Arłukowicz: rząd może ograniczyć bądź zabronić in vitro w Polsce - to realne zagrożenie
• Arłukowicz: po likwidacji programu in vitro, kolejnym krokiem rządzących może być zmiana ustawy, która ograniczy bądź zabroni w ogóle funkcjonowania in vitro w Polsce
• Prof. Tapanainen: sytuacja w Polsce zaskoczyła europejskich i światowych ekspertów w dziedzinie in vitro
• Prof. Gianaroli: we Włoszech była sytuacja, jaka zaczyna mieć miejsce w Polsce; wprowadzono restrykcyjną ustawę ws. in vitro. Pacjenci uznali jednak, że taka sytuacja jest nie do przyjęcia
• "Doszło także do dyskryminacji społecznej, ponieważ osoby bogatsze mogły przeprowadzić procedurę in vitro za granicą; ustawa okazała się niekonstytucyjna"
09.06.2016 | aktual.: 09.06.2016 16:19
Poprzedni rząd wprowadził "Program - Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013-2016", który będzie obowiązywał do końca czerwca 2016 r. W ostatnich dniach urzędowania poprzedni minister zdrowia Marian Zembala przedłużył go do 2019 r. Minister Konstanty Radziwiłł podjął jednak decyzję o unieważnieniu kolejnej edycji programu.
Podczas konferencji prasowej Bartosz Arłukowicz, poseł PO i b. minister zdrowia poinformował, że w ramach rządowego programu w Polsce urodziło się ponad 5,2 tys. dzieci, a na program przeznaczono blisko 250 mln zł. Przypomniał także, że poprzedni rząd uchwalił ustawę regulującą stosowanie procedury in vitro.
- Dostrzegam realne zagrożenie, że po likwidacji programu in vitro kolejnym krokiem rządzących będzie zmiana ustawy, która ograniczy bądź zabroni w ogóle funkcjonowania in vitro w Polsce - powiedział Arłukowicz.
Obecny na konferencji prezydent Europejskiego Towarzystwa Rozrodu Człowieka i Embriologii (ESHRE) prof. Juha Tapanainen powiedział, że sytuacja w Polsce zaskoczyła europejskich i światowych ekspertów w dziedzinie in vitro.
- Jakość usług medycznych w zakresie in vitro jest w Polsce na bardzo wysokim poziomie, jeśli porównać ją z sytuacją w Europie. Dlatego byłoby ogromną szkodą, jeśli ten poziom jakości, ten poziom technologii osiągnięty w Polsce, zostałby zmarnowany - oceniał.
Powołując się na dane statystyczne, wskazywał, że w Polsce ok. 1 proc. dzieci rodzi się dzięki procedurze in vitro, podczas gdy we Włoszech jest to ok. 2 proc., a w krajach skandynawskich nawet 5 proc. Powiedział, że biorąc pod uwagę niski wskaźnik dzietności w Polsce, byłoby wielką stratą, gdyby dzięki tej metodzie nie mogłoby się rodzić więcej dzieci.
Dyrektor włoskiego Stowarzyszenia Medycyny Reprodukcyjnej prof. Luca Gianaroli powiedział, że w 2004 r. we Włoszech wprowadzono bardzo restrykcyjną ustawę dotyczącą in vitro, która - jak oceniał - przypominała sytuację, jaka zaczyna mieć miejsce w Polsce.
Wskazał m.in., że doszło także do dyskryminacji społecznej, ponieważ osoby bogatsze mogły przeprowadzić procedurę in vitro za granicą. Pacjenci uznali, że taka sytuacja jest nie do przyjęcia i wygrali kilkadziesiąt procesów sądowych. Ostatecznie uznano tę ustawę za niekonstytucyjną.
Prof. Marian Szamatowicz, który przeprowadził pierwszy w Polsce udany zabieg zapłodnienia metodą in vitro, podkreślał, że prawo do posiadania potomstwa jest podstawowym prawem człowieka.
- Politycy nie powinni traktować kobiety przedmiotowo, innymi słowy nie powinni ingerować w procedury lecznicze - powiedział. Mówił, że procedura powinna być skuteczna, bezpieczna i etyczna. Wskazywał, że pojawiające się pomysły np. zakazu mrożenia zarodków, sprzeciwiają się tym kryteriom.
- Wszystkie restrykcje są skierowane przeciwko ludziom biednym, bo tylko tacy nie mogą znaleźć pomocy i szansy gdzieś indziej - podkreślił Szamatowicz.