa Polski. 

– Służbowe prezydenckie skrzynki są zabezpieczane i monitorowane przez służby. Mamy profesjonalne procedury, odpowiednie uwierzytelnianie i ustawiony alert, w przypadku, kiedy ktoś obcy chciał się zalogować – mówi nam osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.

Prezydent uspokaja i mówi o bezpieczeństwie

W podobnym tonie wypowiadał się w poniedziałek Andrzej Duda. "Nie sądzę, żeby bezpieczeństwo państwa było zagrożone, dlatego, że te adresy mailowe, które są rzeczywiście w gestii polskiego państwa, bo opiekują się nimi służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa, one są bezpieczne. I jak do tej pory - o ile mnie pamięć nie myli - a nie słyszałem, by któregoś z tych oficjalnych adresów rządowych jakieś informacje się pojawiły" – mówił na konferencji w Jabłonnej.

W piątek wicepremier i przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych Jarosław Kaczyński opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego z terenu Federacji Rosyjskiej. Powołał się przy tym na informacje Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Z kolei według najnowszych doniesień przekazanych przez rzecznika prasowego ministra koordynatora służb specjalnych Stanisława Żaryna, na liście celów przeprowadzonego przez grupę UNC1151 ataku znajdowało się co najmniej 4350 adresów e-mail należących do polskich obywateli lub funkcjonujących w polskich serwisach poczty elektronicznej.

"Na liście 4350 zaatakowanych adresów znajduje się ponad 100 kont, z których korzystają osoby pełniące funkcje publiczne – członkowie byłego i obecnego rządu, posłowie, senatorowie, samorządowcy. Atak dotknął osób pochodzących z różnych opcji politycznych, a także pracowników mediów i organizacji pozarządowych. Na liście znalazł się również adres, z którego korzystał minister Michał Dworczyk. Polskie służby dysponują wiarygodnymi informacjami łączącymi działania grupy UNC1151 z działaniami rosyjskich służb specjalnych” – poinformował Stanisław Żaryn.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
afera mailowacyberatakhakerzy
Komentarze (31)