Antyrosyjskie nastroje w Gruzji silne, jak nigdy dotąd? "Oznaki poparcia dla Ukrainy są wszędzie"
Jak podaje CNN, w Gruzji nastroje antyputinowskie są obecnie bardziej namacalne, niż kiedykolwiek wcześniej. "Wojna zaostrzyła istniejące napięcia polityczne w tym bardzo spolaryzowanym kraju" - czytamy na łamach portalu amerykańskiej stacji telewizyjnej.
W swoim felietonie dla portalu telewizji CNN Lincoln Mitchell, wykładowca School of International and Public Affairs of Columbia University opisuje podróż do Gruzji, gdzie przed pandemią bywał bardzo często. Dziennikarz wskazuje, że w kraju antyrosyjskie nastroje niemal sięgają zenitu. W oczy bije też ogromne wsparcie dla obecnie broniącej się przed rosyjskim agresorem Ukrainą.
Mitchell opisuje swój nocleg w mieszkaniu, wynajętym w Tblisi - gdzie po raz pierwszy widzi na ścianach budynków napisy "P******ć Putina" - po angielsku, gruzińsku, jak również po rosyjsku.
"To kraj, w którym nastroje antyrosyjskie są dziś bardzo silne, a oznaki poparcia dla Ukrainy są wszędzie. Na Alei Rustaveli, malowniczej i tętniącej życiem głównej ulicy Tbilisi, starsze kobiety sprzedają flagi, opaski i inne towary z ukraińską flagą lub proukraińskim przesłaniem" - opisuje felietonista.
Silne wsparcie dla Ukrainy w Gruzji. "Niebieski i żółty oficjalnymi kolorami kraju"
Jak dalej wymienia, na drzwiach wielu stołecznych restauracji widnieją też napisy zapraszające wszystkich tych, którzy "uważają, że Putin jest zbrodniarzem wojennym", powiewa ukraińska, zółto-niebieska flaga - zamiast gruzińskiej, czerwono-białej.
Pałac Prezydencki w Tblisi - jak pisze autor artykułu - również samym wyglądem ma okazywać wsparcie Ukrainie. Front gmachu ozdobiony jest gigantycznymi flagami Gruzji i Ukrainy.
"Niebieski i żółty wydają się teraz oficjalnymi kolorami kraju" - pisze dziennikarz. Według ustaleń, które zebrał na miejscu, obecnie bohaterski opór Ukraińców czynnie wspiera około trzech tysięcy Gruzinów. "Co najmniej dziewięciu z nich zginęło" - dodaje Mitchell.
Według amerykańskiego wykładowcy uniwersyteckiego, napięcia pomiędzy Gruzinami i Rosjanami w Tblisi w ostatnim czasie - szczególnie po wybuchu wojny - są bardzo wysokie. Jak miał relacjonować mu znajomy, Rosjanie mieli wznosić toast za rosyjskie wojska w jednym lokali, a następnie prawie wszcząć bójkę.
Możliwa ponowna inwazja Rosji na Gruzję?
"Gruzja - która, podobnie jak Ukraina dąży do przystąpienia do NATO i UE - to kraj, w którym prawdziwa rosyjska inwazja nie jest abstrakcyjnym strachem, ale bardzo niedawną rzeczywistością" - przypomina autor wskazując, na brutalny napad Rosji na ten kraj w 2088 roku, który skończył się umocnieniem rosyjskiej kontroli nad gruzińskimi terytoriami Abchazji i Osetii Południowej. Wojna przed laty zakończyła się dopiero wtedy, gdy Putin upewnił się, że wystarczająco zademonstrował siłę Rosji wobec Gruzji i uzyskał kontrolę nad tymi dwoma regionami.
Wówczas w 2008 roku reakcja świata na brutalną, rosyjską napaść na niepodległy kraj nie była aż tak spektakularna, jak w przypadku Ukrainy. Według autora artykułu, niektórzy Gruzini obawiają się, że podobny scenariusz miałby miejsce i teraz, w przypadku potencjalnej ponownej inwazji. Część z nich twierdzi jednak, że "jedność i niezłomność wobec Rosji oraz wsparcie dla Ukrainy rozszerzyłoby się na Gruzję".
Gruzińscy politycy zaniepokojeni kolejną inwazją Rosji?
Dziennikarz wskazuje również, że zaniepokojenie kolejnym możliwym aktem agresji ze strony Rosji pojawia się także w gruzińskim środowisku politycznym. "Jeden z członków parlamentu, związany z partią rządzącą powiedział mi, iż obawiał się, że gdyby Putin odniósł szybkie zwycięstwo na Ukrainie, w następnej kolejności zwróciłby się w stronę Gruzji" - pisze Mitchell.
Inny rozmówca dziennikarza z gruzińskich kręgów dyplomatycznych stwierdził z kolei, że "Putin jest na tyle nieprzewidywalny, że w każdej chwili może dokonać inwazji na Gruzję z jakiegokolwiek powodu lub bez".
"Wojna zaostrzyła istniejące napięcia polityczne w tym bardzo spolaryzowanym kraju" - pisze Lincoln Mitchell jednocześnie podkreślając, że wiele osób związanych z obecnym rządem mówi o konieczności unikania wojny - "nawet jeśli oznaczałoby to nieprzyjmowanie twardej retoryki wobec Rosji". Z kolei kilku jego rozmówców z kręgu opozycji twierdziło, że mimo, iż gruziński rząd uczestniczy w pakiecie sankcji wobec Rosji, nadal jest zbyt ugodowy wobec putinowskiego reżimu.
"Gruzja przypomina, że - chociaż prezydent USA Joe Biden konsekwentnie i słusznie wyrażał zaniepokojenie, iż eskalacja wojny może doprowadzić do bezpośredniego konfliktu między Rosją a NATO, a być może nawet trzeciej wojny światowej - istnieją inne miejsca, na które obecna wojna może się roszerzać" - czytamy w felietonie.
Autor wskazuje w tym miejscu na Gruzję i Mołdawię - które już dążą do przyłączenia się do Unii Europejskiej i są tymczasowo okupowane przez Federację Rosyjską w regionie zwanym Naddniestrzem.
Referendum w separatystycznej Osetii Południowej ws. przyłączenia do Rosji
Przypomnijmy, że 14 maja br. samozwańczy przywódca Osetii Południowej, jednego z dwóch separatystycznych regionów Gruzji, Anatolij Bibiłow ogłosił, iż 17 lipca odbędzie się referendum w sprawie przyłączenia się do Rosji - podał Reuters, powołując się na agencję TASS.
"Zgodnie z art. 50 ust. 16 Konstytucji Republiki Południowej Osetii postanawiam ogłosić referendum w Republice Południowej Osetii w sprawie zjednoczenia z Federacją Rosyjską" - napisał Bibiłow w komunikacie.
Reuters przypomina, że Moskwa uznała Osetię Południową i Abchazję za niepodległe państwa po wojnie z Gruzją w 2008 roku. Udzieliła im szerokiego wsparcia finansowego, zaoferowała obywatelstwo rosyjskie tamtejszej ludności i rozlokowała tam tysiące żołnierzy.
W ślad za Rosją poszły tylko Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Pozostałe kraje świata uznają obie separatystyczne republiki za część Gruzji. Sama Gruzja uważa Osetię Płd. i Abchazję za ziemie okupowane przez Rosję. Osetia Płd. i Abchazja oderwały się od Gruzji w latach 90. XX wieku.
Źródło: CNN/PAP
Przeczytaj także: