Arkadiusz Kraska od 19 lat odsiaduje dożywocie. Prokuratura: Jest niewinny
W więzieniu siedzi dłużej niż Tomasz Komenda. Prokuratura uważa, że jest niewinny, a śledztwem kierowali nie policjanci, tylko gangsterzy. Po ponad 19 latach Arkadiusz Kraska skazany za zastrzelenie dwóch mężczyzn ma szansę odzyskać wolność. Wirtualna Polska dotarła do wniosku prokuratury o jego uniewinnienie. Prokurator Bogusława Zapaśnik, która go przygotowała, napisała, że w swojej 40-letniej karierze nie spotkała się z taką sprawą.
09.04.2019 | aktual.: 09.04.2019 08:08
Arkadiusz Kraska: - Do tej pory wszyscy byli głusi na prośby moje, rodziny i przyjaciół. Bardzo się cieszę, że wreszcie moja sprawa na nowo zostanie zbadana. Ciężko zebrać myśli. Czekałem na to 19 lat. Nie mogę w to uwierzyć.
Ewa, matka zastrzelonego Marka C.: - Arek powinien już dawno wyjść na wolność. Nie zastrzelił mojego syna. Proces był zakłamany. Pisałam do różnych instytucji w tej sprawie, ale przez tyle lat nikt się tym nie zajął. To porażka także mojej rodziny, że niewinny człowiek siedzi w więzieniu już tyle lat. Bardzo bym chciała zobaczyć mordercę. Po to żyję.
Maria, żona Arkadiusza Kraski: - Widziałam się z nim w niedzielę. Powiedziałam, że czeka na niego ogródek do skopania. Meble kuchenne też trzeba skręcić. Wyjdzie i musi się wziąć do roboty. Widziałam po nim, że już odlicza dni do wyjścia. Walczyliśmy razem o nowe życie i wkrótce się to spełni. Jestem wojowniczką, wiele ryzykowałam, ale było warto.
"Ujawnione nowe fakty i dowody wskazują na to, że orzeczenie, jakie wobec niego zapadło, jest niesłuszne" – pisze we wniosku do Sądu Najwyższego prokurator Bogusława Zapaśnik. Arkadiusz Kraska został skazany w 2001 r. za zastrzelenie Marka C. i Roberta S. Od ponad 19 lat odsiaduje wyrok dożywocia.
Wrabiali go krok po kroku
Wniosek szczecińskiej prokuratury, do którego dotarła Wirtualna Polska, obnaża układ pomiędzy gangsterami i policją. Zastraszając świadków i fałszując dowody, wspólnie doprowadzili do tego, że niewinny - według prokuratury - człowiek odsiaduje wyrok dożywocia. Żeby zamknąć usta Arkadiuszowi Krasce i jego rodzinie, policjant zmusił do seksu partnerkę mężczyzny, a w tym czasie inni funkcjonariusze wywieźli jego małego synka do domu dziecka.
Arkadiusz Kraska dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół postanowił walczyć o wolność, co doprowadziło do złożenia wniosku o jego uniewinnienie. W piśmie do Sądu Najwyższego prokurator Zapaśnik opisuje, jak krok po kroku wrabiano mężczyznę.
Szczecin, 8 września 1999 roku. Trwa mecz Polska-Anglia w eliminacjach do mistrzostw Europy w piłce nożnej. W centrum miasta w rejonie skrzyżowania Kopernika i Łokietka dochodzi do strzelaniny. Ginie dwóch mężczyzn – Marek C. i Robert S. Przybyli na miejsce policjanci Dariusz S. i Arkadiusz W. w protokołach z imienia i nazwiska wymieniają naocznych świadków zdarzenia. Po latach prokuratura odkrywa, że protokoły zostały podmienione. Pada w nich stwierdzenie, że świadkowie odmówili podania nazwisk.
Podstawowe błędy
Jak ustaliła prokuratura, policjanci podmienili także notatkę sporządzoną po telefonie nieznanego mężczyzny. W oryginale była jedynie informacja, że sprawca poruszał się bmw. W podrzuconym później dokumencie wpisano także, że na miejscu strzelaniny było trzech naocznych świadków, a napastnik miał broń z tłumikiem. Obie wersję różnią się także adresem, gdzie doszło do strzelaniny. Z akt sprawy wynika, że osoba dzwoniąca wówczas na policję została później świadkiem incognito. Oznacza to, że z obawy o jej bezpieczeństwo dane osobowe zostały utajnione. "Analiza wskazuje, że osoba podająca się za naocznego świadka zdarzenia (…), podała dwie różne wersje policji" – pisze prokurator Zapaśnik.
Prowadzący sprawę strzelaniny policjanci popełnili jeden z największych błędów w sztuce, ale ani u prokuratury, ani u sądu nie wzbudziło to wątpliwości. "Nigdy w swojej 40-letniej praktyce prokuratorskiej nie widziałam sprawy, w której by odstąpiono od sporządzenia protokołu oględzin miejsca zdarzenia przy zbrodni zabójstwa" – pisze prok. Zapaśnik.
Dwaj świadkowie incognito podawali w zeznaniach, że do zabójstw doszło w innych miejscach, niż było to w rzeczywistości. "Gdyby kierować się ich wersją, ciężko ranni pokonaliby ok. 50 metrów. Marek C. będąc ciężko rannym rzekomo pokonał ten dystans, w tym trzy krawężniki nie gubiąc klapek, które miał, gdy zabierano go do szpitala" – wytyka niespójności prok. Zapaśnik. I dodaje: "Brak oględzin miejsca zdarzenia musi być potraktowany jako ukrycie śladów, które mogli zostawić sprawcy i ofiary. (…) to umyślny i celowy zabieg, który miał pomóc sprawcy poprzez nieujawnienie jego działania".
Działania policjantów, którzy fałszowali dokumentację w śledztwie, były tak daleko posunięte, że – jak wynika z ustaleń prokuratury – wysłali do Centralnego Laboratorium Kryminalistyki Komendy Głównej Policji podmienioną taśmę z monitoringu z miejsca zdarzenia. Na oryginalnej były wyraźnie widoczne twarze świadków oraz zastrzelonych. Na podrzuconej – tylko niewyraźne sylwetki.
Sprzeczne zeznania
Świadkowie incognito zeznali, że widzieli jak sprawca strzelał z broni z tłumikiem. Czterech świadków, których zeznania nie zostały wzięte pod uwagę, stwierdziło, że słyszało strzały. Badania balistyczne potwierdziły, że mężczyzn zabito z broni bez tłumika. Nie zgadzał się także rysopis podawany przez osoby, którym uwierzył sąd. Jak wynika z zeznań dwóch anonimowych świadków: zabił mężczyzna 165-170 cm wzrostu o ciemnych włosach zaczesanych na bok. Arkadiusz Kraska w czasie, gdy doszło do zabójstwa, miał bardzo krótkie włosy i postawną sylwetkę.
"To ustalenia śledztwa kształtowały treść zeznań świadków incognito, a nie odwrotnie. Potwierdzali tylko to, czego już dowiedziono. Sami niczego nowego nie wnieśli" – czytamy we wniosku prokuratury.
Gdy Arkadiusz Kraska postanowił walczyć o odzyskanie wolności, jego żona po latach zatrudniła się w sklepie w pobliżu miejsca, gdzie doszło do strzelaniny. Delikatnie rozpytywała wśród klientów, co wiedzą o zabójstwach. Dzięki temu udało jej się dotrzeć do Marioli G. Kobieta w obecności wynajętego przez rodzinę Kraski adwokata i prywatnego detektywa zeznała, że widziała strzelaninę i podała szczegóły zajścia. Zmarła jednak krótko po tej rozmowie. Jej rodzina ma duże wątpliwości co do okoliczności jej śmierci.
By zeznania podstawionych świadków incognito były jak najbardziej wiarygodne, znany szczeciński gangster Piotr R. przekupił pracownika prosektorium i obejrzał zwłoki zastrzelonych. Dzięki temu osoby zeznające przed sądem mogły podać, czy sprawca strzelał w plecy, w brzuch czy w inną część ciała. Na miejscu zabójstwa podrzucono także łuski.
Jacek R. powiesił się w celi kilka miesięcy temu, wkrótce po tym jak prokuratura zaczęła badać sprawę skazania Arkadiusza Kraski. Na pewno byłby ważnym świadkiem w sprawie Arkadiusza Kraski, tym bardziej, że od kilku lat współpracował z prokuraturą w innych sprawach. Trwa postępowanie w sprawie tego, czy ktokolwiek przyczynił się do śmierci gangstera. "Jak wynika z zeznań, za tę śmierć są odpowiedzialne osoby, które obawiały się wiedzy, jaką zmarły dysponował" – uważa prok. Zapaśnik.
Świadkowie ginęli jeden po drugim
W sprawie Arkadiusza Kraski w często budzących wątpliwości okolicznościach ginęli kolejni świadkowie. Dariusz K, który na własne oczy widział, jak i gdzie na miejscu zbrodni były ułożone ciała zabitych, został zastrzelony kilka miesięcy później.
By uwiarygodnić wersję, że to Kraska zastrzelił Marka C. i Roberta S., policjanci – jak twierdzi prokuratura - zastraszali kolejnych świadków. 18-latka, który opisał uciekającego z miejsca zbrodni sprawcę, straszyli więzieniem i nachodzili w domu. Wielokrotnie próbowali go zmusić, by zmienił zeznania i podał rysopis wskazywany przez funkcjonariuszy. Oryginalnych zeznań chłopaka nie protokołowali.
Gdy naoczny świadek Izabela Ł. zeznała, że na miejscu podwójnego zabójstwa nie było Arkadiusza Kraski, przesłuchujący ją policjanci zaczęli zarzucać jej kłamstwo i grozili więzieniem oraz umieszczeniem dziecka w domu opieki. Pod naciskiem podpisała protokół z zeznaniem, że strzelał Kraska. Później zmieniła zeznania, tłumacząc, że była szantażowana przez policjantów. Ani prokurator, ani sąd nie uwierzyli w jej słowa.
Arkadiusz Kraska został zatrzymany po tym jak anonimowa osoba zadzwoniła na policję i wskazała go jako sprawcę strzelaniny. Mężczyzna od początku twierdził, że jest niewinny i chciał ujawnić nazwiska prawdziwych zabójców. By zamknąć mu usta policjant zmusił do seksu jego partnerkę Mirelę A. Mówił jej o dużych łapówkach jakie gangsterzy wręczyli policji, by wrobić Kraskę. W czasie, gdy rozmawiała z policjantem, inni funkcjonariusze zabrali jej małego synka i zawieźli do domu dziecka. Zastraszona kobieta dzięki znajomościom odzyskała dziecko i po namowach Kraski wyjechała z Polski w obawie o życie swoje i dziecka.
Były naciski z góry?
Prokuratura dotarła do świadków, którzy opowiadają o działaniach policji w sprawie skazania Kraski. Jeden z nich zeznał, że słyszał o naciskach z Komendy Wojewódzkiej Policji, które wywierali dwaj funkcjonariusze wymienieni z imienia i nazwiska.
Świadek, do którego dotarła prokuratura, twierdzi, że za zabójstwem Marka C. i Roberta S. stoi osoba z kierownictwa tzw. grupy Marka M. ps. Oczko. Gangsterzy chcieli przejąć obrót kradzionymi samochodami, który zastrzelony później Marek C. prowadził na terenie Niemiec. Mężczyzna zaczął też wprowadzać na szczeciński rynek znaczne ilości narkotyków, co niekorzystnie wpłynęło na działalność gangsterów. Z ustaleń śledczych wynika, że zabójstwo Marka C. wraz z którym zginął Robert S., mógł zlecić Sylwester O., a strzelał Piotr D.
O niewinności Kraski ma świadczyć także to, że ciężko ranny Robert S. powiedział ratownikom medycznym i pracownikom szpitala, że nie zna osoby, która do niego strzelała. Gdyby sprawcą był Kraska, ranny na pewno by go wskazał, ponieważ znali się od dłuższego czasu. Taki wniosek wyciągnęła prokuratura. Ranny mężczyzna nie został przesłuchany, ponieważ zmarł na skutek odniesionych ran.
"Sekwencja zdarzeń wskazuje na sterowanie biegiem śledztwa przez osoby spoza organów ścigania, które to organy z kolei z wielkim zaangażowaniem zrealizowały cudzy plan, dopuszczając się karygodnych czynów, a w tym podejmując drastyczne działania w celu zmuszenia do złożenia fałszywych zeznań" – pisze prok. Zapaśnik.
Wskazuje z nazwiska policjantów, którzy pomagali gangsterom wrobić Arkadiusza Kraskę i ukryć prawdziwych sprawców. Funkcjonariusze Dariusz S. i Arkadiusz W. mieli składać fałszywe zeznania. Piotr W. i Józef S. mieli ukrywać dowody. Policjanci są także obwiniani o stosowanie przemocy i groźby. Funkcjonariusze nie poniosą prawdopodobnie odpowiedzialności. Prokurator uważa, że popełnione przez nich przestępstwa już się przedawniły.
Gryps z groźbami
Osoby związane z podwójnym zabójstwem cały czas starały się zrobić wszystko, by prawda nie wyszła na jaw. Gdy Arkadiusz Kraska próbował walczyć o wolność, dostał gryps z groźbami pozbawienia życia jego i jego bliskich. W więzieniu był bity i szykanowany. Nękano go obraźliwymi napisami na ścianach ogólnodostępnych pomieszczeń zakładu karnego. Jak wynika z informacji prokuratury, ten proceder nie ustaje nawet dziś. Kraska ciągle słyszy groźby śmierci.
Prokuratura stwierdza na końcu wniosku: "Przy uwzględnieniu, że pojawiły się dowody wskazujące na sprawstwo innej osoby, należy uznać, że Arkadiusz Kraska nie popełnił przypisywanych mu czynów".
Wskazywany we wniosku prokuratury jako sprawca podwójnego zabójstwa Piotr D. odsiaduje obecnie karę więzienia za inne przestępstwo. Przebywa w tym samym zakładzie karnym, co Arkadiusz Kraska. Mężczyźni niedawno przypadkowo się spotkali. D. pytał Kraskę, czy to prawda, że walczy o wznowienie sprawy. Gdy usłyszał potwierdzenie, zaczął się zachowywać bardzo nerwowo, a na skazanego spadły kolejne szykany.
Wniosek prokuratora o wznowienie postępowania w sprawie Arkadiusza Kraski oczekuje na wyznaczenie terminu rozpoznania. "Nieuzasadnionym i wręcz niehumanitarnym byłoby wstrzymywanie się ze złożeniem wniosku" – pisze we wniosku do Sądu Najwyższego prok. Zapaśnik. Arkadiusz Kraska został już przeniesiony z Zakładu Karnego w Goleniowie do Aresztu Śledczego w Szczecinie, gdzie czeka na wypuszczenie na wolność.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl