ŚwiatArabowie z ofertą dla Kremla. "Skłaniają się w kierunku Rosji"

Arabowie z ofertą dla Kremla. "Skłaniają się w kierunku Rosji"

Kraje arabskie wyraziły gotowość do podjęcia się mediacji między Rosją a Ukrainą. Po tej deklaracji pojawiło się wiele pytań o dokładne intencje potencjalnego mediatora. - Państwa arabskie skłaniają się w kierunku Rosji. Na ile mogą być one wiarygodnym partnerem i bezstronnym mediatorem? Nie sądzę, żeby kraje arabskie były mocnym graczem dyplomacji światowej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Sara Nowacka, ekspertka PISM.

Spotkanie Siergieja Ławrowa z przedstawicielami Ligi Arabskiej EPA/ALEXANDER ZEMLIANICHENKO/POOL
Spotkanie Siergieja Ławrowa z przedstawicielami Ligi Arabskiej EPA/ALEXANDER ZEMLIANICHENKO/POOL
Źródło zdjęć: © PAP
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

Jak informowaliśmy, minister spraw zagranicznych Egiptu Sameh Shoukry zadeklarował w poniedziałek w Moskwie, że "kraje arabskie wyraziły gotowość do podjęcia się mediacji między Rosją a Ukrainą". Shoukry jest członkiem delegacji Ligi Arabskiej, która odwiedziła Rosję w związku z wojną w Ukrainie.

- My nie patrzymy na tę sprawę wyłącznie z perspektywy arabskiej. Widzimy potrzebę obrony pokoju i stabilności na świecie - powiedział szef Ligi Arabskiej Ahmad Abu al-Ghajt, przedstawiając na spotkaniu z Ławrowem negatywne skutki wojny w Ukrainie dla gospodarek krajów arabskich.

Sankcje nałożone na Rosję bolą również Arabów

Okazuje się jednak, że kwestia obecności krajów arabskich w działaniach negocjacyjnych i w kontekście bycia mediatorem pomiędzy Rosją a Ukrainą nie jest tak jednoznaczna.

- Zakończenie wojny w Ukrainie jest w interesie całego świata, więc pod tym względem kraje arabskie mogą myśleć o dobru wszystkich - mówi Wirtualnej Polsce orientalistka Blanka Dżugaj. - Jestem jednak przekonana, że Liga Arabska podchodzi pragmatycznie do sytuacji, a kraje te myślą przede wszystkim o sobie - zaznacza. I dodaje, że "wiele państw bliskowschodnich nawiązało głębszą współpracę gospodarczą z Rosją", więc "wszystkie sankcje, jakie uderzają w Rosję, odbiją się na państwach z nią powiązanych". 

W środę Dmytro Kuleba poinformował, że jest wdzięczny sekretarzowi generalnemu Ligi Arabskiej Ahmedowi Aboul Gheitowi i innym dyplomatom za ich wysiłki dyplomatyczne. Dżugaj podkreśla, że co prawda "wszelkie posunięcia Wołodymira Zełenskiego i Kuleby zmierzają, by jak najszybciej wojnę zakończyć i będą chwytać się każdej brzytwy, którą los im podsunie". Jednak "Kuleba zdaje sobie sprawę, że jakakolwiek rola, jaką mogłyby odegrać państwa arabskie czy bliskowschodnie jest marginalna, jeśli nie żadna".

- Jedynym faktycznym rozjemcą mogą być Chiny – jedyny kraj, który ma realne przełożenie na decyzje Władimira Putina. Państwa arabskie są w mniejszym lub większym stopniu w pozycji petenta w stosunku do Rosji - zaznacza Dżugaj.

"Dyplomatyczny prztyczek w nos"

Sara Nowacka, analityczka PISM ds. państw arabskich w programie Bliski Wschód i Afryka, zaznacza w rozmowie z Wirtualną Polską, że "Rosja jest dla wszystkich państw arabskich, szczególnie od arabskiej wiosny, ważnym aktorem". - Pozwalającym na dywersyfikację swoich relacji zagranicznych i na budowanie dźwigni wobec Zachodu. To partner, który - pomimo tego, że nie ma możliwości gospodarczych takich jak Zachód, jeżeli chodzi o wspieranie bezpieczeństwa tych państw - jest pozytywną przeciwwagą - dodaje.

I zaznacza, że "kiedy Zachód może próbować wymuszać reformy czy zmiany w polityce wewnętrznej państw arabskich, relacje z Rosją mogą przyjść jako argument w dyskusji".  

Idealnym przykładem jest Egipt. - Kiedy Abd al-Fattah as-Sisi przejął władzę, Barack Obama wycofał przyznawaną Egiptowi co roku pomoc militarną, a lukę po USA wypełniła Rosja. Władimir Putin był pierwszym przywódcą, poza państwami arabskimi, który pogratulował egipskiemu prezydentowi. Podpisano wówczas kontrakty na uzbrojenie. To był dyplomatyczny prztyczek w nos. Pokazano Zachodowi: jeżeli będziecie coś na nas wymuszać, odwrócimy się do waszych rywali, czyli m.in. Władimira Putina - podkreśla Nowacka.

Porównują Rosję do Izraela

Na mediatora do tej pory typowany był Izrael. Jak podkreśla Dżugaj, narracja dotycząca Izraela i Palestyny w kwestii podobieństwa z sytuacją w Ukrainie w mediach arabskich pojawiła się natychmiast po rozpoczęciu wojny. - Mówiono, że Rosja robi w Ukrainie to samo, co Izrael w Palestynie. W przypadku państw arabskich może pojawić się chęć rywalizacji z Izraelem o bycie tym mediatorem i zajęcia jego miejsca w tej roli - dodaje.  

Na rozjemcę wśród krajów arabskich typowane są Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska. Dżugaj ocenia, że oba te państwa mogą być zainteresowane zakończeniem wojny, bo mają gigantyczne interesy z Rosją. - Dla Arabii Saudyjskiej może to być kwestia wyłącznie wizerunkowa - dodaje.

Bezpieczeństwo żywieniowe, turystyka, energia

Dżugaj zwraca uwagę na kwestie, jakie mogą pchać kraje arabskie w kierunku chęci mediacji pomiędzy Ukrainą a Rosją. Pierwszą kwestią jest to, że Egipt uzależnił się turystycznie od Rosji i Ukrainy. - Turyści z tych krajów stanowią sporą część osób, które tam przyjeżdżają. Egipt nie jest aż tak uzależniony od turystyki, jak to było w poprzednich latach, jednak jej udział w gospodarce krajowej jest istotny. Pojawiają się pomysły, by - omijając sankcje - ściągać turystów z Rosji przez Turcję - zaznacza orientalistka.  

Kolejnym aspektem jest bezpieczeństwo żywieniowe. - Około połowa pszenicy z Ukrainy trafia na Bliski Wschód. Podobnie z Rosji - są to ogromne ilości. Libia importuje 75 proc. pszenicy z Ukrainy i Rosji, Tunezja ponad 80 proc., Liban 96 proc. To ogromny problem - wylicza Dżugaj. 

- Pszenica w krajach arabskich jest subsydiowana dla najuboższej części społeczeństwa. Podwyżka cen pszenicy nie wpływa tylko na to, ile obywatele płacą za chleb, ale i na to, ile państwo się do tego dokłada - podkreśla Nowacka.

Blanka Dżugaj zwraca również uwagę, że kolejnym powodem mogą być rosnące ceny energii. Co prawda, szczególnie w kontekście Egiptu, mówi się o OZE (odnawialne źródła energii - red), ale to się nie stanie w ciągu 2-3 miesięcy. 

- Dla państw Zatoki, zwłaszcza tych, które żyją z eksportu zasobów, Rosja jest istotnym partnerem, jeśli chodzi o współpracę - podkreśla Nowacka. Dodaje, że "Katar jest z Rosją w forum państw eksportujących gaz, ma też część udziałów w Rosniefcie", a dołączenie Rosji do OPEC w 2016 r. ułatwia stabilizację cen ropy, co jest szczególnie istotne po pandemii.

Kwestie bezpieczeństwa żywnościowego budują ryzyko powtórki z Arabskiej Wiosny. - Na Bliskim Wschodzie chleb to podstawowe pożywienie. Już nie raz było tak, że rosnące ceny chleba czy niedobory w tym zakresie prowadziły do rozruchów społecznych. W 1977 roku w Egipcie była tzw. rewolucja chlebowa. Chciano zmniejszyć dotacje na chleb, miał być on droższy dla społeczeństwa. W efekcie doszło do gwałtownych demonstracji, które do dziś rząd egipski pamięta - podkreśla Dżugaj.

Obawa przed destabilizacją sytuacji w Syrii

Dżugaj zwraca również uwagę na obawę krajów arabskich przed dalszą destabilizacją sytuacji w Syrii czy Libii. - Na dłuższą metę osłabienie Rosji mogłoby pomóc wyzwolić się spod jej wpływu, który jest ogromny. Syria jest najważniejszym sojusznikiem Rosji na Bliskim Wschodzie. W krótkim okresie może to jednak doprowadzić do jeszcze większej destabilizacji i wznowienia aktywności tzw. Państwa Islamskiego. Rosja osłabiona gospodarczo może mocniej Syrię i Libię drenować - wylicza orientalistka.

- Zgodnie z narracją Zatoki Perskiej i Jordanii to największa szansa na ustabilizowanie sytuacji w Syrii, a przez to na korzystne, z ich strony, perspektywy finansowe na odbudowę kraju. Obecność Rosji pomaga Jordanii w utrzymaniu bezpieczeństwa terytoriów przygranicznych i relacji z Baszszarem al-Asadem. Ale i wrócenia do relacji biznesowych pomiędzy Syrią a Jordanią. A także na powrót choć części syryjskich obywateli do ojczyzny - dodaje Nowacka.

(Nie)bezstronny mediator

Ekspertka PISM zaznacza, że "trudno spodziewać się sukcesu tych mediacji". - Państwa arabskie i Liga Państw Arabskich ma duże doświadczenie negocjacyjne ze względu na uwarunkowania w regionie. Trudno jednak powiedzieć, żeby kiedykolwiek udało się doprowadzić do długotrwałych porozumień pokojowych - zaznacza.

- Jordania i Egipt mają doświadczenie w rozmowach na temat zawieszeń broni i krótkotrwałych powstrzymywań konfliktów. Państwa te starają się mediować, doprowadzać do przerwania walk, ale te zwykle wracają. Nie sądzę, żeby kraje arabskie były mocnym graczem dyplomacji światowej - podkreśla.

- Obserwując narrację w państwach arabskich dotyczącą wojny w Ukrainie można zaobserwować, że skłaniają się one w kierunku Rosji. Zastanawiam się, na ile mogą być one wiarygodnym partnerem i bezstronnym mediatorem - dodaje Nowacka. 

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie