Antyterroryści interweniowali w warszawskim metrze
W nocy kilkunastu
antyterrorystów szturmowało wagony metra na warszawskiej stacji
Imielin. Otrzymali sygnał, że terroryści przetrzymują w nich
zakładników.
Wszystko rozegrało się w błyskawicznym tempie. Z tunelu wyłoniły się zamaskowane postacie antyterrorystów. Funkcjonariusze zbiegali też na stację po schodach. Jedni podbiegali do drzwi wagonów z łomami, inni osłaniali kolegów przed atakiem terrorystów. Po kilku chwilach wpadli do pociągu, z bronią przygotowaną do strzału, krzycząc_ "na ziemię", "ręce na głowę"_.
"To rutynowe ćwiczenia" - wyjaśnił rzecznik komendanta głównego policji podinsp. Dariusz Nowak - "Są to sytuacje hipotetyczne, ale mogą się zdarzyć" - dodał.
Tuż za jego plecami odbywał się kolejny szturm. Tym razem antyterroryści drobiazgowo przeszukiwali poszczególne wagony.
Pracownicy metra patrzyli na wszystko ze spokojem. "Takie ćwiczenia są bardzo ważne w świetle wydarzeń na arenie międzynarodowej" - podkreślił Mirosław Mroczkowski kierownik działu ochrony ludności i informacji niejawnych warszawskiego metra. Dodał, że funkcjonariusze muszą poznać każdy zakamarek metra, by w razie konieczności móc niezwłocznie przyjść z pomocą pasażerom.
Jak się mają zachować podczas takiego szturmu ludzie uwięzieni w wagonach? - pytali dziennikarze antyterrorystów._ "Wypełniać polecenia policji. Im szybciej na nie zareagują tym będą bezpieczniejsi"_ - odpowiedział jeden z nich.
Do Biura Operacji Anyterrorystycznych policjantów dobiera się bardzo starannie. Przechodzą drobiazgowe badania psychologiczne i lekarskie. Muszą być sprawni fizycznie i przygotowani psychicznie na ciągłe sprawdzanie umiejętności. Są wśród nich specjaliści nie tylko od walk wręcz, ale też płetwonurkowie, snajperzy, skoczkowie spadochronowi i pirotechnicy.