Atak hakerów na rząd. Mocne słowa byłego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza
Według byłego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza za cyberatak ze strony rosyjskich służb odpowiedzialność powinni ponieść najważniejsi politycy w kraju: Mateusz Morawiecki, Jarosław Kaczyński i Mariusz Kamiński. Polityk w rozmowie z Wirtualną Polska odniósł się również do oświadczenia wydanego przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
18.06.2021 18:00
W piątek, kilka dni po ataku hakerskim na prywatne konto szefa KPRM Michała Dworczyka, głos zabrał wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński.
Jego zdaniem, po zapoznaniu się z informacjami przedstawionymi przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego.
"Analiza naszych służb oraz służb specjalnych naszych sojuszników pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że atak cybernetyczny został przeprowadzony z terenu Federacji Rosyjskiej. Jego skala i zasięg są szerokie" - podkreślił Kaczyński w opublikowanym w piątek oświadczeniu.
Zdaniem Bartłomieja Sienkiewicza, byłego ministra spraw wewnętrznych w rządzie PO-PSL, oświadczenie prezesa PiS pojawiło się zdecydowanie za późno.
"Akcja służb mogła trwać już od lutego"
- Nie rozumiem w takim razie, po co było tajne posiedzenie Sejmu, gdzie nie powiedziano niczego istotnego. Od początku nikt nie odrzucał ryzyka, że to był atak zewnętrzny. Tylko ten atak zewnętrzny został przeprowadzony na prywatne adresy mailowe ważnych urzędników państwowych. Jednym słowem - jeśli ktoś ułatwił Rosjanom działanie, to raczej członkowie rządu, którzy – jak się okazuje – bardziej boją się swoich kolegów z rządu i dlatego piszą na prywatnych kontach, niż obawiają się zagrożenia ze strony rosyjskich służb - mówi Wirtualnej Polsce Bartłomiej Sienkiewicz.
- Kiedy zaczęto to ujawniać, minęły cztery dni, dopiero wtedy polski rząd zabrał głos w tej sprawie. Ostatnie informacje świadczą o tym, że akcja rosyjskich służb mogła trwać już od lutego. Nikt nie zareagował, nikt nie podniósł alarmu, nikt nie wdrożył nowych procedur, nikt nie ostrzegł Polaków - ocenia były szef MSW, poseł Koalicji Obywatelskiej.
W opinii Sienkiewicza cyberatak na Polskę to nie jest rzecz, której by nikt się nie spodziewał w NATO, szczególnie w kontekście ćwiczeń wojsk rosyjskich Zapad, które odbędą się we wrześniu.
- Wiadomo, że Rosjanie prowadzą te ćwiczenia w wielowymiarowym aspekcie. Pytanie, jak Polska była zabezpieczona do momentu uderzenia. I to jest istota sprawy. Jeśli rządzący informują nas teraz, że to Rosjanie nas zaatakowali, nie jest to żadne novum. Można było się tego spodziewać. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, jak doszło do tego, ostrzeżenia były przecież ewidentne. I dlaczego tak głęboko zinfiltrowano państwo polskie - uważa polityk opozycji.
Jak ujawnia Sienkiewicz, o podobnej sytuacji i ataku rosyjskiej grupy "Ghostwriter" dowiedziano się w lipcu 2020 r. Według amerykańskiej firmy Mandiant za ataki odpowiada właśnie ta grupa, która prowadziła wcześniej szereg kampanii dezinformacyjnych.
- Obecnie zostało to w naszym kraju "wypakowane”. Pierwsze bardziej oficjalne informacje o zagrożeniu pojawiły się w lutym. Mamy czerwiec. Pytam się: co zrobiły przez ten czas służby, rząd, wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński i premier, który nadzorował cyfryzację? Jak widzimy - nic - ocenia Sienkiewicz.
W opinii byłego szefa MSW sytuacja z atakiem hakerskim stawia w fatalnym świetle Polskę w Europie i na świecie.
- Ci, którzy sobie z tym nie radzą, powinni się publicznie z tego wyspowiadać. Trzeba ściągnąć fachowców, którzy by się tym zajęli. Ktoś musi odejść i ponieść odpowiedzialność, za to co obecnie się dzieje. Mleko się wylało, może pora się rozliczyć. Odpowiedzialność powinni ponieść premier Mateusz Morawiecki, koordynator ds. służb Mariusz Kamiński i wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. To oni są odpowiedzialni za to, że rosyjskie służby robią z nami, co chcą - puentuje Sienkiewicz.
Przypomnijmy, afera z hakerskim atakiem na prywatne konto ministra Michała Dworczyka rozpoczęła się w ubiegłym tygodniu. Szef KPRM potwierdził, że doszło do włamania i poinformował służby państwowe. Podkreślił jednocześnie, że "w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny". Publikowane rozmowy świadczą jednak, że najważniejsi politycy w państwie, w prywatnej korespondencji omawiali sprawy dotyczące polityki wewnętrznej i zagranicznej.
Czytaj też: