Annus horribilis. Najgorszy rok w życiu królowej
- Rok 1992 nie jest rokiem, na który spojrzę wstecz z czystą przyjemnością - zaczęła swoje wystąpienie królowa Elżbieta. Miała rację, bo obfitował rok ten w wiele zdarzeń, z których każde mogło zachwiać monarchią. Swoje przemówienie w Guildhall wygłosiła zaledwie cztery dni po pożarze, który strawił dużą część zamku Windsor, wyrządzając szkody w wysokości 36 mln funtów.
Królowa Elżbieta II w ciągu swoich 70 lat panowania musiała się zmagać z wieloma problemami. W ostatnich latach była świadkiem wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, niedługo po brexicie nastąpił Megxit, po którym jej relacje z ukochanym wnukiem, księciem Harrym, musiały ulec ochłodzeniu. Jakby tego było mało, kraj zmagał się z pandemią koronawirusa, a w ubiegłym roku monarchini musiała pożegnać swojego męża Filipa. Wydarzenia te, choć w niektórych przypadkach tak dramatyczne, były rozłożone w czasie. W 1992 roku królowa musiała stawić czoła prawdziwej kumulacji niekorzystnych zdarzeń.
Separacja w rodzinie królewskiej
Wspomniany rok zaczął się źle, a kolejne miesiące przynosiły coraz gorsze wieści. Już w styczniu na spotkaniu w Sandringham królowa usłyszała od swojego ukochanego syna księcia Andrzeja i jego małżonki, że para zamierza się rozwieść. Spotkanie było krótkie i bardzo smutne.
Sarah Ferguson napisała później: "Poprosiła mnie, żebym rozważyła swoją decyzję, była silna i patrzyła w przyszłość". Para zgodziła się odłożyć decyzję o rozwodzie o sześć miesięcy, co tylko pogorszyło sprawę, bo jeszcze w tym samym miesiącu bulwarówki obiegły kompromitujące zdjęcia księżnej Yorku z playboyem z Teksasu Steve'em Wyattem. W efekcie jeszcze w marcu książęca para poinformowała opinię publiczną o separacji.
Wymowne słowa księżnej Diany
W tym czasie w brytyjskich dziennikach pierwsze strony zajmowały historie o księciu Karolu i księżnej Dianie. W zasadzie od połowy lat 80. małżonkowie prowadzili osobne życia, ale na zewnątrz próbowali pozować jako zgodna para.
Domek z kart, jakim był ten związek, zaczął się sypać. W lutym Diana odwiedziła Indie. Kiedy zwiedzała Taj Mahal, książę Karol był w tym czasie w podróży biznesowej. Księżna powiedziała reporterom, że czas spędzony bez małżonka w tym azjatyckim kraju był "bardzo uzdrawiający", a na pytanie dziennikarza, co chciała przez to powiedzieć, odparła, aby "domyślili się sami".
Skaza na wizerunku monarchii
W kwietniu księżniczka Anna oficjalnie rozwiodła się z Markiem Phillipsem. Chociaż wydarzenia te nie uderzały bezpośrednio w królową, to były znaczną skazą na wizerunku brytyjskiej monarchii. Para królewska udała się w kwietniu z wizytą do Australii, ale nie czekało na nich zbyt ciepłe powitanie, a małżonka tamtejszej głowy państwa nawet nie siliła się na jakiekolwiek uprzejmości.
W tym samym czasie książę Filip miał powiedzieć Dianie, że zachowanie jej i Karola niszczy monarchię. Było to tylko krótkie nagromadzenie negatywnych zdarzeń, a najgorsze wieści miały dopiero nadejść.
Spiskowy plan
Spiskowy plan rozpoczął się kilka miesięcy wcześniej, w przydrożnej kawiarni w North Ruislip. Zajadający się jajecznicą z bekonem dr James Colthurst, przyjaciel księżnej Diany od czasów nastoletnich, opowiedział dziennikarzowi Andrew Mortonowi o całym katalogu pretensji, jakie jego przyjaciółka miała wobec jej męża, księcia Karola. Oszołomiony dziennikarz zapytał: "A może chciałbyś napisać o tym książkę?". Poza słowami księżnej znalazły się w niej udokumentowane rozmowy z jej rodziną i przyjaciółmi.
7 czerwca 1992 r. w "Sunday Times" ukazał się pierwszy fragment książki "Diana: Jej prawdziwa historia". Nie oszczędzano w niej żadnych szczegółów z życia małżeństwa, które już wtedy było w fazie agonii. Co ciekawe, kilka dni później Diana, jak gdyby nigdy nic, stanęła obok swojej teściowej na balkonie Pałacu Buckingham. Wszyscy zdawali sobie już jednak sprawę z tego, że rozwód jest kwestią czasu.
W kolejnych dniach napięcie w rodzinie królewskiej było już jasno widoczne. Podczas Royal Ascot książę Filip na oczach wszystkich publicznie zlekceważył Dianę. Kolejne publikacje z książki Mortona jeszcze wzmogły pytania o separację książęcej pary. Królowa zaproponowała małżonkom swoje ulubione rozwiązanie, czyli danie sobie kolejnych sześciu miesięcy. Elżbieta II za wszelką cenę próbowała ratować trzęsącą się w posadach monarchię, tymczasem nadszedł sierpień, który przyniósł jej podwójną dawkę problemów.
"Fergie" topless i transkrypcja rozmów Diany
Monarchini przebywała na wakacjach w Balmoral, kiedy brytyjska prasa opublikowała zdjęcie księżnej Yorku przy basenie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że księżna była topless, a w tym czasie jej "doradca finansowy" John Bryan ssał palce u jej stóp. Królowa była wściekła. Wezwała "Fergie" do Balmoral. Nie krzyczała na nią, to nigdy nie był jej sposób. Była zimna, gdy krytykowała swoją synową za narażanie monarchii na taki skandal i ośmieszenie. Księżna Yorku przyznała później, że te trzy dni spędzone w Balmoral były dla niej upokarzające, a gniew królowej zranił ją do głębi.
Królowa Elżbieta nie zapomniała jeszcze na dobre o wyskoku swojej synowej, kiedy kilka dni później brytyjskie media odpaliły prawdziwą bombę w sprawie drugiej synowej monarchini. Pod koniec tego samego tygodnia "The Sun" opublikował transkrypcję rozmów między Dianą, a jej przyjacielem Jamesem Gilbeyem. Stenogramy z prowadzonej trzy lata konwersacji świadczyły, że małżonka przyszłego następcy tronu ma - delikatnie mówiąc - zbyt bliskie relacje ze swoim przyjacielem.
"Pocałuj mnie. O Boże! To uczucie jest takie cudowne, nieprawdaż? Podoba ci się?" - pytał Gilbey, na co Diana odpowiedziała: "Kocham to, kocham to". Księżna w rozmowach nazywała swoje małżeństwo "torturami", mówiła o depresji i ubolewała nad takim traktowaniem jej przez członków rodziny królewskiej "po tym wszystkim, co zrobiła dla tej pieprzonej rodziny". Cierpliwość królowej do Diany ostatecznie się wyczerpała. Mimo wszystko Elżbieta miała nadzieję, że małżeństwo jej syna uda się uratować.
Zobacz też: Co czeka Wielką Brytanię? "Trudny ekonomicznie czas"
"Taśmy Camillagate"
Na początku listopada Karol i Diana mieli polecieć ze wspólną wizytą do Korei Południowej. Brytyjscy dziennikarze przewidywali, że ta podróż może się zakończyć katastrofą. I nie mylili się. Wszyscy mieli możliwość zobaczenia małżonków, którzy nie mogli znieść swojego widoku. Było tak źle, że opinia publiczna w czasie tej wizyty nazywała Karola i Dianę per "Państwo Posępni".
Na domiar złego 13 listopada ujawniono nielegalne nagrania rozmowy telefonicznej między księciem Karolem, a jego kochanką Camillą, które przeszły do historii jako "Taśmy Camillagate". Z rozmów jednoznacznie wynikało, że Karol utrzymywał z nią intymne relacje. "Uwielbiam cię. Twoim wielkim osiągnięciem jest kochanie mnie" - powiedział książę. Publikujący zapis rozmowy dziennikarze "Daily Mirror" przyznali, że reszta rozmowy była "zbyt smutna, by można ją było opublikować".
Niedługo później ujawniono jednak inne fragmenty rozmów, w których Karol powiedział do Camilli: "Po prostu chciałbym zamieszkać w twoich spodniach. Byłoby o wiele łatwiej". Na pytanie Camilli, czy jej wybranek chciałby się zamienić w parę majtek, ten odpowiedział, że bardziej chodziło mu o tampon Tampax. Nawet dla brytyjskiej opinii publicznej, przyzwyczajonej do skandali, było to za dużo.
Kilka dni później dla ocieplenia wizerunku Karol próbował zaaranżować weekend zdjęciowy z Williamem i Harrym, ale księżna Diana odmówiła i powiedziała mężowi, że zabiera chłopców do Windsoru. Książę zadzwonił z pretensjami do królowej, a kiedy usłyszał od niej, że powinni dać sobie trochę czasu, nie wytrzymał i krzyknął: "Nie rozumiesz, co się dzieje? Ona jest szalona, szalona, szalona!", po czym rzucił słuchawką.
Zamek w płomieniach
W rodzinie królewskiej wrzało, monarchia mogła pójść z dymem. Analogia stała się dosłowna w przypadku Windsoru. 20 listopada 1992 roku, w 45. rocznicę ślubu królowej Elżbiety i księcia Filipa, słynny zamek stanął w płomieniach. Od lampy zapaliła się kurtyna, a później pożar szybko się rozprzestrzeniał w innych pomieszczeniach, między innymi w St George's Hall. W tym czasie w zamku przebywał książę Andrzej, który wraz z pracownikami pomagał ratować cenne zabytki. Na szczęście płomienie objęły remontowaną część budynku, dzięki czemu większość cennych przedmiotów ocalała. Straty były jednak ogromne i wyceniono je na 36 mln funtów. Następnego dnia królowa pojawiła się przy zgliszczach, a jej zszokowana twarz obiegła brytyjskie media.
Było to fatalne podsumowanie całego 1992 roku. Dwa dni po pożarze ówczesny premier Wielkiej Brytanii John Major ogłosił, że królowa zacznie płacić podatek dochodowy. Ponadto monarchia będzie musiała wziąć na siebie pokrycie wydatków członków rodziny królewskiej. Od tej pory brytyjscy podatnicy mieli finansować tylko parę królewską i żyjącą wówczas Królową Matkę.
Annus horribilis
24 listopada królowa wystąpiła w Guildhall, gdzie wygłosiła przemówienie z okazji 40-lecia swojego panowania.
- Rok 1992 nie jest rokiem, na który spojrzę wstecz z czystą przyjemnością. Według słów jednego z moich najbardziej sympatycznych korespondentów okazało się, że jest to annus horribilis. Podejrzewam, że nie jestem osamotniona w myśleniu w ten sposób. Czasami zastanawiam się, jak przyszłe pokolenia ocenią wydarzenia tego burzliwego roku. Śmiem twierdzić, że historia przyjmie nieco bardziej umiarkowany pogląd, niż niektórzy współcześni komentatorzy. Odległe rzeczy są znane z tego, że urzekają, nawet jeśli to widoki mniej atrakcyjne. W końcu to nieoceniona zaleta oceny z perspektywy czasu - powiedziała zgromadzonym gościom Elżbieta II, pośrednio zwracając się do całego narodu.
- Żadna część wspólnoty nie ma wszystkich cnót ani też żadna nie ma wszystkich wad. Jestem pewna, że większość ludzi stara się wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafi, nawet jeśli wynik nie jest całkowicie udany. Ten, kto nigdy nie zawiódł w dążeniu do doskonałości, ma prawo być najostrzejszym krytykiem - dodała królowa.